Obserwatorzy

czwartek, 15 września 2011

First but not last...

Po raz kolejny siadam do komputera żeby przelać na ta stronę to wszystko co kłębi się w mojej głowie... Mam bardzo dużo różnorakich przemyśleń dotyczących otaczającego mnie świata z perspektywy młodej żony, być może przyszłej matki, córki, wnuczki, synowej, koleżanki  itp itd... Podobno przelanie na tzw. papier swoich uczuć pomaga... Zobaczymy czy mi też pomoże. Nie jestem zdołowana, raczej jestem optymistka i staram się z uśmiechem patrzeć na świat ale jak każdego czasami dopada mnie kryzys. Zaczynam przygodę z tym blogiem między innymi dlatego żeby zapisywać przeżycia, zdarzenia, ogólnie wszystko, gdyż ostatnio się złapałam na tym jak wiele mi w tym codziennym pośpiechu umyka, jak wiele cudownych przeżyć zapominam bezpowrotnie. Chciałabym zacząć je w ten sposób uwiecznić i móc za kilka lat przeczytać to wszystko i powspominać. Mam nadzieję, że wytrwam , bardzo chcę wytrwać...

Poniżej posty zamieszczone przeze mnie na poprzednim blogu który jednak nie wytrwał... :)) 

Hurra! Hurra!

poniedziałek, 30 maja 2011 9:27
No i proszę...  :) Kupiłam wagę łazienkową i co widzę? 3 kilo w dół :) !! JUPII!!! Super, super super :) Chudniemy dalej! :D:D yyy..tzh ja chudne :) Oby tak dalej.
Po weekendzie bedziemy z M. odpoczywać. Jeździliśmy rozdawać zaproszenia ślubne naszym gościom... O rety, nie myślałam ze tak długo nam z tym zejdzie a rozdaliśmy raptem 3! Musimy przyspieszyć tempo chyba bo zostało nam jeszcze 60 do rozdania :)

Weekend na wsi...

poniedziałek, 23 maja 2011 9:28
Mimo sceptycznego dość nastawienia co do wyjazdu na weekend na Wieś udał się on całkiem dobrze. Sceptyczne nastawienie spowodowane było być może tym , że na owej Wsi mieszka moja przyszła Teściowa. Mimo to wyjazd zaliczam do udanych.  Jan Kochanowski napisał kiedyś...
"Wsi spokojna, wsi wesoła,
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć za raz wszytki?"
No i teraz gdybym chciała interpretować ten wiersz zrobiłabym to z ptrzyjemnością, gdyż wszystko opisane w nim oddaje bardzo obrazowo to co na Wsi zobaczyć można. Wieś działa na mnie bardzo odprężająco, można połączyć tam przyjemne z pożytecznym, czyli np. długie spacery z opalaniem :) My tak właśnie w ten weekend zrobiliśmy i muszę przyznać , że opalenizna całkiem całkiem i=u mnie się pojawiła :)

Tylko chwila...

środa, 18 maja 2011 15:19
Tylko chwila nieuwagi... dosłownie ulamek sekundy i byłoby po mnie. Dokladnie tak. Dzisiaj o mały włos nie wylądowałam w szpitalu. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
A cała historia zaczęła się bardzo niewinnie... Po prostu chciałam pojeździć na rowerze. Więc wybrałam się na bardzo długa przejażdżkę. Niestety nie wszędzie w Krakowie są ściezki rowerowe i trzeba czasami włączyć się do normalnego ruchu ulicznego. No i ja tak właśnie musiałam zrobić. Zjechałam na jezdnię i dojeżdżałam do ronda na którym chciałam skręcić w lewo. Więc jade sobie boczkiem przy prawej krawędzi a tu nagle kątem oka widzę samochód w bardzo bliskiej odległości, który niebezpiecznie szybko sie do mnie zbliża. Zdążyłam tylko lekko skręcić kierownicę w prawo ale było za późna na jakąkolwiek reakcję. Samochód za szybko jechał i nie zdążyłam wychamować i tym samym moje przednie koło uderzyło w bok tego auta. Byłam w szoku bo nie spodziewałam sie takiego zdarzenia. Kierowca czarnego fiata punto na rondzie chciał skręcic w prawo ale nie pomyślał zeby przepuścić najpierw rower , który wjechał na to rondo  przed nim. Zachciało mu się wyprzedzać na rondzie i tak się to skończyło. Za kierownicą siedziała młoda dziewczyna... Widać było po minie że zupełnie zdziwoiona całą sytuacją ale nie zatrzymała samochodu. Odjechała. Ja przez chwilę jeszcze stałam na tym rondzie bo nie wiedziałam za bardzo co robić. Nogi mi sie trzęsły więc o wsiadaniu na rower i odjechaniu nie było mowy. Zeszłam na bok, wypiłam kilka łyków wody , którą miałam w torbie i przeczekałam.  Zaczęłam się zastanawiać co robić... Gonić ją? W tym stanie nie bardzo dobry pomysł. Dzwonić na policję? I co im powiem, ze baba w fiacie punto mnie staranowała? Nawet nie zwróciłam uwagi na tablice rejestracyjne... Zdecydowałam, że  skoro mi nic nie jest i rower nie ucierpiał to wrócę do domu. Wlokłam dobrych kilkaset metrów ten birdny rower za sobą i w myślach dziękowałam Bogu że nie skończyło sie to inaczej. Mój Anioł Stróż był przy mnie... Dziękuję.

Dzień z Boney M w tle...

piątek, 13 maja 2011 8:22 

Dzisiejszy dzień zaczął się wcześnie jak dla mnie. Pobudka 5:40.  Bardzo fajnie zacząć wcześnie dzień - spokojnie kawka, super śniadanko ( bardzo zdrowe zresztą), chwila przy kompie, poczta, FB, Blog... No i oczywiście muzyka w tle. Dziś klimaty Boney M.


Po południu jedziemy z M. do mojej mamy - akcja pod kryptonimem MALOWANIE :) Bedzie ciekawie coś czuje. Znając konserwatywne podejście momej kochanej rodzicielki do sprawy wystroju wnętrza jej mieszkania raczej nie dam rady namówić jej na zmiane koloru ścian no ale cóż. Ma to swój urok , bo powrót do rodzinnego domu który prawie tak samo wygląda jak ten z dzieciństwa jest bardzo miły i przywraca wiele miłych wspomnień.


Szynszyl Szyszak ( czy jakkolwiek on ma na imię) już calkiem nieźle się czuje w naszym towarzystwie. Świadczą o tym coraz bardziej wyluzowane pozycje jakie przyjmuje podczas spania... Kładzie sie na boku, albo na plecach z uniesionymi do góry łapkami. Czasami wyglada jakby nie zył więc na początki sprawdzałam czy zyje czy nie ale on tylko oburzony że wyrywa sie go ze snu fukał na mnie i chowal się do domku. Teraz wiem że to normalne ale ciagle nie moge sie nadziwić w jakich przedziwnych pozycjach ten zwierzak potrafi zasypiać. A kiedy puszczam go na codzienny spacer po mieszkaniu wyczynia niesłuchane akrobacje. Dosłownie biega po ścianach, odbija sie od nich jak pileczka i nabiera noewyobrażalnej prędkości. To naprawdę zadziwiający zwierzak. A przy tym wszystkim bardzo przyjacielski i ogromnie ciekawski.

Wojnę czas zacząć...

środa, 11 maja 2011 14:29
W Krakowie dziś piękna pogoda... Słoneczko cudnie świeci od samego rana, aż żal siedzieć w domu. Toteż ja właśnie wróciłam z długiego spaceru. Po drodze zaopatrzyłam się w witaminki w postaci warzyw i owoców i mam super pomysł na obiad... Dziś szef kuchni poleca leczo. :) Mój M. bardzo je lubi więc myślę, że pomysł trafiony :)
Od dziś też mocne postanowienie -  DIETA PRZEDŚLUBNA ( i nie tylko , w zasadzie to przyda mi się kilka kilogramów zrzucić). Tak więc - wyciągam rower z garażu i rozpoczynam sezon rowerowy  (lepoiej poźno niż wcale) ;) Żadnych słodyczy, czekoladek, chipsów, slonych paluszków , orzeszków i tym podobnych smakołyków które niestety uwielbiam podjadać o każdej porze dnia i nocy i w każdym miejscu :) Ale czego się nie robi żeby koleżanki zazdrościły figury? :) No bo taka jest prawda i przez to motywacja do działania się zwiększa :) Tak więc sama za siebie trzymam kciuki i ... STRZEŻCIE SIĘ ZBĘDNE KILOGRAMY! :)

Przygotowania c.d.

wtorek, 10 maja 2011 17:01
Kolejny dzień ... dzień przygotowań ślubnych,  chociaż do samej uroczystości jeszcze duzo czasu (dużo to pojęcie względne) :) Dziś odebrałam zaproszenia ślubne. Wyglądają dokładnie tak jak chcieliśmy. Kamień z serca bo do ostatniej chwili sprawdzaliśmy czy nam się lista gości zgadza i czy oby na pewno żadnego nazwiska nie przekręciliśmy. No ale na szczęście wszystko jest OK. Multum załatwiań jeszcze przed nami - jakoś staram się to ogarnąć ale wcale to nie jest takie proste jak się wydaje. Jeszcze samochód, kwiaty, fryzjer, buty, Mój M. nie ma jeszcze garnituru itp  itd... Przeszło mi przez myśl czy nie załatwić sobie niezwylke modnego ostatnio profesjonalnego doradcy ślubnego - ale koszty jego honorariuim przerosły moje najśmielsze oczekiwania i stwierdziłam ze ja dla siebie muszę być planerem :) A swoją drogą to jest całkiem dobry pomysł na biznes :) Pomyślę o tym i może... może... :)

Od czegoś trzeba zacząć ...

poniedziałek, 09 maja 2011 11:44

Jeszcze trzy miesiące i stane na ślubnym kobiercu :) Cieszę się i szczerze mówiąc nie mogę się doczekać :) W głowie kotłują mi się ciągle zwrotki wiersza Przerwy - Tetmajera - cudowne.


A kiedy będziesz moją żoną...
umiłowaną, poślubioną,
wówczas się ogród nam otworzy,
ogród świetlisty, pełen zorzy.

Rozdzwonią nam się kwietne sady,
pachnąć nam będą winogrady,
i róże śliczne i powoje
całować będą włosy twoje.



Pójdziemy cisi, zamyśleni,
wśród żółtych przymgleń i promieni,
pójdziemy wolno alejami,
pomiędzy drzewa, cisi, sami.

Gałązki ku nam zwisać będą,
narcyzy piąć się srebrną grzędą,
i padnie biały kwiat lipowy
na rozkochane nasze głowy.



Ubiorę ciebie w błękit kwiatów,
niezapominajek i bławatów,
ustroję ciebie w paproć młodą
i świat rozświetlę twą urodą.

Pójdziemy cisi, zamyśleni,
wśród złotych przymgleń i promieni,
pójdziemy w ogród pełen zorzy
kiedy drzwi miłość nam otworzy.


Kazimierz Przerwa-Tetmajer

2 komentarze:

  1. Powodzenia - w blogowaniu i staraniu o...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki , a może raczej powinnam napisać (nie)dziękuję żeby nie zapeszyć i jednego i drugiego :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...