Tego weekendu nie zaliczyłabym do spokojnych, wręcz przeciwnie. Począwszy od piątkowego popołudnia kiedy to Mąż wrócił do domu po 3 dniach pobytu na konferencji zaczęła się gonitwa i wyścig z czasem. Najpierw szybko na pocztę odebrać paczkę z Allegro ( spodenki pasują idealnie) , potem do sklepu na L. ( tu zawsze kupuję wędlinę i mięso) potem do sklepu na R ( po chemiczne i kosmetyczne różności) , potem warzywniak pod blokiem - odwózka wszystkiego do domu i w tył zwrot do BRW po meble zamówione miesiąc temu. Aż się zdziwiłam jak bardzo pomiestna jest nasza Skodzianka. Po rozłożeniu tylnego fotela weszło do niej : stół, 4 krzesła i półka. Ale o tym później. Po wypakowaniu mebli Mąż ( jak na duże dziecko przystało ;) ) nie mógł się powstrzymać żeby nie pobawić się w skręcanie mebli a ja zabrałam się do robienia obiadu - bo przecież za 2 godziny przyjeżdża Teściowa. Garnki fruwały niemal w powietrzu, noże siekały warzywa, mięsko skwierczało na patelni i cały dom wypełnił się pięknymi zapachami. Mąż skręcił meble, jeszcze ostatnie muśnięcie ścierką żeby zetrzeć kurz i gotowe :) Teraz trzeba wyjechać po Teściową.Oczywiście pojechał Mąż. Teściowa po przyjeździe najpierw oglądała długo i dokładnie całe mieszkanie i wreszcie stwierdziła że jej się podoba ...ufff :) Obiad ugotowany przeze mnie też jej smakował wiec mogłam się wreszcie trochę wyluzować. Rozmawialiśmy długo i o wszystkim i całkiem dobrze się nam rozmawiało bo o północy dotarło do nas że trzeba przerwać tę miłą dyskusję i kłaść się spać. A w sobotę od rana znów gonitwa , tym razem z Teściową. Zawieźliśmy ją najpierw do siostry, potem do kuzynki (trzeba odwiedzić całą rodzinę bo rzadko przyjeżdża) i w końcu na autobus. Wróciliśmy do domu po 20 padnięci. Niedziela też jakoś tak szybko przeleciała - kościół, obiad, potem trochę TV, wyciągnęliśmy walizki przed podróżą i już wstępnie je spakowaliśmy i zanim się spostrzegliśmy była już 20... Czas stanowczo za szybko ucieka... Nie mam jeszcze pomysłu żeby stanął całkiem ale na chwilę można zatrzymać go robiąc zdjęcia. A żeby lepiej wyglądały to dobrze je włożyć w ramkę. I my taką piękną ramkę dostaliśmy od mojej szwagierki w prezencie ślubnym - co prawda jeszcze nie wybraliśmy zdjęć, które będą w niej stały ale ramka już zdobi naszą komodę gdyż sama w sobie jest cudna. Ramka przyjechała do nas aż z Londynu :)
Zapakowana była w cudowne błękitne pudełko z namalowanymi postaciami, które przypominają greckie kobiety z antycznych czasów.
W pudełeczku ramka była złożona na pół i tylna jej strona jest pięknie oklejona aksamitnym granatowym materiałem.
Ramka jest cała srebrna i odbija os siebie jak lustro wszystko. Doskonale rozświetla komodę w kolorze wenge na której stoi.
Jeszcze tylko wybór zdjęć które dopełnią całość i będzie świetnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz