Obserwatorzy

poniedziałek, 28 października 2013

Miało być STOP a wyszło jak zwykle :)

źródło: internet
Dziś powiedziałam STOP! Po prawie miesiącu funkcjonowania na najwyższych obrotach postanowiłam wreszcie zwolnić. Miałam plan, dziś biorę urlop na żądanie, nie wychodzę z łóżka, cały dzień poświęcam tylko sobie: czytam, oglądam, popijam kawusię i konsumuję najwspanialsze wspaniałości. No i poza tym że na urlopie jednodniowym jestem to reszta zupełnie nie pokrywa się z tym co sobie zaplanowałam. Zamiast leżeć (względnie siedzieć) i odpoczywać to ja już czwarta pralkę prania włączyłam, reszta wisi już dość mocno ściśnięta i schnie, chodniki z podłogi wymagały odświeżenia więc moczą się w wannie i czekają aż je upiorę, kurze wytarłam bo nie dało się odpoczywać wśród takich zakurzonych mebli, poszłam zakupić świeży chleb no bo został tylko kawałek kamiennego chleba z czwartku i tak oto mija mi dzień, który miał być dniem lenia. Ale kurcze ja już chyba nie umiem odpoczywać, nie umiem usiąść na dupie i po prostu zająć się sobą. A jak już się uda usiąść to przy kompie żeby napisać jak mnie to dziwi, że wokoło tyle pokus do podkręcania obrotów. Ech... Dawniej nie miałam problemu z tym  żeby się odciąć od wszystkiego i poddać się błogiemu lenistwu. Starzeje się chyba... :) Ale wiecie co w tym wszystkim jest najgorsze - ?? Że mnie to cieszy, ten ruch, ten pęd domowy - po prostu sprzątanie mnie odpręża. A jeszcze kiedy za oknem tak wspaniale świeci słońce to nie ma szans na muchy w nosie i wypominanie sobie tego co miało byc a nie jest. Po prostu jest pięknie i oby tak pięknie bywało częściej :)  
 

poniedziałek, 21 października 2013

Wątróbka z jabłkami - pychotka :)

Pomyślicie, że ktoś kto pisze posta o wątróbce musi być zdrowo walnięty ale ja po prostu kocham,  uwielbiam, przepadam za tym kontrowersyjnym "przysmakiem" :) Nie wiem dlaczego ale bardzo dawno jej nie jadłam i postanowiłam to jak najszybciej zmienić. Wczoraj na stole zamiast niedzielnego rosołku i schaboszczaka z ziemniarami zagościła wątróbka z jabłkami, kaszą i ogórasem. No cóż mogę powiedzieć... NIEBO W GĘBIE :DDD Ten smak, ten zapach...ech... wspomnienia z dzieciństwa wróciły ponieważ u mnie w domu często babcia robiła na obiad właśnie taki przysmak :) Niestety po pysznym obiadku zostało tylko wspomnienie i zdjęcie więc patrzę na nie powłóczystym wzrokiem a ślinka cieknie mi po brodzie :)
Jeśli ktoś miałby ochotę na ten przysmak przepis znajdziecie w zakładce "Zdrowe przepisy" lub TUTAJ



wtorek, 15 października 2013

Biegiem...

Źródło: internet
Matko kochana! Ja ciągle w biegu... na nic czasu nie ma, tylko praca - dom, zakupy, ważne spotkania, teraz jeszcze wizyta Szwagierki ( i z nią też różne "ciekawe" akcje), w domu bałagan, koty walają się po kątach, góry prasowania i jeszcze większe góry prania zaczynają przypominać Kasprowy - TRAGEDIA. Potrzebuje zwolnić, ogarnąć przestrzeń wokół mnie i siebie też ale to nie takie proste bi ciągle ten czas... biegnie.... ucieka... a ja z wywieszonym jęzorem za nim biegnę, galopuję i ciągle złapać go nie mogę :((  Jakimś cudem udało mi się dorwać bloga i skrobnąć kilka słów, kilka krótkich słów bo zaraz lecę - pędzę dalej... Brakuje mi tchu, siły, zaczynam się czuć dziwnie, ciągle jestem poddenerwowana i bez powodu wpadam w złość! Potrzebuję chwili dla siebie, chcę usiąść z książką i kubkiem kawy i nie myśleć o tym że trzeba się zając domem, mężem, odwiedzić rodzinę, zrobić zakupy, spotkać się z prawnikiem, pójść na proszony obiad itp... itd... W takich chwilach pragnę samotności... 
 

sobota, 5 października 2013

W wielkim skrócie...

Źródło: internet
Tydzień minął jak z bata strzelił... Poniedziałek uciekł błyskawicznie bo w pracy było dużo roboty więc nie było czasu na nudę i myślenie, wtorek pod znakiem pakowania bo M. jechał na 3 dni na konferencję, w środę (ponieważ zostałam sama z wolna chatą) spotkanie w babskim gronie do późnych godzin nocnych, w czwartek rano ciężko  było przez to oderwać głowę od poduszki ale się udało a po południu pierwsza lekcja angielskiego w tym semestrze (nawiasem mówiąc było super i tak się rozgadałyśmy że od 19 do 21 płynęły z moich ust angielskie słówka) no i wreszcie nastał piątek, po pracy szybkie zakupy i wieczorem powrót M. No i mamy sobotę - wbrew pozorom nie mam czasu na odpoczynek bo dziś przylatuje siostra mojego męża i będzie się działo... Może jutro uda mi się poleniuchować z książką albo wybrać się na długi spacer... Mam nadzieję że tak. Może nie jest to typowe życie w biegu ale mimo to po tym tygodniu czuję się zmęczona. A na dodatek humor popsuło mi niewiadomego pochodzenia brudzenie które pojawiło się wczoraj :( Mam nadzieję że to nic poważnego i że nie nasili się zbytnio. Ech... Nie zamartwiam się , staram się myśleć pozytywnie że to nie oznaka jakiejś choroby, że to nie jakieś powikłania pooperacyjne... Mam nadzieję że doczekam jakoś do poniedziałku do wizyty u lekarza :(( A tymczasem KEEP CALM AND THINK POSITIVELY.  
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...