Obserwatorzy

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Intensywnie...

Mówi się, że jaki poniedziałek taki cały tydzień... Jeżeli się to sprawdzi to mój tydzień będzie dość intensywny :) Dziś od 6 rano jestem już na równych nogach a to wszystko dlatego że wczoraj zaproponowałam Ciotce mojego M. że zawiozę ją do szpitala. Ma mieć operację i dziś o 8 miała się stawić w szpitalu aby mogli ją przyjąć. ( a tak nawiasem mówiąc to o tej operacji dowiedzieliśmy się przypadkiem 2 dni temu!) Myślałam sobie, że zawiozę ją, ewentualnie poczekam chwilę i wrócę do domu... to był błąd. W szpitalu kolejka, lekarz, który wydał skierowanie do przyjęcia do szpitala spóźnił się pół godziny, potem trzeba było pójść do pokoju w którym pielęgniarki wypisują wszystkie dokumenty i na ich podstawie przyjmują do szpitala. Z tego pokoiku musiałyśmy się udać do szatni żeby ciotka przebrała się w strój roboczy - dres i dopiero z szatni na oddział gdzie znów trzeba czekać na przyjęcie  - na oddział tym razem. Po tym maratonie przez pół szpitala wreszcie dotarłyśmy do pokoju w którym Ciotka będzie leżeć przynajmniej do jutra.  Zajęło nam to 2 godziny. Ufff... Ale chwila, chwila... To nie koniec. W pewnym momencie Ciotka sprawdzając zawartość swojej torby, zestresowała się bardzo bo okazało się że nie zabrała z domu pieniędzy. O matko ! No to ja w samochód i po kasę do Ciotki domu.  Kiedy już byłam z powrotem i zostawiałam kurtkę w szpitalnej szatni zadzwoniła mi komórka - ciotka. Okazało się że zapomniała z domu jeszcze czegoś... Ech.... Więc najpierw na górę z kasą a potem ta samą drogą w dół do samochodu i jeszcze raz do Ciotki domu i do sklepu po drobne zakupy dla niej. Tym razem zadzwoniłam i upewniłam się czy przypadkiem czegoś po drodze jeszcze nie załatwić. Na szczęście nie. Więc znów parking , szatnia, winda, oddział - miałam powoli dość. Nagle osłupiałam kiedy na zegarku zobaczyłam że już 12. Czas wręcz galopował. Posiedziałam jeszcze z nią godzinkę, poczekałam aż zje obiad i przyjechałam do domu. Jestem zmęczona, głodna już nie bo właśnie wchłonęłam trzy kanapki i popijam sobie herbatkę. Jest dopiero 14:00 a ja czuję się jakbym przebiegła co najmniej maraton... Ale to pozytywne zmęczenie, satysfakcjonujące :) Mam nadzieję że zabieg się uda i wszystko będzie dobrze. 

A wczoraj dostałam bardzo spóźniony prezent gwiazdkowy :D:D To było mega zaskoczenie :) Zupełnie się nie spodziewałam :) Oczywiście ucieszyłam się niezmiernie, tym bardziej że to prezent kosmetyczny :))

 

5 komentarzy:

  1. No to tydzień naprawdę zaczął Ci się trochę stresująco, ale miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
    Prezent super :)
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za udział w mojej rozdawajce. Pozdrawiam serdecznie :)
    Monika/Kamino70

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie, małą kołomyję miałaś dzisiaj. Ale czasem dobrze przeżyć taki mętlik organizacyjno-logistyczny, przynajmniej czujesz że żyjesz. No i że jesteś komuś potrzebna:)
    Prezent genialny, bo widzę że to chyba żel pod prysznic i balsam...? Kosmetyki+prezent z kokardą+kobieta=niechybne szczęście :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiolu, dostalas moja przesylke? Zaczynam sie niepokoic...Ania z "Radziejowego Zacisza" dostala juz dawno, a wyslalm w tym samym dniu...
    No ale mialas dzien ! Znam te dni i to uczucie ! Jutro bedzie spokojniej...
    Buziaki !

    OdpowiedzUsuń
  5. II0nna - ja tez mam taką nadzieję :)

    Kamino - cała przyjemność po mojej stronie :) Szkoda że nie wygrałam, no ale nie można mieć wszystkiego :) Pozdrawiam Cie :)

    Ida - Oj uwierz mi że poczułam że żyję :) A to uczucie bycia komuś potrzebnym - bezcenne :)

    Alinko - nie dostalam jeszcze paczki. Codziennie sprawdzam skrzynkę ale nie ma żadnego zawiadomienia a i listonosz do mnie też nie przyszedł. Pewnie lada dzień ją dostanę :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...