Obserwatorzy

poniedziałek, 31 października 2011

Czas zadumy...

Zbliża się święto zmarłych i jak co roku ten czas to dla mnie czas refleksji, zadumy... Zupełnie nie przemawiają do mnie dynie z wyciętymi upiornymi uśmiechami  ze świeczką w środku i tym podobne gadżety zza wielkiej wody. U nas wg mnie powinno zostać tak jak jest i nie musimy sobie ubarwiać tych chwil głupawymi pomysłami. Z dyni wolę zrobić pyszna zupę :P
W głowie klekocze mi od kilku dni wiersz ks. Jana Twardowskiego, wielkiego i niestety nieżyjącego już człowieka, który jak żaden inny pasuje do zbliżającego się wielkimi krokami jutrzejszego święta. Temat przemijania jest ponadczasowy i tak bardzo aktualny. Czytając ten wiersz zawsze obiecuję sobie że stanę się lepszym człowiekiem, że będę więcej czasu poświęcać swoim bliskim bo później może być już za późno...


Spieszmy się
Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

Ksiądz  Jan Twardowski


sobota, 29 października 2011

Smutny prezent imieninowy :(

Dziś Wiolety... czyli moje imieniny. I z tej okazji mój organizm postanowił dać mi prezent... tak bardzo niechcianą i niewyczekiwaną "czerwona comiesięczną małpę" :(( Ech... myślałam że może nam się uda i na 9 miesięcy pożegnam tego potwora a tu masz, akurat dzisiaj się wprosiła. Miałam ogromną nadzieję, że szybko nam się z mężęm uda w naszych staraniach o dzidziusia no ale widać trzeba jeszcze poczekać. Powtarzam sobie w myślach że tak miało być ale jestem niecierpliwa i chciałabym już, teraz, zaraz... Ech natura...  Idę zjem kawałek czekolady i zrobię sobie drinka imieninowego - no bo przecież mogę ...SZIT!! :(
Był też miły akcent dnia dzisiejszego - piękny bukiet kwiatów od męża który dostałam jeszcze leżąc w łóżku rano :) Dzięki Kochanie :*


piątek, 28 października 2011

Dzień w GUP'ie - Ole!

Niestety tak się potoczyły moje losy, że od pewnego czasu zasilam szeregi bezrobotnych. No i jak każdy bezrobotny raz w miesiącu wędruję do zacnego urzędu aby "odhaczyć" się i sprawdzić cóż to za wspaniałe oferty pracy na mnie czekają. Ten dzień wypadł właśnie dziś. Wstałam rano i bez większego pośpiechu wykonawszy wszystkie czynności które zazwyczaj rano wykonywać się powinno powlokłam się na przystanek. W tramwaju zgłupiałam bo był prawie pusty i nie mogłam się zdecydować które mam zająć miejsce - taki luksus to rzadkość. Dojechałam w takich to komfortowych warunkach na miejsce ale kiedy przekroczyłam próg UP to mnie zamurowało. Widywałam tam różne ilości ludzi ale tylu ile dziś tam było nie widziałam nawet w niedzielne południe na Rynku Głównym. Było czarno jak sama czarność, ledwo się dopchałam do maszynki która drukuje numerki i tu kolejne zdziwienie... Mój szczęśliwy numerek to ...446! (było kilka minut przed 10:00).Spojrzałam z przerażeniem na tablicę która wyświetla kolejnego szczęśliwca którego właśnie wzywa Pani Urzędniczka - 312! O matko!! Będę tu siedzieć do jutra. Wpadłam jednak na świetny pomysł, miałam kilka spraw do załatwienia jeszcze w tym budynku więc pomyślałam ze aby umilić sobie oczekiwanie na swoją kolej obskoczę najpierw wszystko inne i zapewne jak skończę będą wywoływali 446 :) A gówno! Już w pierwszym pokoju usłyszałam ze najpierw się mam "odhaczyć" bo jeżeli tego nie zrobię to guzik załatwię. No i dupa. Siedź człowieku i czas marnuj. Miałam książkę w torebce więc spożytkowałam ten czas na czytanie ale nie tylko na to. Przyglądałam się ludziom którzy przewijali się przez poczekalnię. Byłam matka z dwójką małych dzieci, które strasznie krzyczały a ona bidusia nie mogła ich uspokoić, starszy pan w kapeluszu jak i reszcie ubrania z lat 80-tych, wnikliwie czytał ogłoszenia na tablicy elektronicznej i widać było że niezbyt dobrze radzi sobie z dotykowym ekranem, para ludzi w średnim wieku, on nieogolony, ona raczej nieuczesana (no chyba że to miał być artystyczny nieład) czuć było od nich alkohol - czekali do stanowiska z ofertami pracy za granicą i bardzo głośno o tym rozprawiali...hmmm... Była też młoda dziewczyna z duuużym brzuchem - pewnie niedługo będzie rodzić :) Trzy starsze panie widać że zadbane, z modnie ułożonymi włosami i nienagannym makijażem wesoło trajkotały o tym że chętnie zaopiekowały by się kimś kto tego potrzebuje... itp itd... Mogłabym tak pisać do rana bo przewinęło się tych osób bardzo dużo i każdy się czymś wyróżniał. Ale najbardziej dobijający jest fakt jak wielu ludzi jest bez pracy, jak dużo rodzin potrzebuje pomocy bo żyje w skrajnym ubóstwie, jak wiele dzieci nie ma ciepłych butów na zimę, kromki chleba na śniadanie, produktów dosłownie pierwszej potrzeby.Jak wiele starszych osób nie może znaleźć pracy bo są właśnie "za starzy" i recepty po wyjściu z gabinetu lekarskiego chowają do torby i wracają do domu bo są ważniejsze wydatki. To jest okropne. Życie w Polsce jest brutalne i nie zdajemy sobie sprawy z tego jak wielu Polaków bardzo potrzebuje pomocy. I nie mam na myśli wszystkich ludzi z tej poczekalni bo wielu z nich jakoś sobie radzi - chociaż to "jakoś" jest mało przekonujące. Przyczepię się tutaj trochę do rządzących naszym państwem. Widzą wszędzie dookoła potrzebujących, wysyłane są konwoje z pomocą do odległych części świata dotkniętych czy to kataklizmami czy wojną a kiedy wreszcie ktoś z tych zasiadających na ciepłych stołeczkach zauważy że u nas, na naszym podwórku jest źle?? Że w Polsce też jest bieda i to czasami taka że nie piszczy tylko błaga o pomoc stojąc na ulicy z wyciągniętą ręka? Nikt tego nie widzi a żebrzący ludzie są uważani za oszustów i naciągaczy. owszem, niektórzy tacy są bezczelni. Ale ostatnio pod supermarketem podszedł do nas młody facet, miał około 40 lat  i poprosił o kasę bo samotnie wychowuje 3 dzieci. Powiedzieliśmy, ok, pomożemy ale nie damy kasy tylko kupimy trochę żywności. Zgodził się i bardzo był wzruszony kiedy wyszliśmy ze sklepu z siatką zakupów. Takim ludziom warto pomagać i warto zrobić coś żeby było ich jak najmniej. Ech... oto Polska właśnie... :(

czwartek, 27 października 2011

Rozmyslania przy porannej kawie...

Kubek z kawą już do połowy pusty... a może powinnam powiedzieć że do połowy pełny...? Hmmm... Dziś powiem ze do połowy pełny, pogoda nastraja mnie optymistycznie :)  Lubię takie poranki z kawą... Słońce wdziera się przez okna mojego mieszkania i rozświetla w jedyny i niepowtarzalny sposób wnętrze... Takie chwile tez nastrajają mnie do rozmyślania...o wszystkim i o niczym... Po prostu ... 
Moje leniwe oko spojrzało właśnie na naszego zwierzaka :) Jest bardzo pocieszny, chociaż od niedawna wykazuje się dużo mniejszą niż zwykle aktywnością i co zaskakujące zwiększył swoją objętość w ciagu ostatnich dwóch tygodni prawie dwukrotnie :) Stwierdziliśmy z mężem, że zima w tym roku będzie ciężka i trzeba kupić ciepłe buty :D:D A oto nasz żywy barometr :)) 

 Kiedy tylko usłyszy że ktoś wchodzi do pokoju w którym stoi jego klatka natychmiast wygląda, żeby sprawdzić kto śmiał przerwać mu jego piękny sen :D
 Szyszak nie lubi pozować do zdjęć, niewiele jest takich na których widać go w całości bo jest bardzo ruchliwy i niecierpi w jednej pozycji stac przez 2 sekundy. W końcu ruch to zdrowie :D
 Tutaj widać jaki jest duży, wiosną cały mieścił się w misce którą widać. Teraz ma z tym już pewne problemy  :D
 Ulubione pieszczoty - drapanie za uchem :) Wtedy nic się nie liczy! :)
 Podaj łapę jeszcze nie umie, ale za to dokładnie obwąchuje wszystkie palce :)

Taka to nasza puchata kuleczka :))
A co do tej zimy to mam cichą nadzieję, że te nasze przepowiednie się nie sprawdzą i będzie łagodna bo nie cierpię kiedy temperatura  przekracza -15 stopni :(( Brrr....




środa, 26 października 2011

Sukces :)

Wczoraj przymierzałam się do zrobienia wspomnianej wcześniej szarlotki - i jak chciałam tak zrobiłam :) Uwieczniłam wszystko moim aparatem i oto krok po kroku jak powstawało to pyszne ciacho :) 














Ciasto smakuje rewelacyjnie i jest bardzo proste w przygotowaniu. Przepis już prawie pamiętam i coś czuję że to będzie moje szybkie popisowe ciasto dla Gości :) 
W obawie przed sklerozą przepis też zamieszczę bo nigdy nic nie wiadomo:

SZARLOTKA SYPANA

Składniki:
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 1 szklanka cukru
  • 1 szklanka kaszy manny
  • 1,5 czubatej łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1,5 kg jabłek, najlepiej kwaśnych 
  • odrobina cynamonu
  • 3/4 kostki masła 
Mąkę, cukier, kaszę i proszek wymieszać. Podzielić na 3 części.
Jabłka obrać, zetrzeć na tarce o dużych oczkach.
Tortownicę o średnicy 23 wyłożyć papierem do pieczenia (sam spód). Boki wysmarować masłem.
Na dno formy wysypać jedną część suchych składników, na nie rozłożyć połowę jabłek (każdą warstwę jabłek można oprószyć delikatnie cynamonem). Następnie wysypać drugą część suchych składników, rozłożyć równomiernie resztę jabłek. Na wierzch wysypać ostatnią porcję suchych składników.
Masło zetrzeć na tarce o dużych oczkach i równomiernie rozłożyć na wierzchu ciasta. 
Piec w temperaturze 180ºC przez około 60 minut. Masło podczas pieczenia się topi i razem z sokiem z jabłek zespala wszystkie warstwy. Warto podczas pieczenia spód zabezpieczyć
większą formą.

wtorek, 25 października 2011

Dary natury :)

Oto co można przywlec do domu wracając ze sklepu :) Nie mogłam sie oprzec... Musiałam :) Leżały takie wspaniałe na trawie mokrej jeszcze od rosy no i są teraz w moim wazoniku i jeszcze sama nie wiem gdzie je ustawie. Czy w salonie na stole, czy na szafce nocnej obok łóżka... Część na pewno zasuszę a potem zrobię jakieś fajne kompozycje. Kurcze... aż sama się sobie dziwię skąd we mnie tyle weny twórczej dzisiaj, to do mnie zupełnie nie podobne :) Tak się tą jesienią zachłysnęłam, że zupełnie zapomniałam kupić w sklepie jabłka , które są kluczowym składnikiem szarlotki bo tak ową mam zamiar dzisiaj upiec. A przepis znalazłam na  Blogu Ani , która z kolei wygrzebała ten przepis gdzieś w czeluściach internetowych. No ale teraz w tył zwrot i do sklepu po jabłka marsz... Może jeszcze znajdę jakieś skarby jesienne pod nogami?? ...





P.S. Tak mnie ta jesień nastroiła , że sięgnęłam po piosenki Doroty Miśkiewicz ,którą uwielbiam i teraz machając łychą w garze przygotowując obiad słucham sobie tych łagodnych dźwięków i jedwabnego głosu... Mmmm... sama przyjemność... I LOVE IT!! 


poniedziałek, 24 października 2011

Przygotowania czas zacząć :)

Poniedziałek, całkiem dobry dzień żeby zacząć coś nowego. Już od dawna przygotowujemy się psychicznie z mężem do tego aby zostać rodzicami i kilka tygodni temu postanowiliśmy nasze plany wdrożyć w życie. Staramy się o dzidziusia i zaczynam bardzo poważnie przygotowywać się do tego faktu , że zupełnie niespodziewanie może się on pojawić w naszym życiu - czego oboje bardzo pragniemy. Ja dziś zaczynam swoją przygodę z nowym dla mnie suplementem diety. Mianowicie mam na myśli witaminki, które jak twierdzi mój ginekolog dobrze zażywać kiedy planuje się ciążę. Ten specyfik to  Femibion Natal 1 przeznaczony właśnie dla wszystkich kobiet które planują ciążę lub już są w ciąży jednak nie później niż w 12 tygodniu. 



Kiedyś te tabletki były znane pod nazwą Feminatal  MetaFolin ale generalnie skład pozostał bez zmian. Cena tego leku to około 30 zł za 30 tabletek. Hmmm... jak dla mnie sporo biorąc pod uwagę fakt że będę je brać przynajmniej kilka miesięcy. Postaram się poszukać jakiegoś tańszego zamiennika - z pewnością coś się znajdzie.

niedziela, 23 października 2011

Lazy sunday morning

Niedziela... Pogoda za oknem taka że nawet psa z kulawą noga nie widać. Ale w naszym mieszkanku jest cieplutko, rozkoszujemy się pysznym śniadankiem a w powietrzu unosi się już zapach obiadowego rosołku, który zawsze wcześnie zaczynam gotować. W zasadzie te zapachy to wyznacznik niedziel... Uwielbiamy te leniwe poranki kiedy nie musimy się śpieszyć, wstawać na budzik i od rana na wysokich obrotach pracować. I ja i M. mamy w sobie gdzieś pod skórą wszytego lenia, który najczęściej w takie dni jak dzisiejszy budzi się i daje znać o sobie. A jeszcze w tle muzyka, którą polubiłam dzięki naszej podróży do Turcji i wszystko nabiera zupełnie innych barw. Budzą się wspomnienia, ożywają historie zasłyszane od lokalnych przewodników i z zimnej Polski przenosimy się do ciepłej Turcji... Pięknie jest...





 

środa, 19 października 2011

Nowe oblicze salonu

Jako młode małżeństwo staramy się wraz z mężem aby nasze gniazdko wyglądało tak, żeby było nam w nim dobrze. Ostatnio coraz rzadziej przybywa nam różnych mebli i bibelotów ale ostatnio w naszym salonie zagościły nowe firanki. Szczerze mówiąc nie jestem do końca przekonana, że pasują do całości ale jak przypomnę sobie ich super niską cenę podobają mi się i to bardzo :))


  Teraz w planach jest lustro z Ikei, ale jakoś zawsze mi nie po drodze żeby je kupić... Może w weekend? 
Hmmm... Zastanawiam się też jak wyeksponować różnego rodzaju pamiątki przywiezione z Turcji. Mam na przykład zasuszony liść figowy i tak sobie pomyślałam że może fajnie byłoby oprawić go w ramkę i powiesić na ścianie? Muszelki i kamyczki zebrane nad brzegiem morza także czekają na napływ weny twórczej ale z tym u mnie ciężko więc na razie leżą cierpliwie w szklanym naczyniu... I poleżą jeszcze ... :)

wtorek, 18 października 2011

A w Polsce zimno...

No i skończyło się...  Wróciliśmy z Turcji, pięknej, ciepłej, różnobarwnej, wspaniałej. Ja jestem zachwycona tymi krajobrazami, ludźmi, potrawami. 

 Limonki prosto z drzewa :))
 Tradycyjna herbatka turecka w szklance w kształcie tulipana ... (już trochę upita ;))
 Hierapolis
 Pergamon
 Pergamon
 Takie widoki to w Perrgamonie codzienność :)
 Troja
 Droga Arkadyjska
 Jedna z ulic w Istambule
 Hagia Sophia
 Hagia Sophia
 Świeżo wyciskane soki z granatów prawie na każdym rogu :)
 Mauzoleum Ataturka
 Błękitny Meczet
 Słone jezioro
 Kapadocja
 Wieczór turecki
 Banany też można jeść prosto z drzewa :)
 Wybrzeże w Alanii z zamkiem  na wzgórzu w tle
 Alania
 Warzywniak :)
Zachód słońca w Alanii

Pamukkale
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...