Ostatnio mój wolny czas który zazwyczaj wykorzystuję na przyjemności dla siebie bardzo się skurczył przez te codzienne kursy. Ubolewam z tego powodu okropnie bo nie mogę się godzinami wylegiwać na balkonie w słoneczku czytając książkę czy zająć się pielęgnacją moich ukochanych roślin tak długo i tak dobrze jak bym chciała... no ale cóż, coś za coś ;) (A tak na marginesie to dlaczego w życiu zawsze musimy wybierać i z czegoś rezygnować?? hmmm... ) Staram się przynajmniej codziennie wieczorkiem kiedy okupuję łazienkę zrobić coś przyjemnego dla siebie. Już jakiś czas temu zakupiłam kosmetyki, i niektóre z nich mi w tym pomagają. Tadammm... :)
Uwielbiane przez mojego męża za zapach (i przeze mnie także) masło do ciała Perfecta pokochałam od pierwszego użycia. Połączenie zapachu czekolady i kokosowego olejku działa na mnie bardzo relaksująco. Konsystencja jest gęsta, nic się nie przelewa i nie rozpływa, fajnie się nakłada, jest bardzo wydajny i idealnie się wchłania nie pozostawiając na skórze tłustych śladów. Dodatkowo ma właściwości ujędrniające co przed wakacjami jest wskazane :)) Zauważyłam także że delikatnie zabarwia ciało na brązowo ... Ale efekt nie jest trwały (no bo to w końcu nie samoopalacz ani balsam brązujący). Jeśli chodzi o skład kosmetyku to nie jest on najszczęśliwszy bo masełko jest naszpikowane parabenami, ale ten zapach rekompensuje wszystko... :)
Kolejny produkt to peeling enzymatyczny. Nie miałam nigdy z firmy Ziaja więc się skusiłam i ... w zasadzie to nie wiem co o nim napisać. Poza tym że ma wiele zalet ponieważ ma świetny skład,
Skład: Aqua (Water), Glycerin*, Sodium Hydroxide, Carbomer/Papain
Crosspolymer, 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol, Algin, Polysorbate 20,
Carbomer, Laminaria Ochroleuca Extract, Caprylic/Capric Triglyceride*,
Ricinus Communis (Castor) Seed Oil*, Allantoin*, Panthenol, Propylene
Glycol, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) roqt Extract*, Glyceryl
Caprylate*, Methylparaben, Diazolidinyl Urea, Ethylparaben.
nie uczula, nie ma bardzo intensywnego zapachu i jego cena przyciąga to ja osobiście nie zauważyłam żadnego działania peelingującego. W moim przypadku działa raczej jak żel do twarzy ale nic poza tym. Raczej nie zdecyduję się na jego kolejny zakup.
Z półki z produktami Ziaja w moim koszyku wylądowało tez mleczko ogórkowe do demakijażu. I tu już lepiej, bo mleczko w 100% spełnia moje oczekiwania. Używam go przede wszystkim do demakijażu oczu i w tej roli sprawdza się wyśmienicie. Oczy mnie nie szczypią, mleczko ich nie podrażnia a tusz do rzęs usuwa perfekcyjnie. Z pewnością jeszcze nie raz kupię bo i cena do tego zachęca.
No i jeszcze coś bez czego nie wyobrażam sobie ostatnio wyjścia z domu. Antyperspirant Dove. W moim przypadku zdaje wyśmienicie egzamin, podoba mi się jego świeży zapach który (w przeciwieństwie do innych dezodorantów których używałam) utrzymuje się bardzo długo na ciele (około 8-10 godzin). Poza tym dobrze chroni przed poceniem i co w moim przypadku bardzo istotne nie zostawia śladów na ubraniach. Rewelacja.
Nie byłabym sobą gdybym nie kupiła czegoś co zachwalają inni żeby wypróbować na sobie... No i tym razem padło na Żel ze świetlikiem lekarskim i babką lancetowatą do powiek i pod oczy. Do zakupu zachęcił mnie post na blogu EVELEO.
Pierwsze co urzeka w tym produkcie to rozkoszny maleńki zgrabny słoiczek który aż chce się odkręcać i zakręcać bez końca. Kolorystyka opakowania także wg mnie jest bardzo przyjemna i zachęca do zakupu. No ale przecież nie to jest najważniejsze... Skład powiedziałabym wzorowy, żadnych konserwantów, parabenów, sztucznych barwników, substancji zapachowych... cudo :) Poza tym przebadany dermatologicznie, okulistycznie, nie testowany na zwierzętach i zgłoszony do KSIoK (Krajowy System Informowania o Kosmetykach). Jednym słowem cud miód i orzeszki. Zapobiega powstawaniu worków pod oczami i likwiduje poranna opuchliznę (wieczorna pewnie też ;) ) Stosuję go od kilku dni i jestem zadowolona :)
Mam już na oku kolejne kosmetyki, ale będą musiały jeszcze trochę zaczekać aż wpadną w moje ręce :)
Też stosuje żel z Flosleku fajny fajny :)
OdpowiedzUsuńNo tak, fajny to on jest :))
UsuńGdybyśmy mieli wszystko... nudzilibyśmy się i nie odczuwalibyśmy radości. To byłoby nic nie warte... :)
OdpowiedzUsuńP.S. Wiesz... zdarza mi się martwienie na zapas :) zadaję sobie wtedy pytanie "jaki to ma sens?". W taki sposób tylko spalamy się i umniejszamy nasze możliwości kreowania tu i teraz. I nie mam na myśli lekkomyślności czy też nie dbania o przyszłość. Na egzamin mam wpływ, bo mogę się nauczyć, ale jeśli już napisałam ten egzamin, to co mi da zastanawianie się na jaką ocenę zdam? A jeśli zdam tylko na 3 to co... a jeśli na 5 to co... lepiej wtedy wynaleźć jakiś nowy patent... ;D albo chociaż wypić kawę z Przyjaciółką :)
Poza tym, zawsze może tutaj zajrzeć - do mnie :) albo napisać :)