Oboje z M. czekaliśmy na dzisiejszy poranek jak na zbawienie... Jak tylko otworzyłam oczy pobiegłam do łazienki wykonać test. Opakowanie poprzedniego wieczoru położyłam sobie w łazience w widocznym miejscu żeby przypadkiem nie zapomnieć! Po przepisowych 5-ciu minutach już wszystko było jasne. Kiedy pokazałam M. wynik testu popatrzyliśmy na siebie i bez słów każde z nas wiedziało że ta chwila nie wymaga niczego więcej jak tylko mocnego przytulenia. Wtuliłam się w niego a po policzkach popłynęły mi łzy... M. też miał "zaszklone" oczy... Przez chwilę staliśmy tak zastygnięci w bezruchu ... Jedna kreska - nic dodać nic ująć. :(
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńO Boże! Przepraszam!!!!!!!!!!!!!!
UsuńWszystko przez niewiedzę. Nigdy nie miałam do czynienia z testami ciążowymi - myślałam, że brak kreseczek to powód do smutku, a kreseczka choćby jedna to powód do radości - wstyd mi strasznie! Dałam plamę, nie gniewaj się Wiolu, proszę.
Usuwam swój durny komentarz. Jeszcze raz przepraszam!
Prządko, Kochana, nie przepraszaj... Nie ma za co, każdy może się pomylić a niewiedza nie jest powodem do tego żeby się na kogos gniewać. Nie martw się tym, Uśmiech i do przodu :) Pozdrawiam i ściskam mocno :)
UsuńOch, trochę mi ulżyło po Twojej odpowiedzi. Naprawdę źle się w tej sytuacji czułam - nie dość, że o testach nie mam pojęcia, to jeszcze zupełnie na opak zrozumiałam treść posta. Chyba diabeł ogonem oczy mi zasłonił:) Ciszę się, że nie obraziłaś się, Wiolu.
UsuńSerdecznie ściskam!
Nie stresuj się Kochana, bo ja nie miałabym serca o taką głupotę się obrażać na Ciebie :)Mam nadzieje że wiesz ze Cię lubie niezmiernie i przyjmę każdą krytykę na swoją klatę i każdą prawdę którą mi powiesz za pośrednictwem naszych blogów a za takie drobne pomyłki nie mam zamiaru nigdy przenigdy marszczyć na Ciebie brwi :)) Buziaki i uściski :)
Usuń:( Współczuję Wiolciu:(
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać...Ważne żebyście się nie poddawali. Taka jedna próba nie oznacza, że wszystko przekreślone Kochana. Wiesz o tym. Jedyne co możecie teraz zrobić to próbować dalej i ciągle. Wiem, że byliście u specjalisty, ale najlepiej skonsultujcie się z nim jeszcze, jeśli jest taka potrzeba. Głowa do góry! Wasze marzenia jeszcze się spełnią:):*
Przytulam:)
Nie poddajemy sie , ale to nie była pierwsza próba i liczyłam się z tym że tym razem też może nam się ni udac ale to rozczarowanie jest coraz bardzie bolesne...
UsuńWiolu, to jeszcze nie koniec świata. Nie załamujcie się. My z Rycerzem też bardzo byśmy chcieli mieć potomka ale się nie udaje. Im bardziej się fokusujesz i myślisz tylko o tym, tym większe rozczarowanie kiedy okazuje się, że jeszcze nie tym razem. Łatwo mi pisać-pewnie powiesz- ale ja już tak się nie skupiam tylko na tym, wolę spędzić cudne chwile w ramionach mojego mężczyzny, relaksować się i cieszyć się nim niż zastanawiać się czy się teraz uda itd. Psychika jest ważna. My wychodzimy z założenia, że jak się uda to SUPER, a jak nie to cóż- mamy siebie. Nie wiem jak jeszcze mogę Cię wesprzeć, cierpliwości całe morze i oceanów miłości Wam Życzę.
OdpowiedzUsuńEch... no tak... nic dodać nic ująć ... :)
Usuń:) niektóre dzieciaczki każą na siebie dłuuuugo czekać :) i Wasze pewnie należy do tego "gangu" :) Będzie dobrze.
UsuńWiem, że osobie z boku łatwo pisać... ale musisz zrozumieć, że wszystko ma swój czas... wszystko. Wszystko dobre i niedobre... :) widać to nie jest ten czas :) Kochana, głowa do góry! :)
OdpowiedzUsuńP.S. Nieudane szparagi wykorzystałam do makaronu, tak jak pisałam :) wyszło pysznie :) opiszę szczegóły w następnym tekście :)
wiem, i sama sobie tez to powtarzam, że widocznie to jeszcze nie teraz... ale wiesz, ten zawód i rozczarowanie po każdym "nieudanym" razie to bardzo bolesna sprawa. Czekam na te relacje szparagowe :)
UsuńKochana nie smuć się, ja po 10 cyklach starań też byłam załamana i postanowiłam pójść do dobrego ginekologa, zrobić badania hormonów, monitoring itd. Zrobiłam monitoring i pierwszą turę badań po owulacji. Wszystko poszło ok. Drugiej tury na początku kolejnego cyklu nie zdążyłam zrobić bo cykl 11 z badaniami okazał się szczęśliwy. Może i dlatego, że byłam już całkowicie zrezygnowana i odpuściłam. Wiem, że to trudne, ale "wyluzujcie" z mężem i znajdź godnego zaufania lekarza. Trzymam kciuki :*
OdpowiedzUsuńchciałabym aby ze mną było podobnie... :)
UsuńPrzykro mi. Nie udało się tym razem to uda się następnym. Wierzę w to. Nie poddawajcie się.
OdpowiedzUsuńDzięki za wsparcie, nie poddajemy się :) Walczymy o nasze szczęście :)
UsuńWiolka! Głowa do góry! Nie można się dołować i podchodzić pesymistycznie do sprawy! :) Samo nastawienie dużo daje :) A my tutaj wszystkie za was i Wasze dwie kreski kciuki trzymamy! :) Uda się, uda... nie teraz to za jakiś czas :) tego Wam z całego serca życzę :*
OdpowiedzUsuńWiem, czuję to Wasze wsparcie i pozytywną energię bardzo mocno! :) To na prawdę wiele dla mnie znaczy :))) Dzięki z całego serca :))
UsuńObiema rękoma podpisuje się pod poprzednim komentarzem: włącz pozytywne myslenie, głowa do góry a ja jak mogę trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za wsparcie :) takie słowa w komentarzach pomagają mi bardzo i trzymają w pionie optymizmu :) Dziękuje bardzo :))
Usuńoojjj bardzo mi przykry ;( to nie sprawiedliwe tyle nastolatek zachodzi w niechcianą ciążę, a kiedy komuś bardzo na niej zależy i stara się to nic z tego, ironia losu... będzie dobrze, musi być jestem pewna, że za jakiś czas napiszesz nam "tak! tak! jestem w ciąży, jestem taka szczęśliwa;)" życzę ci tego z całych siły.
OdpowiedzUsuńNo tak... czasami też to rozpatruję w takich kategoriach ale potem sobie myślę że nie ma co tak mysleć, że będzie dobrze tylko widocznie musi nastać właściwy moment ... ten właściwy dla nas widocznie jeszcze nie nadszedł... :)) Karola , dzięki że jesteś :)
Usuń