Obserwatorzy

sobota, 28 lipca 2012

Sobotnie przyjemności... :)

Dziś od rana same przyjemności ... :) Począwszy od zakupów w sklepie który bardzo lubię (bez zbędnej reklamy) przez przyjemności kulinarne a na uczcie duchowej skończywszy. Dzień zaczął się pyszną kawą i pachnącym świeżym chlebem który mój kochany Mąż z samiutkiego rana przyniósł z piekarni. Po śniadanku zakupy  - coś do domu i kilka rzeczy żeby wypełnić lodówkę a potem obiad. W związku z tym że dziś jest bardzo gorąco postanowiliśmy nie gotować tylko odwiedzić "chińczyka" na którego od dłuższego czasu mieliśmy oko. No i opłacało się, jedzenie okazało się super a ceny bardzo przystępne więc na pewno niedługo znów tam zawitamy.  A dziś poznawaliśmy nowe smaki i w związku z tym ja zamówiłam kokosową zupę z kurczakiem na ostro a M. pokusił się na pikantna zupę pekińską 



 Na drugie danie dostałam na gorącym skwierczącym półmisku kurczaka w sosie Sate a M. kurczaka na ostro z warzywami... pycha.



Mieliśmy ochotę jeszcze spróbować bananów w cieście na deser ale już w żołądku miejsca zabrakło... Na deser bardziej dla ducha niż żołądka obejrzeliśmy sobie film w zaciszu naszego mieszkanka...


 Po obejrzeniu mam bardzo mieszane uczucia, wg mnie film bardzo odważny , sceny erotyczne jak dla mnie bardzo cienka linią oddzielone od tych w filmach porno. Generalnie spodziewałam się czegoś innego...  
Sobota się jeszcze nie skończyła więc czas na inne przyjemności... :)


 







14 komentarzy:

  1. w taki upał .... nie jem ... prawie nic ... ma to swoje plusy bo spada mi trochę ... hihi
    pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to taka mała upalna dieta odchudzająca :)) Też by mi się przydąło

      Usuń
  2. A ja właśnie planuję obejrzeć "Sponsoring" tylko nie wiem czy warto. Słyszałam o nim różne opinie - to dość głośny film. A jedzonko wygląda bardzoo apetycznie:)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sponsoringu nie polecam, jestem bardzo rozczarowana i wg mnie nie warto było kupować DVD :(

      Usuń
  3. O Sponsoringu słyszałam za dużo niepochlebnych opinii i chyba szkoda mi trochę czasu na to, żeby się przekonywać samej, czy warto, czy nie warto :D
    Drugie danie wygląda pysznie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, nie ma sensu bo film zupełnie przeciętny, poza tym że cycki i gole dupy ciagle na ekranie. Jak dla mnie strata kasy , czasu i wszystkiego innego...

      Usuń
  4. A ja najpierw przestraszyłam się, podczas wstępnego przeglądu Twego posta, że dostałaś do zjedzenia półmisek gorących świerszczy (w kuchni azjatyckiej to chyba normalka), zanim doczytałam po chwili, że chodzi o "gorący skwierczący półmisek kurczaka":)))) Ufff!
    Co do filmu: jak mam tak, że im więcej kontrowersji budzi, tym bardziej mam ochotę go oglądnąć: no bo trudno dyskutować o czymś, czego się nie widziało. Dlatego pewnie się skuszę. Ale mam przy okazji Szumowskiej chęć na kwaśną uwagę pod jej adresem: kiedyś była Małgorzata Szumowska, potem Małgosia Szumowska, teraz jest Małgośka Szumowska - i słyszałam w radio, że to jest wersja ściśle obowiązująca, że pani reżyser nie życzy sobie, by oficjalnie mówiono o niej inaczej (co już uszanowano na okładce DVD). Jasne, że każdy ma prawo być nazywanym wedle swego uznania, ale robić tyle zamieszania wokół (dość pospolitego) imienia?
    Ale ze mnie przychrzaniara detaliczna:))))))))))
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe... gorące świerszcze byłby raczej ponad moje siły i nie dałabym sobie rady z takim daniem :)) Ale jak to brzmi "zjadłam pólmisek gorących świerszczy" :D Nieżle :))) A co do tej Małgośki - w dupie sie poprzewracało o tyle ... :))

      Usuń
  5. kiedyś uwielbiałam "chińczyka" sajgonki, makaron z kurczakiem, rybę po chińsku jednak do czasu kiedy zatrułam się tym jedzeniem, a to było dość dawno temu nie mogę patrzeć na chińszczyznę na samą myśl jest mi nie dobrze aczkolwiek ładnie to wygląda na zdjeciach... co do filmu nie oglądałam, więc niemogę się wypowiedzieć ale spotkałam się z opinią, że to takie soft porno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to miałaś przygodę z chińczykiem, ja jak na razie trafiam w takiemiejsca gdzie nie miałam żadnych problemów żolądkowych więc ciagle chętnie chodzę na chińszczyznę, ale rozumien Cię doskonale i Twoje obawy ... Jak się raz człowiek zatruje to potem nie ma ochoty przerabiac tego jeszcze raz ... :)

      Usuń
  6. A dają coś dla wegan? Chętnie odwiedziłabym jakiegoś chinola, ale niestety już wiele rozczarowań za mną. Wchodzę, nic nie ma dla mnie - wychodzę ;/. Więc dalej biorę pod uwagę tylko sprawdzone knajpki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, mieli tam jakieś takie dania, ale ja weganką nie jestem więc nie wiem czy nadawały by się dla Ciebie do jedzenia bo się nie znam na tym po prostu :)

      Usuń
  7. Zupa kokosowa... brzmi ciekawie :)
    Filmu nie oglądałam.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...