Obserwatorzy

czwartek, 19 lipca 2012

Rutyna czy codzienne rytuały ?

Zauważyłam, że od jakiegoś czasu każdy mój dzień jest bardzo podobny do siebie... Podobny pod względem codziennych rytuałów i zadań które w danym dniu mam do wykonania. Czy oznacza to że wpadłam w rutynę dnia codziennego czy może są to dla mnie tak ważne czynności że otrzymały status codziennych rytuałów? Zastanawiałam się nad tym i odpowiedź mnie nie zaskoczyła. Rutyna swoją drogą ale rytuały które przynoszą radość i lepsze samopoczucie też mają swoje miejsce w tym wszystkim.
Przyzwyczaiłam się do rannego wstawania i pobudka o 7 nie jest dla mnie wyzwaniem, mój organizm o tej porze jest na tyle zregenerowany że często budzę się i nie mogę już spać ( a może to już starość? :)) ) Wstaję wcześniej nie dlatego że muszę tylko dlatego że chcę, wydłużam sobie przez to dzień i czuje się z tym bardzo dobrze :) Rytuał czy rutyna?? Hmmm... Codziennie rano zaparzam kawkę i zasiadam przed komputerem... Na pierwszy ogień idzie moja poczta, potem zaglądam na bloga, odwiedzam moje ulubione blogi i blogowych znajomych i na koniec zostawiam sobie wiadomości z kraju i ze świata a potem przeglądam oferty pracy... I codziennie w tej samej kolejności :))) Wypijam przy tym kubek kawy który idealnie wystarcza żeby towarzyszyć mi do końca moich internetowych wojaży. A kiedy na dnie zostaje tylko kropelka wtedy przenoszę się do kuchni i i robię sobie śniadanko... Rytuał?? Ponieważ czasu mam sporo mogę zaszaleć i zrobić coś co wymaga większego zaangażowania niż kanapka z szynką. Dziś naszła mnie ochota na ... amerykańskie naleśniki. Zdecydowanie rytuał!!


A potem już zdecydowanie rutyna czyli  standardowe przygotowywanie się do wyjścia... Potem godzinna jazda autobusem na drugi koniec miasta oczywiście z ulubioną książką - hmmm... rutyna??  No a książka??  Co do mojej obecności na kursie to zdecydowanie rutyna a chciałoby się powiedzieć rytuał. Niestety, nie tym razem.  Na koniec powrót także godzinny i także z książką, jakieś małe zakupy po drodze do domu, obiad, szybkie sprzątanie, tv albo nie , wieczorny szybki prysznic i znów książka - tym razem w ciepłym i wygodnym łóżku... Rutyna? Hmmm... Chyba nie ma się nad czym zastanawiać...

16 komentarzy:

  1. według mnie to przyzwyczajenie gdybyś teraz coś zmieniała to dziwnie byś się czuła i brakowało by Ci tego ;) wiem to po sobie moje poranki wyglądają dokładnie tak samo mam rozplanowana każdą minutę wstaję, poranna toaleta, śniadanie obowiązkowo teledyski jak chociaż chwilę nie obejrzę to jest mi źle ;P w między czasie ubieram się, robię jedzenie dla pieska i gotowa do wyjścia... to dziwne ale nigdy nie robiła i o zgrozo nie jadłam amerykańskich naleśników a wyglądają tak smakowicie mmmm ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację... szybko sie przyzwyczajamy do wszystkiego i potem ciężko nam cokolwiek zmienić :))

      Usuń
  2. Heh, chyba w tych codziennych czynnościach nie zawarłaś swojego męża ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż to nie czynność więc masz już odpowiedź :)

      Usuń
  3. Ale smakowicie wyglądają te naleśniki! No i cóż - zazdroszczę bycia rześką o 7 (dla mnie to nieosiągalne!). Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naleśniki są niezłe, więc polecam szczerze :) a co do 7 rano to raczej kwestia przyzwyczajenia organizmu do takiego trybu :)

      Usuń
  4. naleśniki <3 pysznie wyglądają, z chęcią bym Ci potowarzyszyła w takim śniadaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiadam na pytanie zasadnicze: rutyna czy rytuał.
    Uważam, że to pierwsze jest zwyczajne, automatyczne, wykonywane z zamkniętymi oczami, pozbawione emocji. Rytuał jest odświętny, celebrowany, (zwykle) radosny. Każdą jego chwilę chciałoby się przedłużać, smakować z uwagą:)
    Czy według takich kryteriów dałoby się przeprowadzić podział Twoich codziennych czynności, Wiolu?
    Uściski!
    P.S. Twoje naleśniki będą mi się śnić po nocach! Pożarłam je natychmiast oczyma wyobraźni:) Dieta moja odłożona do 25., bo w Krośnie karmią mnie bezlitośnie - a ja, charakterologiczny słabeusz, ulegam (a dupa rośnie, rośnie, rośnie... - przepraszam za wywód niecenzuralny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w zasadzie Twoje kryteria bardzo do mnie przemawiają i tak na to patrząc zupełnie inaczej możnaby to sklasyfikować... jednak czy zawsze rutynowe czynności muszą być automatyczne i zwyczajne? Hmmm...

      Co do P.S. :) Naleśniki są banalne w przygotowaniu, jeśli chcesz dam Ci przepis :)

      Usuń
  6. Jezu! Jakie pyszne placuchy na zdjęciach. Aż przesadziłam z produkcją śliny...
    Ja też mam swoje poranne rytuały i gdy coś mi przeszkodzi w ich wykonaniu, cały porządek mojego dnia zostaje zburzony. Zawsze, ale to zawsze do śniadania włączam TV. I się gapię. Zwykle nie oglądam telewizji w ogóle, ale moje śniadaniowe pół godziny przed telewizorem są totalnym must havem i bez tego dzień mi się zawala :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ja do śniadania zawsze komputer :)) Coś w tym jest :) Każdy ma cos takiego bez czego poranek, południe czy wieczór nie mają racji bytu :))

      Usuń
  7. Rutyna każdego dopada. I nie jest znowuż aż taka zła - daje poczucie bezpieczeńśtwa. WIesz, że Ci świat nie runie znienacka na głowę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, ale kiedy nic sie nie zmienia też mam wrażenie że stoje w moejscu i nie robię nic ze swoim życiem... I tak źle i tak nie dobrze?

      Usuń
  8. Ciekawe te rozważania, bilans chyba ostatecznie wyszedł Ci na 'plus';)
    Co za naleśniki... ślinka pociekła;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie mozna z czystym sumieniem powiedzieć że bilans wyszedł na zero :)) A co do naleśników to faktycznie, są smaczne :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...