Obserwatorzy

czwartek, 16 lutego 2012

A miało być tak pięknie...

Miał być relaks a wyszło jak zwykle.... Jednak wczasy z Babcią to nie jest to co tygryski lubią najbardziej. Po dwóch dniach spędzonych z nią jestem padnięta na maxa. Okazało się że muszę być z nią prawie cały czas bo nie jest w stanie sama pójść na swoje zabiegi. Totalna katastrofa... To sanatorium ją przerosło. Związane jest to z jej chorobą, od kilku lat leczy się na Parkinsona ale z każdym rokiem jest coraz gorzej a ostatnio nawet z każdym miesiącem. Ta choroba zmieniła ją nie do poznania... Dawniej czuła, ciepła osoba teraz jest oschła, zgryźliwa i upierdliwa do granic wytrzymałości. Przy tym wszystkim ma mentalność małego dziecka, problemy z koncentracją i jeszcze większe z pamięcią. Myli fakty i ogólnie ... myli jej się wszystko. Pół biedy jak weźmie na czas leki. Ale jeśli nie weźmie to możecie sobie wyobrazić ten horror. W sanatorium ma opiekę pielęgniarek ale ich się boi. Strach przed nimi i obawa przed tym że mogłoby się jej coś stać w trakcie zabiegów i nie będzie przy niej nikogo z bliskich osób paraliżuje ją do tego stopnia że jej ciało dosłownie odmawia posłuszeństwa. Zaczyna się cała trząść i sztywnieją jej mięśnie do tego stopnia że nie może się ruszyć. Jest to straszny widok - jest wtedy zupełnie bezbronna, wystraszona wręcz przerażona... Jedynym sposobem na pomoc jest podanie leków. Nie byłoby takich problemów gdyby ona sama zażywała je regularnie i wg wskazań lekarza... Niestety, w tej kwestii panuje dowolność. Bierze je tak jak jej się przypomni... Albo jak się jej wydaje że dobrze się czuje to nie bierze, a potem kiedy chce je wziąć to jest już za późno bo zaczyna się trząść i wpada w panikę... Katastrofa. Nie pomaga ani prośba ani groźba, nic... Nikt z nas nie ma pomysłu jak ją przekonać do regularnego zażywania leków. Jedynym wyjściem będzie chyba zatrudnienie pielęgniarki do opieki która będzie trzymała rękę na pulsie - już sama nie wiem. W każdym razie mój pobyt tutaj do najprzyjemniejszych nie należy.  Wręcz przeciwnie. Najprzyjemniejszą częścią dnia jest wieczór kiedy siadam przed komputerem i mogę wreszcie zająć myśli tym co zobaczę w sieci a nie tylko problemami dnia codziennego. Smutne to niestety ale prawdziwe.

8 komentarzy:

  1. Taka choroba jest faktycznie uciążliwa dla rodziny, ale mimo wszystko trzeba znaleźć w sobie pokłady cierpliwości, bo taki starszy człowiek już niestety nie może odpowiadać za to co robi. Smutne to. Miałam w rodzinie też kogoś takiego. Leki też czasem nie pomagają. Nie pozostaje nic innego jak być cierpliwym i zachować spokój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cierpliwość w tym przypadku jest na wagę złota...

      Usuń
  2. Nawet nie wiesz, jak doskonale Cie rozumiem !
    Jednak to piekne z twojej strony, ze jestes sklonna pomoc Babci...
    Sercem jestem z Toba !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej... Zresztą to mój obowiązek. Dziękuję za wsparcie... :)

      Usuń
  3. No cóż... nie jest to babci wina. Choroba jest okrutna :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację , to nie jej wina... ale czasami w takich chwilach zupełnej bezsilności przemyka przez myśl ochota zwalenia za to wszystko winy na kogoś... :(

      Usuń
  4. Strasznie smutne jest to, że choróbsko jest w stanie tak nieodwracalnie zmienić człowieka. Grr powiem szczerze, że przeraża mnie to trochę :(. Trzymaj się cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też przeraża ale co zrobić ... Nie ma wyjścia, trzeba zacisnąc zęby i do przodu. :(

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...