Obserwatorzy

poniedziałek, 6 lutego 2012

Nerwy w strzępach ...

Miałam dziś dłuuugi i męczący dzień... Długi bo od bladego świtu na nogach a męczący z kilku powodów. Pierwszy to rehabilitacja na którą codziennie biegam i zajmuje ona prawie 3 godziny mojego dnia. Drugi to taki że byłam dziś u kuzynki całe popołudnie i pilnowałam jej małej córeczki - 2-latki pochłaniają całą uwagę i wszystkie siły opiekuna ( w tym przypadku opiekunki) a trzeci to mój M. i ostra wymiana zdań. Wróciłam dziś do domu dopiero około 20 więc miałam ochotę tylko na prysznic i ciepłe miękkie łózko, niestety znów coś poszło nie tak. Poszło o głupotę , ale nie do końca... Już zresztą sama nie wiem ... Powodem był wyjazd na szkolenie mojego Męża. Firma w której pracuje wysyła go na tygodniowe szkolenie we Francji. Początkowa wersja była taka że mają lecieć samolotem z kolegą ( jedzie ich dwóch) ale kolega szanowny Męża mego wpadł na "świetny" pomysł aby do Francji jechać samochodem służbowym. Nie muszę chyba przypominać nikomu jakie obecnie panują warunki atmosferyczne i jaki jest stan dróg ( nawet we Włoszech pada śnieg). Trzy tygodnie prosiłam M. żeby się zastanowił i leciał samolotem, że taki kawał drogi do Francji przejechać samochodem w zimie to nie takie hop-siup, że może się coś stać, itp itd. Odpowiedź była tylko jedna, "Zobaczymy co szefostwo odpowie na nasze zapytanie o samochód". No i dziś się okazało że odpowiedzieli "Tak, jedźcie sobie samochodem, to będzie taniej dla naszej firmy". Krew mnie zalewa ze złości a jednocześnie jestem zła z tej bezsilności że nie mogłam go przekonać, jestem wściekła z bezradności i zalewa mnie fala czarnych myśli co się po drodze stać może. Jestem wściekła na M. że dał się wrobić w tą jazdę a jeszcze bardziej na siebie że nie umiem sobie z tym poradzić i wyżywam się na nim zamiast postarać się zrozumieć, jakoś logicznie podejść do całej sytuacji, ogarnąć to na trzeźwo... Nie umiem, cholera, no nie potrafię... Kiedy pomyślę że coś może im się stać po drodze to jestem gotowa jechać do faceta który namówił M. na ten wyjazd samochodem i obić mu mordę. Jak ma ochotę na wycieczki to niech jedzie sam a nie  angażuje jeszcze kogoś w to. A M. jest taki że nie umie odmawiać... Godzi się na wszystko... Ciekawe czy w ogień by skoczył gdyby koleżka mu zaproponował....  Masakra, czy wszystkie chłopy są takie durne ?? Bo ja już wymiękam, nie rozumiem, nie widzę sensu w tym działaniu, nie umiem ogarnąć , nic już nie wiem...Chce mi się płakać i śmiać jednocześnie... nie wiem co gorsze.... :(

8 komentarzy:

  1. Oj, biedna Ty...Rozumiem Cię, bo wiem, że mój M. w takiej sytuacji chyba także nie potrafiłby odmówić. I oczywiście byłabym wściekła niemiłosiernie. Swoja drogą dziwne, czemu o kolega nie chciał lecieć samolotem? Kurczę, nie da się już nic zrobić? Nie zazdroszczę Ci tych nerwów...
    Okazuje się, że mamy wiele wspólnego. Dziś też mam dzień przygnębiająco-irytujący i nie wiem czy śmiać się czy płakać. Ech...
    Ale jutro też jest dzień i mam nadzieję, że będzie lepszy;)
    Choć wiem, że na wiele się to nie zda to nie denerwuj się tak:) Życzę siły, siły spokoju;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iduś , niestety już nic nie można zrobić, słowo się rzekło, przepadło... Teraz moge tylko myśleć i zamartwiać się o to aby szczęśliwie dojechali i wrócili... Dziękuję Ci za ciepłe słowa, zawsze to troche pomaga :)

      Usuń
  2. Dla chłopaków to może i frajda, przejechać tyle kilosów w zimę to może coś jak Hołowczyc w rajdzie ale Tobie współczuję serdecznie... Faceci to jednak duże dzieci :( Trzeba tylko trzymac kciuki za tę wyprawę i za to, że zima odpuści (oby jak najprędzej!) Życzę im powodzenia, a Tobie oceanu spokoju i cierpliwości :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nie potrzebuje Hołowczyca, i wolałabym żeby nie "piratowali" jak on zwłaszcza w zimie ... A z tymi dziećmi to święta prawda.

      Usuń
  3. Typowy facet... ;)) Dobrze będzie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj spokój,to jakieś szaleństwo. Wolałabym nietypowego chyba... :)

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że dziś mniej nerwowy dzień i małżonek jednak zmieni zdanie odnośnie transportu :). Faceci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, dziś trochę lepiej :)) Ale jeszcze nie do końca. Przespałam się z problemem i jakoś tak inaczej patrze na to wszystko. Dzięki za wsparcie :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...