Obserwatorzy

sobota, 4 października 2014

Nasza pierwsza IUI Evie czyli inseminacja z pompą :)

Wczoraj o 20:00 mieliśmy inseminacje. To była nasza pierwsza i cala ta procedura wywołała u nas niemały stres. Najpierw kilka papierków do wypełnienia, potem szybkie USG żeby zobaczyć czy tam w środku jest ok, a ze według doktorka było ok to mogliśmy przejść do dalszego etapu. W niezbyt sprzyjających warunkach mój mąż musiał, że się tak wyrażę, oddać nasienie a potem musieliśmy zaczekać około godziny na przygotowanie wspomnianego nasienia do inseminacji. Nie wiem dokładnie jak przebiegał ten proces bo działo się to za zamkniętymi drzwiami laboratorium. Mieliśmy godzinę wolnego wiec poszliśmy na spacer. Po powrocie już wszystko było gotowe i czekali na nas. Doktorek zaprosił mnie do gabinetu. Mój M tez chciał wejść ale niestety został poproszony o to żeby poczekać pod drzwiami. Doktorek stwierdził że to nie będzie przyjemny widok dla M. Na początku się zdziwiłam, bo przecież co może być nieprzyjemnego w tak mało inwazyjnym zabiegu jakim jest inseminacja? No raczej nic - a jednak. Przed zabiegiem dużo czytałam w necie na ten temat, rozmawiałam z doktorkiem i zabieg miał być bezbolesny. Ale jednak doktorek miał pewne problemy z wprowadzeniem cewnika przez kanał szyjki - podobno budowa anatomiczna jakaś dziwna i wąska- i było to bolesne. Kilka razy poczułam na prawdę nieprzyjemny ból. Przez te utrudnienia trwało to dłużej niż miało ale grunt że wszystko udało się zainstalować. Na koniec jeszcze krótka instrukcja obsługi urządzenia które doktorek przywiązał mi do uda (coś w rodzaju pompy która przez 4 godziny miała podawać nasienie) i wreszcie do domu. (No ale zanim do domu to najpierw trzeba było wyskoczyć z kasy ). Nie bardzo wiedziałam jak się zachowywać z tym urządzeniem żeby sobie nie wyrwać tej cieniutkiej rureczki, która miałam zamontowaną w środku. W samochodzie jechałam jak na szpilkach a w domu od razu położyłam się do łóżka. Przeleżałam 4 godziny prawie bez ruchu i ciągle myślałam o tym że po tym czasie będę musiała sama się "rozbroić" z tego całego okablowania. Na szczęście poszło gładko i bez problemowo. O północy mogłam wreszcie położyć się spać. Zasnęliśmy z M błyskawicznie po całym dniu pełnym wrażeń. Dziś rano za to miałam bardzo milą pobudkę bo doktorek kazał nam dziś jeszcze poprawić po inseminacji rano i wieczorem. Teraz czekamy na cud. W poniedziałek wizyta, oby doktorek stwierdził ze wszystko jest ok. Bardzo tego oboje pragniemy. A to czekanie jest najgorsze...

3 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...