Obserwatorzy

poniedziałek, 6 lutego 2017

Urlop macierzyński ... i co dalej?

https://nodamselindistresshere.wordpress.com/2015/08/06/crossroads/
Od pewnego czasu stoję przed podjęciem ważnej decyzji, co po urlopie macierzyńskim? Obecnie ja jako kobieta mam kilka możliwości wyboru i to jest fajne, bo dla każdego coś dobrego, ale ja nie jestem do końca pewna co dla mnie będzie dobre a raczej powinnam napisać najlepsze. Jednego jestem na 100% pewna , że mój syn nie pójdzie do żłobka. Z tego co mówi nasz pediatra nie byłaby to najszczęśliwsza decyzja bo odporność u niego słaba i ciągle wlecze za sobą gile po kolana a w żłobku na katarze by się na pewno nie skończyło, a poza tym po operacji, która nas czeka w najbliższych dniach może być różnie, lubią się do tego typu schorzeń przyplątać powikłania więc nawet by go do żłobka nie przyjęli. Tak więc kwestię Młodego mamy wyjaśnioną i tu sprawa jest pewna, zgadzamy się w niej z mężem w 100%, że żłobka nie będzie. No ale co ze mną?
Biorę pod uwagę dwa wyjścia. Pierwsze - wykorzystanie zaległego urlopu i powrót do pracy na pół etatu. Drugie - skorzystanie z możliwości pójścia na urlop wychowawczy. I teraz dylematy - pierwsza opcja = stały dopływ do gotówki  i... w zasadzie więcej plusów nie widzę, bo byłaby to tylko połowa pensji ( no ale dobra, lepsze to niż nic) a dojazd do pracy zajmowałby mi tyle samo co sama praca więc kicha a nie ma niestety opcji żeby przychodzić do pracy np dwa dni w tygodniu na cały dzień bo pracodawca się nie zgadza a o pracy z domu to już w ogóle nie ma co marzyć.Opcja druga jedyny minus - brak kasy , plusy - możliwość bycia z synem, patrzenia jak się rozwija, jak rośnie i zmienia się, brak konieczności zatrudnienia niani. Najchętniej przed pójściem na urlop wychowawczy skorzystałabym z zaległego urlopu ale obawiam się że wtedy zobaczyłabym pismo pt: Wypowiedzenie umowy o pracę. Ech... no i co zrobić, co zrobić... 
Dostałam dzisiaj w tej sprawie sms od szefowej. Tak się nim zestresowałam że biegiem do toalety musiałam się udać... To jest chore :-( Rozważam poważnie zmianę pracy, najlepiej na taką sprawiającą przyjemność i powodującą codzienny wyrzut endorfin ale śmiem twierdzić że takowej nie ma. Ostatnio do tego typu działań zainspirowała mnie pewna Mama , a właściwie wpis na jej blogu. Pojawiła się iskierka na końcu tunelu :-) 
 

4 komentarze:

  1. Jej, jest mi niezmiernie miło, że mogłam zainspirować :) Trzymam kciuki, żeby udało Ci się wybrać lepszą dla Ciebie drogę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cała przyjemność po mojej stronie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie też był taki dylemat po macierzyńskim, ale ból pleców rozwiązał problem na chwilę i poszłam na chorobowe. Jednak kiedyś trzeba było wrócić do pracy albo z niej zrezygnować całkiem. I wróciłam na pół etatu, robię kilka popołudniówek w tygodniu, a mąż wtedy jest w domu i opiekuje się córcią, więc niani nie musimy zatrudniać. Ale ma to też minusy, bo robię w każdy weekend i ciągle się z mężem mijamy, a o wyjazdach gdzieś możemy zapomnieć, nawet czasem na zakupy ciężko nam się wybrać razem. Nieraz żałuję że wróciłam do pracy, no ale kasa nam nie leci z nieba, więc za bardzo wyjścia nie miałam. Może zacznę w lotka grać i jak wygram (za milion lat), to rzucę pracę i będę mogła każdą chwilę spędzać z córcią! :) Powodzenia w wyborze Twojej drogi!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja także szukam znów nowej pracy po macierzyńskim:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...