Obserwatorzy

czwartek, 2 lutego 2017

Katar u niemowlaka = zmeczona mama

http://babyonline.pl/
Mówi się, że matka w domu siedzi z dzieckiem... tak właśnie siedzi i nic nie robi. Mówi się też, że katar leczony trwa tydzień a nie leczony 7 dni. Być może ta teoria sprawdza się u niektórych , ale na pewno nie u nas. Odkąd zaczęła się jesień mój syn łapie regularnie katary a ja staje na głowie żeby tylko na katarze się skończyło. Jednak te magiczne 7 dni u nas przeciągają się do 14, a raz nawet i dłużej. Pierwszy katar zaliczyliśmy kiedy Młody miał 6 miesięcy. Wtedy zupełnie nie wiedziałam jak walczyć z katarem w takim małym nosku. Oczywiście wezwaliśmy lekarza, który poinstruował co i jak i rozpoczęliśmy walkę. Przy drugiej infekcji było już o tyle lepiej że wiedziałam co i jak, ale lekarza tez zaliczyliśmy dla spokojności sumienia że nic innego złego się nie dzieje. Przy kolejnych podobnie. W zasadzie od października zaliczyliśmy już 4 katary, przeważnie o podłożu wirusowym. Jak z tym walczyć, co robić i co w ogóle można u takiego malucha? Na pewno nie jedna mama się zastanawia, zastanawiałam się i ja. W zasadzie schemat postępowania powielam za każdym razem, chyba że lekarz dołoży coś do stałego zestawu. Podstawa to u nas inhalacje z soli fizjologicznej. Przy pierwszej infekcji zakupiliśmy specjalny inhalator. Początki były trudne bo Młody nie chciał wcale się inhalować, musieliśmy używać sposobu żeby wysiedział te 5-10 minut , więc tańce, śpiewy, bajki, książki wszystko szło w ruch żeby tylko spokojnie posiedział i pooddychał parą z inhalatora. Teraz po tych kilku razach z katarem z inhalacjami nie ma problemu, siedzi spokojnie, czasami nawet sam sobie trzyma maseczkę :-) Do tego witamina C w kropelkach, sól morska do noska na zmianę z kropelkami dla niemowląt na katar, smarujemy klatkę piersiową na noc aromatyczną maścią która inhaluje i ułatwia oddychanie, maść majerankowa do smarowania pod noskiem, wapno dla niemowląt dwa razy dziennie, jeśli dochodzi kaszel to dodatków syropek od kaszlu i coś na wzmocnienie odporności - za pierwszym razem był syrop a potem saszetki do rozpuszczania w wodzie. (tak swoja drogą to chyba średnio pomogły bo co chwila katar mamy). W razie gorączki oczywiście tez coś warto mieć w niemowlęcej apteczce, najlepiej coś co działa także przeciwzapalnie. Dodatkowo robiłam parówki z majeranku - paczkę majeranku wsypuję do garnka z wrzątkiem i gotuję bez przykrycia aby para się unosiła w powietrzu. Z babcinych sposobów stosuję jeszcze jeden, rozgnieciony ząbek czosnku zawijam w gazę i zawieszam przy łóżeczku malucha na noc. Dla osób nielubiących czosnku to katorga ale na uporczywy katar pomaga. No i czosnek jako naturalny antybiotyk ma działanie również antybakteryjne więc wierzę w to że Maluch wdycha to dobro z aromatem czosnku wraz z powietrzem.  To też fajnie udrożnia zapchany nosek. No i jeszcze coś bez czego sobie nie wyobrażam kataru - słynny katarek do odciągania wydzieliny z noska, który podłącza się do odkurzacza. Świetny wynalazek. No i to wszystko w kolejności po 2 -3 razy dziennie trzeba stosować, w między czasie jeszcze karmienie, usypianie, kupa, siku, i po takim tygodniu z katarem nie ma człowiek nawet siły zębów umyć. I ten kto powiedział że matka w domu siedzi z dziećmi i nic nie robi to chyba był zgorzkniały stary kawaler... brrr...

6 komentarzy:

  1. Myślę, że skorzystam z kilku Twoich rad bo od paru dni walczymy z katarem (łączymy się z Wami w bólu;). Ja jestem zwolenniczką naturalnych metod (na ile się da) tak więc bardzo mi się podoba pomysł z parówkami z majeranku. A jakim sprzętem robicie te inhalacje z soli?
    My dodatkowo bierzemy teraz propolis (ale taki z eko upraw, żeby nie uczulał) i to co zawsze na odporność czyli aloes i witaminy ze sproszkowanych warzyw i owoców - chyba działa nieźle bo to dopiero nasz 2. katar w półtoraletnim życiu :P
    No i możemy się chyba cieszyć, że to "tylko" katar bo naokoło szaleje grypa :P Szybkiego powrotu do zdrówka! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z naturalnych sposobów przypomniał mi się jeszcze czosnek powieszony przy łóżeczku, właśnie dopisałam to w poście :-)
    Cieszę się że moj wpis się komuś przyda :-) Co do inhalacji z soli mamy inhalator pingwinek firmy Intec, jak wpiszesz to w google to na pewno Ci znajdzie. Nazwa nie jest przypadkowa bo jest on w kształcie pingwina co uwazam ze jest fajne bo troche odciaga uwage dziecka na jakis czas i mozna inhalowac szkraba :-)Do najcichszych nie należy ale mozna sie przyzwyczaic, a poza tym nie pracuje caly dzien tylko 3x5-10 minut w ciagu dnia wiec do przezycia :-) Ja polecam w kazdym razie :-)
    Zainteresowalas mnie tymi specyfikami wzmacniajacymi odpornosc, gdzie mozna to kupic i od jakiego wieku mozna stosowac? A co do tej grypy to tfu tfu puk puk w niemalowane oby na katarze sie skonczylo :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na odporność to z naturalnych sposobów taki barszcz gotowany z czosnkiem (zakwaszany bułką) strzykawką podawać i działa dodatkowo pobudza apetyt :) Dzieci mogą się na początku kwasić, ale z pewnością polubią. [obserwuje na dzieciach kuzynki 4 latka, dwulatek i do najmłodszego który 8 marca skończy roczek. wszyscy systematycznie wcinają.

      Usuń
    2. Majeranek zakupiony, dziś przygotuję parówkę. O czosnku właśnie wczoraj mi znajoma powiedziała :) ale z tego chyba zrezygnujemy, bo równocześnie mamy już inny rodzaj nocnej aromaterapii w pokoju. Dziś lekarz osłuchał młodego - bez komplikacji, więc dalej leczymy się domowo :) Odnośnie specyfików na odporność to jak będziesz zainteresowana, napisz do mnie na maila (mamanastarcie@gmail.com) - jest to firma w której pracuję, więc nie chcę by mi zarzucano że chodzę po blogach i reklamuję :P

      Usuń
  3. Cóż, ja jestem zielona w temacie, choć również staram się stosować domowe sposoby w leczeniu infekcji kataralnych - ale dotyczą one nieco starszych osobników :) Ale przy tej okazji mam niezapomniane wspomnienie z okresu niemowlęctwa mojej Córci. Otóż do odessania wydzieliny z noska używało się w czasach zamierzchłych takiej gumowej gruszki (co to, zdaje się, i do lewatyw można ją było wykorzystać). I ja tę gruszkę kojarzę z pierwszym radosnym rechotem (bo to rechocik był, nie śmiech:) mego brzdąca. Musiało ją to bardzo połaskotać, miała wtedy może 3, może 4 tygodnie... Widzisz, Wiolu, dokąd mogą prowadzić Twoje posty? :)
    Serdecznie pozdrawiam zmęczoną Mamę i zakatarzonego Młodego. Życzę rychłego końca katarku! A wszelkim powikłaniom - a kysz, a kysz! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. My też od tygodnia walczymy z wirusami. Najpierw mąż, potem córcia, a teraz na mnie się uwzięły! Co chwilę tylko syropki, wycieranie nosów, odciąganie, smarowanie i tak dzień za dniem. No rzeczywiście można poczuć zmęczenie, szczególnie gdy sama mam nos zatkany i na nic sił nie ma! Zdrówka Wam życzymy!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...