Obserwatorzy

czwartek, 9 lutego 2017

Histeroskopia operacyjna - co zmieniła w moim życiu?

Dziś parę słów o moim zabiegu, który odbył się w czerwcu 2015 roku i był krokiem milowym w naszych staraniach o dziecko . Może ktoś kto będzie szukał na ten temat informacji trafi tutaj i przeczyta coś co rozwieje jego/jej wątpliwości.
Histeroskopia operacyjna ogólnie rzecz ujmując to zabieg, który pozwala na to aby w bardzo mało inwazyjny sposób usunąć z wnętrza macicy polipy czy też inne zmiany za pomocą histeroskopu. Do macicy narzędzia wprowadzane są przez kanał szyjki więc nie ma konieczności naruszania powłok brzusznych. Przeprowadza się go w znieczuleniu ogólnym i w zasadzie (jeśli nie ma przeciwskazań) kilka godzin po zabiegu można pójść do domu.
A jak to było ze mną? Na zabieg zostałam zakwalifikowana ze względu na polipy jakie miałam w kanale szyjki i w macicy. A ponieważ znacząco utrudniają one zajście w ciążę musiałam je bezwzględnie usunąć. Do kliniki przyszłam godzinę przed zabiegiem. Pielęgniarka wzięła ode mnie wszystkie badania, potrzebne dokumenty. Cała biurokracja trwała około 30 minut, potem zaprowadzono mnie na salę gdzie przebrałam się w swoja piżamę (i tutaj zrobiłam błąd bo do takich zabiegów dużo lepsza - pod względem własnego komfortu -  jest koszula nocna, potem nie trzeba chodzić z gołym tyłkiem po sali). Zaraz potem przyszła pielęgniarka, która podłączyła mi kroplówkę, po niej przyszedł anestezjolog na krótką rozmowę a na końcu lekarz który wykonywał zabieg aby jeszcze krótko omówić wszystkie szczegóły. Podpisałam zgodę na zabieg i się zaczęło. Przyszła po mnie pielęgniarka, zaprowadziła mnie na salę operacyjną. Musiałam zdjąć tam moje cudowne spodnie od piżamy i wtedy pierwszy raz pożałowałam że nie mam koszuli nocnej na sobie ;) Wdrapałam się na stół operacyjny, szybko przypięli mi nogi pasami do podpórek które były do niego przymocowane i podali tlen przez maskę. Potem podszedł anestezjolog, powiedział, że będziemy powoli zasypiać i pielęgniarka wstrzyknęła mi coś do wenflonu, za chwile dostałam drugi zastrzyk i sufit zaczął mi się rozmywać. Więcej nie pamiętam. Obudziłam się już na swojej sali, miałam podłączoną znów kroplówkę, na ręce mankiet od ciśnieniomierza który co jakieś 15 minut mierzył mi ciśnienie. Przy biurku na sali siedziała pielęgniarka, ciągle coś zapisywała i sprawdzała moje parametry. Po mniej więcej pół godzinie pozwolili mojemu M. wejść do mnie, nie był długo bo około 20 minut i po tym czasie pielęgniarka go wyprosiła bo na sale przyjechała kolejna pacjentka po zabiegu. Potem przyszedł doktor, który robił mi zabieg, poinformował w dwóch zdaniach że wszystko poszło zgodnie z planem, polipy (których ponoć było kilka) zostały usunięte i teraz tylko trzeba czekać na wyniki histopatologiczne i dochodzić do siebie. Zapytał jak się czuję i o dziwo czułam się zaskakująco dobrze, nie czułam bólu, byłam wyspana, nic tylko iść na imprezę :) Leżałam jeszcze około godziny w łóżku, trochę przysypiałam, budziłam się kiedy pielęgniarka podchodziła i zmieniała mi kroplówki. Potem podeszła i stwierdziła że muszę wstać i pójść zrobić siku, a że w sumie mi się chciało to chętnie poszłam. Wstałam bez problemu, pielęgniarka pomogła mi się ubrać i poczłapałyśmy do toalety. Wysikałam się bez problemu  więc  pielęgniarka powiedziała, że wszystko jest ok, i będziemy się przygotowywać do wypisu. :) Hurraa!! :) Potem znów wpuścili do mnie M. , pielęgniarka przyniosła mi gorącą herbatę, jakieś 40 minut czekałam na wypis, zalecenia od doktora na piśmie i wszystkie dokumenty. Wraz z dokumentami pojawił się doktor, powiedział jeszcze co i jak, przepisał mi antybiotyk na 3 dni po zabiegu, kazał się przez jakiś czas oszczędzać i poszedł. A ja z pomocą M. zaczęłam zbierać swoje rzeczy, ubrałam się, pielęgniarka na koniec wyjęła  mi wenflon i byłam gotowa do wyjścia. W sumie cała ta przyjemność od momentu wejścia do kliniki trwała 5 godzin. Przed było więcej strachu niż to wszystko warte. Teraz już wiem, że nie ma się czym denerwować ale zawsze jeśli coś jest dla nas nieznane, a i (tak jak w tym wypadku) związane jest z zabiegiem chirurgicznym powoduje wzrost zaniepokojenia, ciśnienia i wszystkiego na raz... :) 
Po zabiegu czułam się dobrze, przez kilka dni utrzymywało się lekkie krwawienie ale to normalne, ustąpiło samo. Na wizycie kontrolnej tez było wszystko ok, po około miesiącu dostaliśmy z M. zielone światło na starania o dzidziusia. Poszło gładko  bo zaszłam w ciążę w pierwszym cyklu po "okresie ochronnym". Jestem pewna, że usunięcie polipów było w moim przypadku kluczowe, gdyż okazało się że kilka z nich przysłaniało ujścia jajowodów.  Gdyby nie diagnoza lekarza i zabieg myślę że do tej pory mielibyśmy problem z zajściem w ciążę. 

2 komentarze:

  1. Rzeczywiście bardzo sprawnie poszedł zabieg i niesamowite, że już tak szybko po nim można zacząć starania o dzidziusia :) Moją jedyną operacją był poród przez cesarskie cięcie - dobrze, że zaczął się przed umówionym terminem, inaczej chyba by mnie zjadł stres podczas oczekiwania. A tak było zaskoczenie i trzeba było działać, a nie rozmyślać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiola... widzę, że nie było mnie tu jakiś czas; parę lat kibicowałam Tobie by spełniło się Twoje największe marzenie zostania mamą... a tu proszę... jeszcze trochę i maluszek skończy rok czasu...
    cofnęłam się wstecz, przeczytałam wszystkie posty...
    gratuluję z całego serca maluszka...
    mam nadzieję, że operacja przebiegnie łagodnie i wada zostanie zniwelowana czego z całego serca życzę
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...