Obserwatorzy

środa, 18 kwietnia 2012

Nie zawsze chcieć znaczy móc... :(

Od dłuższego czasu staramy się z M. o dzidziusia. Nie wychodziło z tych starań nic, ale na początku w ogóle się tym nie przejmowaliśmy bo przecież nie od razu Kraków zbudowano... Po kilku miesiącach zaczęło mnie to niepokoić i poszłam do swojego ginekologa z tym problemem. Zlecił badania hormonów z krwi, różne wymazy trele morele - wszystko to trwało około miesiąca po czym stwierdził że na podstawie tych badań jest wszystko ok i żeby nie przerywać starań a w tak zwanym międzyczasie zrobimy jeszcze monitoring owulacji i zobaczymy co i jak. Miałam zrobione pierwsze USG na początku cyklu a kolejne w okresie okołoowulacyjnym... No i cóż, to drugie wcale nie wyszło dobre. Okazało się że moje pęcherzyki wcale nie urosły od czasu zrobienia pierwszego badania  :( A to oznacza że nie mam owulacji. To zabrzmiało jak wyrok... nie wiedziałam przez chwilę co robić, zaczęła mnie ogarniać lekka panika i napływały mi już do głowy myśli o bezpłodności :( Moja ginekolog powiedziała żeby się nie martwić na zapas bo zrobimy wszystko żeby owulacje wywołać a poza tym nie w każdym cyklu występuje owulacja więc akurat mogłyśmy trafić na taki podczas badania. No ale jak to, trafienie na taki bezowulacyjny cykl to jak wygrać w totka więc musi ich być więcej :( Załamka :( Dostałam luteinę na początek no i zobaczymy co to da ( mam nadzieję że coś da). Jeśli nie przyniesie to efektów to pani doktor zasugerowała żeby pójść do szpitala na kilka dni i przebadać się gruntownie pod względem hormonalno - ginekologicznym. Ech... W drodze do domu ciągle kołatało się w mojej głowie  to  stwierdzenie  "brak owulacji". Nie wiedziałam też jak zareaguje na te wiadomości M. Oczywiście o wszystko dokładnie wypytywał, chciał wiedzieć co teraz i w ogóle. Wczorajsza noc prawie nieprzespana, kręciłam się w łóżku więc postanowiłam wstać, zaczęłam robić porządki o 12 w nocy żeby tylko przestać myśleć o tej cholernej owulacji... W pewnym momencie zaczęłam odczuwać zmęczenie i poszłam spać, ale w mocy i tak miałam różne dziwne sny, a dziś od rana znowu w kółko jeden temat w mojej głowie. Bardzo się martwię, nie potrafię racjonalnie podejść do tematu, targają mną bardzo skrajne emocje - z jednej strony panika i strach a z drugiej jakaś pozytywna myśl że przecież wszystko będzie dobrze, bo niby dlaczego ma nie być?

14 komentarzy:

  1. Trzymam mocno kciuki żeby wszystko było dobrze :*:* musi być!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sobie powtarzam że nie może być inaczej tylko musi być dobrze...

      Usuń
  2. To naturalne, że czujesz panikę i strach, one pobędą z Tobą jakiś czas w tej sytuacji. Ale zaraz się pozbierasz, bo dobrze wiesz, że Twoim sprzymierzeńcem jest pozytywne nastawienie do tego, o co się starasz. Byle się nie zapętlić w jakieś zwątpienie, bo to droga donikąd...
    Pamiętasz, Wiolu, jak pisałaś, że z jednej strony bardzo łatwo zajść w ciążę (zwykle, kiedy para zupełnie tego nie chce), a z drugiej to loteria, w której trafić nie jest wcale prosto? Otóż, przydarzyła Ci się chyba ta druga opcja, ale ja jestem przekonana, że niebawem trafi Ci się wygrana:) Bardzo serdecznie Ci tego życzę!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och... zdaję sobie z tego sprawę, ale to uczucie które mi towarzyszy od kilku dni jest okropne... :( Jak zawsze tak i tym razem napisałaś mi tutaj mądry komentarz za który dziękuję z całego serca :) I bardzo chcę wierzyc że wygram i w tej grze :)

      Usuń
  3. Ściskam i pozdrawiam :* Oczywiście trudno się wyluzować jak się człowiek bardzo stara jeszcze w czymś, na co w małym stopniu ma się wpływ. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za otuchę :) A te kciuki na pewno się przydadzą :) trzymaj mocno :)

      Usuń
  4. Kochana! Nic się nie bój! Ja też poniekąd interesuję się tym tematem, choć jeszcze nie zaczęłam się starać. Chcę być po prostu jak najbardziej przygotowana gdy nadejdzie ten czas.

    Ale do rzeczy. Wiem, to przykre. Gdybym mogła, uściskałabym Cię teraz mocno! Ale wiesz, że najważniejsze jest by się nie załamywać. Na nic zda się teraz powtarzanie, że będzie dobrze. Dlatego najlepiej, jak podam Ci przykłady, takie z krwi i kości, z życia wzięte. Myślę, że one będą napawać Cię optymizmem:)

    http://niechzyjebal.blog.onet.pl/ - na ten blog trafiłam 2 lata temu. Mój ulubiony. Bohaterką jest inteligentna, bystra dziewczyna, która starała się o dziecko kilka lat. Pozostawiona niemal bez nadziei, próbowała wszystkich sposobów, łącznie z in vitro. I za ostatnim, ostatecznym razem, kiedy już sama odpuściła sobie i nie wierzyła, a próbę wykonała dla świętego spokoju - udało się! Teraz jej córka ma 11 miesięcy:) Swe perypetie wspaniale opisuje:) Polecam :)

    Kolejny przykład pochodzi właśnie z bloga Eumenidy - kilka miesięcy temu napisała notkę na temat swojej koleżanki. Niesamowita historia. Nie będę streszczać, lepiej samemu przeczytać --->
    http://niechzyjebal.blog.onet.pl/1,DA2012-03-13,index.html

    Wiolu, nie trać nadziei. Tym bardziej, że lekarze dają Ci duże szanse na dziecko:) Przebadaj się ile trzeba, zrób co można. Ale przy tym bądź dzielna i pozytywnie nastawiona:) Ściskam mocno:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ida Kochana, dzięki za te "wirtualne" uścicki :) Wiem że nie można się złamywać i że trzeba myśleć pozytywnie bo pozytywne myślenie to połowa sukcesu i tak dalej i tak dalej. ja sama zawsze wszystkim to powtarzam ale jakoś w tej sytuacji nie jestem w stanie myśleć tylko pozytywnie. oczywiście mam nadzieję że będzie dobrze i wszystko sie powiedzie ale te czarne scenariusze tez często przez moje myśli przelatują... To nieuniknione. A co do tych przykładów... to chyba najlepsze co mogłaś mi w tej chwili podrzucić do czytania :) W wolnej chwili sprawdze jak te kobitki sobie radziły z tym niełatwym zadaniem :) Dzięi Ida jeszcze raz :) Pozdrawiam i ściskam ciepło :)

      Usuń
  5. hm ... ponoć najlepsze na stworzenie potomka jest >>> zmiana klimatu ;
    ja bym się tak strasznie póki co nie przejmowała ... grunt to pozytywne myślenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiana klimatu - hmmm... pomyślę o tym . Staram się myśleć pozytywnie, ale to nie takie łatwe

      Usuń
  6. Wiola nie załamuj się, trzeba słuchać lekarza i wyluzować, chociaż wiem, że to drugie jest trudne jak człowiek czegoś bardzo chce. Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny :) Staramy się wyluzować ale wiesz jak jest... :) Pozdrawiam

      Usuń
  7. Rozumiem twój strach i obawy, bo z mężem też się już trochę czasu staraliśmy i powoli zaczynałam stresować się, że może coś być nie tak. Dobrze, że jesteś pod opieką lekarza. Musisz uzbroić się w cierpliwość, stosować zalecenia, a na pewno wszystko będzie dobrze. Lekarz wie, co robi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dzięki za wsparcie :) Masz rację , i mam nadzieję że ten lekarz na prawdę wie co robi. :* Buziaki

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...