Moja niedziela zaczęła się dziś bardzo wcześnie, bo o 5:30 rano... Wstaliśmy tak wcześnie bo M. dziś pojechał do Francji na szkolenie. Przygotowałam prowiant na drogę, poprzytulałam się na zapas (musi mi wystarczyć na cały tydzień) i pomachałam w drzwiach kiedy wychodził. Tęsknię już za nim i denerwuję się o to żeby szczęśliwie dojechał. No i żeby nie myśleć o tym w kółko musiałam sobie znaleźć jakieś zajęcie. Postanowiłam wreszcie okiełznać górę prasowania które straszy, reszta która się nie zmieściła na kupie wisi jeszcze na suszarce. Dramat, nie wiem nawet kiedy się tego tak dużo nazbierało... No ale jak powszechnie wiadomo nic tak nie działa odprężająco jak prasowanie ;))) (ale tak na poważnie to ta góreczka mnie lekko przeraża , no ale cóż, czas start) :)
A potem... potem pomaluję sobie paznokcie, zrobię coś dobrego do jedzenia i oddam się w wir czytania, bo zaległości sobie narobiłam w tej materii przez ten chroniczny brak czasu ... No i oczywiście cały czas chodzę z komórką przy du**e żeby przypadkiem nie przegapić jakiejś wiadomości od M. Mam nadzieję że wszystko idzie zgodnie z planem.
Dasz rade z tym prasowaniem :) Powodzenia :D
OdpowiedzUsuńNo dalam radę ale wydawało mi sie że nie skończe do jutra :))
UsuńNo trzymam kciuki za twoja silna wolę i życzę żeby sterta malała w oczach:)
OdpowiedzUsuńSterta zmalała ale mam dośc prasowania na najbliższe kilka tygodni ...
Usuńwrrrr jak ja nie znoszę prasowania ;) i też zawsze robię wszystko żeby tylko nie prasować ale niestety samo się nie wyprasuje, a szkoda ;) a teraz odpoczywaj i relaksuj się przed całym tygodniem pracy ;)
OdpowiedzUsuńracja, relax przed nadchodzacym tygodniem to ważna rzecz, trzeba naladowac baterie :)
UsuńFaktycznie góraaa prasowania! ; )
OdpowiedzUsuńNa pewno jedzie bezpiecznie. ;))
oj góra prawie jak Czomolungma :) Ale dałam radę :)
UsuńPrasowanie nie jest fajne, ale każdy ma swój sposób na rozładowanie napięcia, a poza tym - kiedyś przecież trzeba je zrobić, czy się lubi, czy też nie:)
OdpowiedzUsuńWiolu, widzę, że znowu trafiła się Wam w małżeńskim menu papryczka chili, która trochę szczypie, to prawda, ale jakże korzystnie wpływa na ostateczny smak potrawy:) Przekonasz się ponownie, gdy M. wróci ze szkolenia:)
Pozdrowienia, udanego tygodnia!
oj tak, chili jest ostre i niezbyt przyjemne ale cóz, nauczona doświadczeniem wiem, że damy radę, rozłąka dobrze nam zrobi , zatęsknimy bardziej za sobą i na pewno będzie super po powrocie M. Pierwszy jego wyjazd to było cos strasznego, ale z kazdym następnym nabieram coraz wiekszego dystansu do tej rozłąki i wiem że od czasu do czasu jest potrzebna :)
UsuńGrrrr mogę zmywać naczynia, odkurzać, wszystko wsio ale prasowania szczerze nie znoszę!
OdpowiedzUsuńhehe... :) ja po dzisiejszym maratonie z żelazkiem też nie lubię :)
UsuńNo i jak Ci tam poszło z prasowaniem? Ja akurat lubię. Włączam sobie jakiś film albo muzykę, robię herbatę i prasuję. Relaksuje mnie to. Oczywiście, co za dużo, to nie zdrowo :)
OdpowiedzUsuńodprężające jest wtedy kiedy jest nie dużo... mnie ta góra prasowania zmęczyła :))
Usuń