Czy ja jestem wyrodną wnuczką?? Od kilku dni kołacze mi się to pytanie po głowie i odpowiedzi na nie już tysiące przemykało mi przez myśli. Jestem czy nie? Jeśli tak, to dlaczego i co zrobić żeby to zmienić? Już nie mogę się wprost doczekać kiedy stąd wyjadę i nerwowo odliczam godziny do mojego wyjazdu stąd. Jestem tak zmęczona tym wszystkim że marzę o tym aby porządnie się wyspać, nie musieć codziennie trzymać ręki na pulsie, nie martwić się o wszystko, nie myśleć za dwoje. To mnie psychicznie miażdży. Nie umiem siebie w tym odnaleźć, gubię się, zastanawiam, analizuję... Potrzebuję wytchnienia i odpoczynku. (W sumie to niezły paradoks żeby tak bardzo zmęczyć się w sanatorium...) Przecież dobra wnuczka zostałaby z Babcią do końca, pilnowała, pomagała... Ale ja najzwyczajniej w świecie nie mam już na to siły. Wieczorem jedyną moją odskocznią od wszystkiego jest komputer, ewentualnie książka czy gazeta ale przeważnie na czytanie nie starcza mi już siły. Czuję się tu uwięziona i nie mam pomysłu na to jak to zmienić. To samolubne myślenie ale chyba każdemu należy się czas odpoczynku i lenistwa z samym sobą. Chcę się od tego uwolnić, oczyścić głowę z kotłujących się codziennie myśli i jedynym sposobem na ta wolność jest bilet powrotny do domu. Niczego bardziej nie pragnę. Czy tak postępuje dobra wnuczka? Chyba nie...
Wiola ja myślę, że to naturalna reakcja. Nieraz spotyka mnie zawód, gdy sytuację którą sobie wyobraziłam druzgocze szara rzeczywistość. Wtedy czuję się jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody i chcę się ewakuować. Pewnie jest tak w Twojej sytuacji. Sanatorium budzi raczej pozytywne skojarzenia, wiąże się z odpoczynkiem i relaksem. Okazało się jednak inaczej.
OdpowiedzUsuńMożliwe... ale mimo wszystko jakoś wyrzuty sumienia mnie nachodzą...
UsuńWyrzuty sumienia dowodzą tylko, że jesteś człowiekiem, który ma i własne emocje i poczucie odpowiedzialności za bliskich. Rodziny się nie wybiera, ale wspierać trzeba, czasem wbrew sobie, zwłaszcza, że wiesz, że Twoja Babcia zmieniła się pod wpływem choroby, a tego nigdy nie przewidzimy. Mam nadzieję, że uda Ci się ocalić te dobre wspomnienia o Babci.
OdpowiedzUsuńDzięi zatakie miłe słowa, co do wspomnień to chyba przeważnie pamięta się te pozytywne chwile :)
UsuńCzy ja jestem wyrodną nauczycielką, bo przychodzę wykończona z pracy o nie przygotowuję się do jutrzejszych lekcji tylko piję piwko? Nie, po prostu jestesmy ludźmi. Buziak! :D
OdpowiedzUsuńMasz rację, ale jakoś mi ciężko to sobie wbić do głowy... :(
UsuńOpieka nad starsza osoba,na krotszy czy dluzszy czas jest jedna z najtrudniejszych funkcji do spelnienia. Twoja reakcja Wiolu, jest calkowicie naturalna, czujesz to co kazdy czuje bedeac w takiej sytuacji, wlacznie z wyrzutami sumienia, kiedy mamy dosc...Jednak ,jesli spojrzysz na to z drugiej strony, to zobaczysz tam satysfakcje, ze mozesz pomoc, ze jestes w stanie zrozumiec, przejsc ponad trudy w imie spelnienia wyzszego celu...Bylam w tym "miejscu" przez ostatnie 5 lat zycia mojej Mamy, i teraz z perspektywy czasu, nie oddalabym tych lat za nic ! wraz ze wszystkimi trudami...
OdpowiedzUsuńTrzyma sie Wiolu ! Mam dla Ciebie wiele szacunku za to, co robisz !
Serdecznie Cie sciskam!
och Alinko, Ty zawsze napiszesz coś takiego że aż ciepło mi się na sercu robi. Dzięki
UsuńZgadzam się z Aliną. Nie byłam w takiej sytuacji, ale mogę sobie wyobrazić...
OdpowiedzUsuńP.S. Wiolko! Gotowałaś w łóżku??? Jak???? :)
Oj tak, było ekstremalnie no ale jakoś się udało :))
OdpowiedzUsuń