Dziś Kraków płacze, a właściwie płacze od wczoraj. Temperatura ciągle powyżej zera i śniegu totalnie brak. Za oknem ciągle paskudna jesień a przecież powinniśmy już ulepić nie jednego bałwana. Staramy się z M. popołudniami , kiedy już jesteśmy razem w domu, jakoś ten czas sobie umilić i poudawać trochę że jest zima (no bo tak naprawdę jest). Zrobiliśmy sobie własnoręcznie ciasteczka korzenne :)) Pachnie w domu jeszcze teraz. Ciasteczka robi się wręcz błyskawicznie i smakują super. Można je wykorzystać do powiedzenia na choince - o ile ktoś ma silna wolę i ciasteczka wytrzymają dłużej nić godzinę :)) Przepis jest bardzo prosty :)
CIASTECZKA KORZENNE NA CHOINKĘ
- 2 szklanki mąki
- ok 200 g masła albo margaryny Kasi
- torebeczka cukru waniliowego
-4 łyżki cukru pudru
- przyprawa do piernika (2-3 łyżeczki - wg. uznania)
- 2 jajka
Wsypujemy make na blat, mieszamy ją z resztą suchych składników, czyli dosypujemy cukier waniliowy, cukier puder i przyprawę do piernika. Dodajemy masło i siekamy dużym nożem z suchymi składnikami. Kiedy już posiekamy masło na małe kawałeczki dodajemy jajka i zagniatamy ciasto. Nastepnie wkładamy do lodówki żeby się schłodziło. I teraz już tylko wałkujemy, wycinamy dowolne kształty i do pieca na 180 stopni.
Nasze ciasteczka zamieszkały w autobusowej puszce, która przywieźliśmy z Londynu w zeszłym roku :) Fajnie zdobi kuchenny blat zwłaszcza w tym przedświątecznym okresie :) Kiedy tylko uchyli się wieczko puszki to zapach roznosi się w całej kuchni :))
Jak widać z pełnej puszki zrobiła się połowa :)) Te nasze ciasteczka są "łyse" ale można je ozdobić lukrem albo czekoladą jeżeli ktoś lubi :) Ale zapewniam że "łyse" też są OK :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz