Po upalnym weekendzie nadchodzi upalny tydzień... W takie dni potrafię efektywnie funkcjonować tylko wczesnym rankiem albo późnym wieczorem kiedy temperatura jest jeszcze albo już nieco niższa niż w ciągu dnia. Upały powodują u mnie totalne spowolnienie procesów życiowych i funkcji umysłowych. Najchętniej zamknęłabym się w klimatyzowanym pomieszczeniu i nie wychodziła dopóki temperatura nie spadnie poniżej 25 stopni w cieniu!! Ale tak w ogóle ja bardzo lubię lato, lubię słońce tylko ta duchota mnie dobija że szkoda gadać.
Kolejny tydzień kursu, kolejny w upale i mam nadzieję że dziś będzie lepiej niż w sobotę (tak, tak, w sobotę też miałam zajęcia) bo w sobotę właśnie mieliśmy pierwsze zajęcia "praktyczne" w sali komputerowej. Ale załamałam się, bo okazało się że grupa jest bardzo zróżnicowana pod względem znajomości obsługi komputera. Jedni całego Office'a mają w małym palcu a innym z kolei utworzenie folderu sprawia trudności... Tak więc pierwsze zajęcia uważam za nudne. Na szczęście informatyk się zorientował dlaczego ciągle przeglądałam strony internetowe i zaproponował mi wcześniejsze wyjście do domu - ALLELUJA! Tym sposobem zamiast 4 godzin byłam na zajęciach tylko godzinę :))) więc wolnej soboty miałam nieco więcej niż zakładałam.
Mąż po powrocie z Francji rozkoszuje się wszystkim co polskie - zwłaszcza jedzeniem. Na szkoleniu karmili go owocami morza i innymi francuskimi specjałami , a że on chłop z krwi i kości to z ogromna chęcią zamieniłby te wszystkie '"robaki" na kawał mięcha z ziemniarami :)) Kiedy jedliśmy w sobotę obiad ( właśnie takie mięcho z ziemniakami ;) ) to stwierdził że lepszego jedzenia nie ma nigdzie na świecie :)) Cóż, wyczytałam między wierszami pochwałę dla mojej kuchni, a co! :)
Ostatnio z przerażeniem zaglądam do kalendarza, bo 4-ty lipca już tuż tuż a w tym roku chyba wolałabym żeby ten czas nie uciekał tak szybko... Otóż to, za dwa dni mam ... no tak, dobrze liczę - 28 urodziny. O matko kochana! jakoś tak im bliżej urodzin tym częściej nachodzą mnie jakieś rozmyślania nad życiem, egzystencją człowieka i takie tam inne filozoficzne bzdury. Mój umysł wymusza na mnie zrobienie podsumowania , coś w rodzaju podsumowania które niektórzy robią na koniec roku... Nie wiem czy to dobry pomysł, bo gdybym miała tak podsumowywać i zrobić bilans zysków i strat to jeśli chodzi o ten księgowy to chyba dałabym radę , w końcu na kursie jestem, ale taki życiowy bilans to zupełnie inna bajka...
Jakkolwiek jestem spod znaku lwa, mnie te upały też wycieńczają ;)
OdpowiedzUsuńno to chyba te "letnie" znaki nie przepadają zz upałem :)
UsuńWitaj! widzę, że ty również z 4go :)) ja tez odliczam coraz wolniej do tego dnia ;)
OdpowiedzUsuńhehe... no proszę, jak dotąd nie spotkałam nikogo jeszcze kto ma w tym samym dniu co ja urodziny :) Miło :)
UsuńEee... ja bym się bilansami nie przejmowała. Przecież nie musisz ich robić. Bo niby kto Ci każe. Zresztą, może wcale nie wyjdą źle? :) Dobrego tygodnia!
OdpowiedzUsuńNo w zasadzie to masz racje :) Kto by sie przejmował :))
UsuńTy masz 4 lipca urodziny, a ja 5 imieniny ;P ja generalnie nie lubię podsumowań życiowych wolę, żyć tu i teraz planować do przodu, a nie rozpamiętywać co było...heh u mnie też termometr szaleje do granic możliwości ;)
OdpowiedzUsuńMuszę w takim razie zapisać w kalendarzu :))
Usuńwiem jak takie dodatkowe sobotnie 3h potrafią ucieszyć ;)
OdpowiedzUsuńoj tak, banan na twarzy do końca dnia :))
UsuńWitaj:))) Miło się Ciebie czyta. A na jutrzejsze urodziny wszystkiego, co najlepsze i trochę chłodu (za oknem, rzecz jasna) :))
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, mam nadzieję że z tym chłodem to się sprawdzi bo juz mam serdecznie dość upałów :)
Usuń:) nic nie podsumowuj! Ciesz się tym wiekiem :) a myśleć? Owszem, ale to tylko jak to życie wykorzystać, jak uprzyjemnić :)
OdpowiedzUsuńP.S. Okazało się, że to nie angina ;D tylko jakiś wirus... także płuczę solą, piję szałwię i pryskam czymś w gardło :) jest lepiej :)
Tak zrobię, cycki w górę i do przodu :)
UsuńA co do wirusa to po prostu musisz być cierpliwa bo żaden antybiotyk tu nie pomoże niestety... Trzeba to "wyleżeć" jak to moja babcia mawia, tyle że w tych upałach to nie takie proste ... :/ Trzymam kciuki :)
Coś w życiu musi zmuszać do refleksji, najczęściej jest to Nowy Rok i urodziny ;) i chyba dobrze?
OdpowiedzUsuńA upały męczą każdego, taki niestety mamy czas ;)
Pozdrawiam
tanatoza.blogspot.com
PS. jaki kurs robisz?
W zasadzie tak, ale w tym roku żadnych refleksji z powodu urodzin :)
UsuńCo do kursu to robię kurs księgowości
Dzięki za odwiedziny, zapraszam częściej :)