No i znowu to samo... chociaż ostatnio obiecywałam sobie że wtedy to już ostatni raz... No ale jak widać historia lubi się powtarzać i wcale nie sprawdza się w moim przypadku powiedzenie że "mądry Polak po szkodzie"... a w zasadzie Polka, no bo o mnie chodzi przecież :) Wczoraj jakaś magiczna siła zmusiła mnie do sprawdzenia terminu ważności mojego biletu miesięcznego... No i co się okazało - WAŻNY DO 10.07.2012! Ups... Jutro koniecznie trzeba kupić nowy! No tak, ale przecież mogłam kupić go już wczoraj żeby 11-go spokojnie rano jechać już z nowym biletem na kurs... No niestety , nie wyszło... jak zwykle zresztą. No ale przecież nic się nie stało, kupię jutro i też będzie dobrze. Mąż podzielił się pieniążkami na bilet bo na moim koncie jeszcze nie zaksięgowano przelewu, a ja ułożyłam sobie plan że wcześnie rano przed kursem pojadę, kupię i będzie super. Nie wzięłam tylko poprawki na to że żeby kupić bilet muszę dojechać do miejsca w którym to zrobię, a jechać na gapę taki kawał to ryzyko że dostanę mandat za jazdę bez biletu więc ... najlepszym rozwiązaniem jest kupić bilet jednorazowy i mieć stres z głowy. Wczoraj o tym nie pomyślałam, dopiero dziś kiedy okazało się że w portfelu nie mam drobnych , ani żadnych innych pieniędzy żeby ten jednorazowy bilet kupić... No i co teraz? Jechać bez i zaryzykować? A jak się nie uda?? Hmmm... Dzwonię do M. "Hej, to ja, masz może gdzieś w domu schowane jakieś drobniaki?" Rozbawiło go to moje pytanie ale odpowiedź była "nie" więc mi już nie było tak do śmiechu. Postanowiłam przeszukać dom... może się gdzieś zawieruszyły jakieś drobne, przecież zawsze wszędzie ich pełno a tu nagle nie ma? Niemożliwe. Rozpoczęłam przetrząsanie domu i już po kilku minutach sukces, znalazłam aż 1 zł! :)) No proszę, jeszcze drugie tyle i mam bilet! Poszukiwań ciąg dalszy... Tylko gdzie tu szukać...W komodzie... nie ma, w szufladzie w szafce nocnej ... nie ma, w koszyczku z lakierami... nie ma, w łazience na półce - JEST!! 10 groszy! Jeszcze tylko 90 i mam bilet! :) Szukam dalej, w kieszeniach spodni, kurtek, bluz w których ostatnio chodziliśmy z M... nie ma... w salonie w kuferku na pierdoły - BINGO!! Jest aż 40 groszy!! Super, to daje w sumie 1,50zł! Szukam dalej... Przetrząsnęłam wszystko co się da... uzbierałam 1,74zł. No mało, bo bilet kosztuje 2 zł... Co tu zrobić, w desperacji chciałam już iść do sąsiadki pożyczyć brakującą kwotę kiedy mnie oświeciło że dawno temu miałam manię zbierania grosików i uzbierałam ich wtedy bardzo dużo... Miałam kilka razy iść do banku wymienić ja na grubsze pieniądze ale jakoś zawsze nie po drodze było więc leżą sobie w pudełku i czekają na swój dzień... i dobrze, bo resztę brakujących pieniędzy do biletu dobrałam właśnie z tych grosików. Mam nadzieję że Pani w kiosku mnie nie wygoni z groszami , ale co , to też pieniądz! :)) No i właśnie tym sposobem wyczarowałam 2 złote! Ale teraz wiem, że w moim domu nie ma już żadnych pieniędzy! :(
Źródło: internet |
Ha, ha, ha!
OdpowiedzUsuńCudowna opowieść! I jakie karkołomne przygody! Ale przede wszystkim jest to przekaz dla NBP i Mennicy Polskiej, które chcą wycofać z obiegu "żółte" pieniążki, bo ich produkcja jest kosztowniejsza, niż nominalna wartość.
Co wówczas zrobisz, Wiolu? Chyba musisz zacząć zbierać do swego schowka od 10 gr wzwyż:)
Pozdrawiam serdecznie!
Hihi.. no dziś już sobie postanowilismy z M. że jak któreś z nas będzie miało jakies drobne w portfelu to odkładamy w jedno miejsce na "czarną godzinę" :)) Nigdy nie wiadomo kiedy będzie powtórka z rozrywki :)
Usuńhaha ;D tak, tak skąd ja to znam... też nie raz miałam poszukiwanie kilku drobniaków po domu na bilet autobusowy z tą różnicą, że nigdy nic nie znajdywałam ;) wtedy na szczęście mam krówkę skarbonę odkładam tam żółciaki, kiedy mam ich za dużo w portfelu dobrze, że jest lato i mogę jeździć rowerem do pracy. ;)
OdpowiedzUsuńhehe... no widzę że nie tylko ja robiłam rewizję w swoim domu :) Co do rowerka to w moim przypadku nie wchodzi w grę bo za długo musiałabym jechać na nim żeby t=dotrzeć do celu a poza tym moje kolano mogloby tego nie wytrzymać :/
UsuńHaha też mam pochowane takie drobne i też nie raz nie dwa miałam problemy z kartą miejską. A to w kiosku nie można kartą płacić, a to w ogóle nie można naładować i trzeba było biec do kolejnego kiosku.. masakra
OdpowiedzUsuńno niestety, jest to problem... ale grunt że są takie zapomniane drobniaki w pobliżu :))
UsuńHehehe :) U mnie też wszędzie walają się drobne. Najczęściej w torebkach. Bo często wrzucam resztę z zakupów gdzie popadnie, bo portfel już chowam. A teraz postanowiłam sobie odkładać 1 zł dziennie więc jak mnie złapie potrzeba to zawsze będę miała gdzie sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńNo , i to jest bardzo dobry pomysł :))) Ja tez tak będę robić, ale nie z 1 zł ale ze wszystkimi "niepotrzebnymi" drobniakami :) mam nauczkę :)
Usuń:) uniwersalny problem:P Wszystko dobre co dobrze się kończy:)
OdpowiedzUsuńoj tak, chyba wiele ludzi ma czasami tak że potrzebuje kasy a tu zonk... brak :)) Ale masz rację, grunt że wszystko dobrze się skończyło :))
UsuńJednak dobrze jest mieć w domu skarbonkę - myślę sobie - na taką czarną godzinę byłaby jak znalazł!
OdpowiedzUsuńA nie spóźniłaś się chociaż Wiolu na kurs przez te poszukiwania?
Oj tak, skarbonka to bardzo przydatna rzecz, nie wiadomo kiedy dopadnie nas "kryzys" :)) Na kurs sie nie spóźniłam, na szczęście :)) Wszystko pod kontrolą :)
UsuńZnam ten ból kończącego się biletu miesięcznego. Najgorsze jest, jak wychodzisz z domu i pamiętasz, że wczoraj się skończyła ważność, natomiast wsiadając do autobusu nagle dostaje się amnezji, po czym zrywa do automatu z biletami, gdy widzi się panią z plakietką, mówiącą 'bileciki do kontroli'...
OdpowiedzUsuńBaj de łej, chętnie poczytam Cię więcej, lądujesz w obserwowanych ; )
WItam serdecznie, bardzo sie cieszę że zainteresował Cię mój blog :)) Każdy nowy Czytacz jest u mnie bardzo mile widziany i duża to dla mnie radocha jeśli ktoś tak jak Ty pisze że chętnie poczyta więcej :)) Dzięki wielkie, ja tez zaraz lecę do Ciebie w odwiedziny :) Pozdrawiam
Usuń:) polecam też w wózkach w supermarketach poszukać ;D to tak na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńhihi... dzięki, w razie potrzeby będę w przyszłości pamiętać o tym :)
Usuńhehe przypomniały mi się czasy jak byłam dzieciakiem i przeczesywałam dom w poszukiwaniu pieniędzy, najwięcej zawszę znajdywałam w kołnierzu pralki do prania :D to były czasy :)
OdpowiedzUsuńo proszę, a ja nie wpadłam na to żeby w pralce szukać... :) Zaraz pójdę zobaczyć czy nie ma tam jakiegos grosika :)
Usuń