Chyba nie skłamię jeśli powiem , że wczorajszy dzień był najgorszym dniem w moim życiu... Po tym, kiedy M. odebrał niezbyt dobre wyniki badania nasienia postanowił od razu zapisać się do androloga. No i wczoraj był termin wizyty. A ponieważ lekarz ten przyjmuje w klinice zajmującej się leczeniem niepłodności i panuje tam zasada że leczą się pary a nie pojedyncze osoby - poszliśmy na wizytę razem. Zabrałam wszystkie swoje aktualne wyniki i pojechaliśmy. Na miejscu okazało się , że słowo "klinika" to trochę na wyrost zostało użyte w nazwie tej instytucji - mało miejsca, ciasno, zero prywatności na dodatek duszno. Poczekalnia tak mała że 6 osób nie miało gdzie się w niej podziać a przecież trzeba się zarejestrować, powiedzieć po co się przyszło itp itd... I mimo to że każdy do takiej "kliniki" przychodzi z podobnym problemem to nikt jakoś o tym wszem i wobec rozgłaszać nie chce więc odrobina prywatności i przestrzeni w owej poczekalni na prawdę by się przydała. Musieliśmy się "spowiadać" w recepcji aż dwa razy przed dwoma różnymi paniami - nie wiem po co ale dziwne to. Potem zaproszono nas do pokoju w którym przeprowadzono z nami bardzo głęboki wywiad na temat wieku, stanu zdrowia, przebytych chorób, miejsca pracy, wyników badań, regularności współżycia, pierwszej miesiączki, zażywanych leków, wagi ciała itp itd... Odniosłam wrażenie że tylko o numer buta nie pytają. Ale w zasadzie dokładna wiedza o pacjencie pozwala go lepiej zdiagnozować - więc to akurat na plus. Tylko ten wywiad systematycznie był zakłócany przez osoby które kręciły się po tym pokoju, bo okazało się że pełnił on kilka funkcji - był jednocześnie pokojem do rozmów z pacjentami, gabinetem zabiegowym, pokojem socjalnym dla personelu oraz archiwum z kartotekami. Taka oszczędność miejsca - 4 in 1. No i weź tu mów o swoich najintymniejszych sprawach kiedy co raz to ktoś wchodzi, wychodzi, rozmawia przez telefon, a już szczytem było kiedy przyszedł facet z laboratorium odebrać próbki krwi do analizy a na koniec przy nas pobrano krew jakiejś kobiecie!!! Rany BOSKIE!! Co to kurwa ma być! Jarmark czy "klinika" ? Bo mi się wydaje że chyba bardziej pasowało to do pierwszego określenia .I jeszcze zachowanie tych pielęgniarek - niby wszystkie miłe , uśmiechnięte ale kiedy z nami rozmawiały mieliśmy wrażenie że czują nad nami jakąś wyższość, taką władzę że one mogą z nami tam zrobić wszystko i w ich rękach jest nasz los więc lepiej żebyśmy im nie podpadli bo dziecka nie będzie. Okropne uczucie. Podczas tego wywiadu czuliśmy się bardzo niekomfortowo, w pewnym momencie to zaczęłam sobie myśleć "GDZIE JA JESTEM DO CHOLERY!!". Przyszliśmy tam oboje bardzo zestresowani, z problemem nie łatwym do rozwiązania i oczekiwaliśmy w takim miejscu miłej "obsługi" która nie utrudni dodatkowo i tak niełatwej sytuacji. A tam od wejścia takie jaja. Po tym wywiadzie miałam ochotę wyjść i powiedzieć tym pielęgniarkom co o tym wszystkim myślę ale M. stwierdził że jak już przez to przeszliśmy to nie może być gorzej więc poczekajmy do końca. Przed nami była już tylko rozmowa z lekarzem. No i tu kolejne rozczarowanie. Przyszła pewna pani, i przeskakując z nogi na nogę zaczęła dość głośną rozmowę z pielęgniarkami że ma bardzo ostre zapalenie pęcherza i musi natychmiast dostać się do doktora (którego nazwiska nie wymienię). Po tym jak wygłosiła ten monolog wręczyła pielęgniarkom pudełko z Rafaello i usiadła w poczekalni. Po chwili pielęgniarka zaprowadziła ją do gabinetu lekarza - a my czekamy dalej. Jak widać są równi i równiejsi wszędzie. W głowie się nie mieści! Za wizytę zapłaciliśmy kupę kasy tylko po to żeby tego wszystkiego doświadczyć. A to jeszcze nie koniec naszych przygód, o nie! Pani od Rafaello wyszła z gabinetu z uśmiechem od ucha do ucha dziękując wszystkim pielęgniarkom za współpracę. Miałam ochotę wstać i dać jej w tą roześmianą mordę. Ciekawe czy dalej byłaby taka ucieszona. Po chwili usłyszeliśmy nasze nazwisko więc weszliśmy do gabinetu. Przed wizyta czytałam na stronie "kliniki" o lekarzu u którego byliśmy. Na zdjęciu wyglądał dość sympatycznie, uśmiechnięty, w średnim wieku. Pomyślałam sobie wtedy że chyba miły z niego facet. Znalazłam forum internetowe na którym (jak to na forum) były różne opinie o nim, jedne dobre inne złe a jeszcze inne tragiczne. Ale nie zraziło mnie to bo przecież każdy ma prawo do swojego zdania i każdy może mieć inne na dany temat. No ale wracając do tematu - poproszono nas do gabinetu i przywitał nas faktycznie facet ze zdjęcia, ale już nie miał uśmiechu na twarzy , nawet na nas nie popatrzył kiedy wchodziliśmy , oschłym głosem kazał usiąść, poprzeglądał w komputerze informacje o nas które wpisała tam nie tak dawno jego asystentka i zapytał czego my od niego chcemy. Ja pierdole! Lodów na patyku ! To chyba oczywiste po co się przychodzi do "kliniki" leczenia niepłodności. Kiedy usłyszał wreszcie po co przyszliśmy to zaczął analizować informacje o mnie i o mężu a polegało to na tym że czytał sobie z monitora wszystkie nasze dane od pierwszej miesiączki po dzień dzisiejszy. Potem przeszedł do swojej interpretacji powyższych informacji. Zaczął ode mnie... i to było chyba najgorsze co w życiu usłyszałam. Dowiedziałam się że wyniki mam ok, ale przecież z takim trybem życia i z TAKĄĄĄ nadwagą !!! to ja niepotrzebnie tu przyszłam bo on nie jest cudotwórcą tylko lekarzem i on grubasa w ciąży to nie widzi bo to tylko problem potem dla niego i może i dla mnie też (no racja, mam nadwagę, ale schudłam już 8 kilo od początku roku i nie uważam żeby teraz ta nadwaga była bardzo duża) . Potem powiedział jeszcze kilka dosadnych słów. Nie patrzył na mnie w ogóle , czułam się tak bardzo upokorzona że najchętniej to zapadłabym się pod ziemię i tam została na wieki! Rozryczałam się wzorcowo, nie mogłam się uspokoić, a ten kretyn jeszcze się pytał "No ale z czym ma pani problem, bo ja nie wiem skąd ten płacz". M. poczerwieniał na twarzy, popatrzył na mnie znacząco i kątem oka widziałam jak wychodzą mu żyły na czole. W międzyczasie doktorowi zadzwonił telefon, bez słowa odebrał i rozmawiał przez 10 minut z jakimś Zbyszkiem o dupie Maryni. Masakra ! Błagalnym wzrokiem patrzyłam na M. żebyśmy już stamtąd poszli - nie poszliśmy. Podczas rozmowy telefonicznej doktora zdążyłam się trochę uspokoić. On skończył rozmawiać i jakby nigdy nic odezwał się do mojego męża łagodnym głosem, zupełnie innym niż tym, którym ze mną rozmawiał żeby się nie martwił, że ten wynik to nie jest taki zły i przepisał mu witaminy do łykania codziennie. Potem popatrzył na mnie i powiedział tym swoim szorstkim głosem " Uspokoiła się pani , to możemy zrobić USG już? " Nigdy w życiu mnie nikt tak przedmiotowa nie traktował! Nigdy! Pozwoliłam mu na zrobienie tego USG, ale to było najgorsze jakie w życiu miałam i nawet nie chcę go wspominać. Dowiedziałam się że prawdopodobnie mam jakiegoś malutkiego polipa ale nie na 100% - dziwne bo moja ginekolog nie mówiła mi nic o żadnych polipach , może nie zauważyła? A może go tam wcale nie ma? Potem wszystko co mówił do mnie lekarz odbijało się ode mnie jak od ściany... Dźwięki dolatywały ale były jakby niezrozumiałe, niewiele pamiętam z zaleceń, których kazał przestrzegać. Większość potem M. relacjonował mi w domu. Przepłakałam wczoraj pół dnia, nie mogłam się otrząsnąć ! Leżałam w łóżku i płakałam...Nie mogłam powstrzymać łez, M. nie mógł mnie uspokoić. Przeżyłam tą wizytę strasznie. Poszliśmy z wynikami M. a okazało się że to ja mam problem :(( jestem zdruzgotana, nie wiem czy będę w stanie pójśc jeszcze do tej "kliniki"...
Wiola nie załamuj się kochana. Jedyne co mogę Ci poradzić to zmienić klinikę, albo lekarza, bo takie traktowanie nie sprzyja staraniom o dziecko. Zapraszam na 28dni.pl, na forum tam jest mnóstwo życzliwych osób, które chętnie służą radą i pomocą, może coś Ci doradzą w sprawie wyboru kliniki bądź lekarza. Uszy do góry :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, dzięki za namiar na to forum :)
UsuńKochana, to ten lekarz powinien się leczyć!!! Fe! Co za burak! Powiem Ci tylko jeszcze, że od wczoraj po wsze czasy będę miała uraz do ginekologów, ale to napisze wkrótce u mnie na blogu co mnie spotkało!
OdpowiedzUsuńBurak to za mało powiedziane... ale po co sobie strzępić jezyk, nie warto :)
UsuńTa cała klinika to po prostu Żal.pl
OdpowiedzUsuńCiśnienie mi rosło w trakcie czytania, w tempie ekspresowym! Rzeczywiście warto zmienić klinikę, choć obawiam się, że tzw. służba zdrowia w Polsce jest ogólnie chora, może więc być "zamienił stryjek siekierkę na kijek". A swoją drogą, gdyby mnie spotkało coś takiego, nie wahałabym się nagłośnić - choćby na forach - informacji na temat usług tej szacownej placówki: jej niekompetencji i buraczego personelu.
Trzymaj się, Kochana, nie wracaj myślami do tego, co Ci się przydarzyło, zapanuj nad doznanymi przykrościami, skup się na odzyskaniu równowagi, staraj się myśleć pozytywnie. To trudne, ale dasz radę:)
Uściski!
Oj, teraz to faktycznie nie wiadomo na jakiego "geniusza" się trafi. A co jeden to lepszy :(Co do tego nagłaśniania to nie omieszkam, oj nie!
Usuńzmieńcie lekarza !
OdpowiedzUsuńtak zrobimy! :)
UsuńWiola ... nie możesz przeżywać słów pseudo-lekarzy ! musicie ich zmienic obowiązkowo ... nie wiem, gdzie mieszkasz ale w B-stoku a teraz w Warszawie ( występował w programie Ewy Drzyzgi ) przyjmuje dr. Południewski chyba na imię ma Grzegorza ... znajdź go w internecie i zadzwoń ... tylko zadzwoń ... możesz powiedzieć, że stali jego klienci z Białegostoku polecają ... chyba też takimi sprawami się zajmuje ...
OdpowiedzUsuńszkoda Waszych stresów ... głowa do góry !
Dzięki za namiary :) Skorzystam z podpowiedzi i poszukam :)
UsuńTo brzmi jak kiepski żart!
OdpowiedzUsuńSzukaj innego miejsca, koniecznie!
Obawiam się, że leczenie w takich warunkach przyniesie tylko negatywne efekty!
Nie daj się!
No niestety żart to nie był... :(ale na pewno moja noga już więcej tam nie postanie :)
UsuńRany Boskie... Kochana, nic się nie przejmuj. Domyślam się, że wizyta łatwa nie była, ale masz już ją za sobą. Nikt Cię tam więcej nie będzie ciągnął. Wybierz się może w jakieś inne miejsce a tych obsmaruj w internecie tak że im w pięty pójdzie. Nie można tak traktować ludzi. Bez względu na to z jakim problemem przychodzą. Wszystko dobrze się skończy, wierzę w to. Bądź silna i nie daj się takiej bandzie debili.
OdpowiedzUsuńDzięki za wsparcie :) Pozdrawiam :)
UsuńWiola przykro mi i współczuje, że musiałaś trafić do jakiejś pseudokliniki i przejść przez to wszystko, ale tak to jest że obok kilku dobrych lekarzy znajduje się całe stado bydła.
OdpowiedzUsuńJa już też trochę przeszłam, i jestem na takim etapie że mam dwóch ginekologów, jeden jest od innych spraw, drugi od innych; jeden jest lekarzem do pogadania, wypytania o wszystko, zawsze mogę do niego zadzwonić gdy mam jakiś problem lub pytanie; a drugi jest tylko po to, że w razie czego pracuje w szpitalu i zawszę lepiej znać jakiegoś lekarza gdy trafi się do szpitala, jednak jest typem mruka i mało gada, a że ja lubię dużo pytać, dlatego doktor pierwszy od czasu do czasu jest odwiedzany, poza tym wykrył on u mnie guzka w piersi i chyba też z wdzięczności tak go lubię :) (żaden wcześniejszy nic tam nie widział). Trzymaj się kochana :*:*:* wszystko będzie dobrze!
To straszne ale wychodzi na to że juz niedlugo kazda Polka będzie miała dwóch ginekologów, b=jednego od gadania drugiego od działania... Bo niema 2w1 - przynajmniej ja jak na razie nie znalazłam :(
UsuńWiolu !
OdpowiedzUsuńBrak mi slow na komentarz o tej klinice !
To jest kompletne dno!!!!
Nie martw sie, nie stressuj, bo to tylko gorzej wplywa na sytuacje, zmien lekarza koniecznie, ten nie wydaje sie byc odpowiedni dla Was.
Trzymam kciuki i serdecznie Cie pozdrawiam !
Oj Alinko, nie tylko Tobie brak słów. Takie rzeczy w ogóle nie powinny miec miejsca... No ale cóż, cieszę się że sa osoby takie jak Ty które mają serce i czują tak jak ja i widzą że to co nas otacza nie do końca jest takie piękne i kolorowe :( Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam mocno :)
Usuńno co za cham ! zaciśnij zęby, zapomnij o nim. może znajdziecie kogoś innego ? w sumie dostaliście już zalecenia, wiecie na czym stoicie, to może teraz sami dacie radę ?
OdpowiedzUsuńnie piszę często bo nie mam ostatnio weny ani czasu. no i nie kupuje już tylu kosmetyków, więc za bardzo nie mam o czym pisać :(
Straszny buc! Zraził mnie do wszystkiego - do starania się o ciążę też! Baran jeden!
UsuńNie wiem czy sami poradzimy sobie z tym wszystkim ale bardzo byśmy chcieli :)
Mam nadzieję, że już tam nie chodzisz.
OdpowiedzUsuńNie chodzę, i nikomu nie życzę takiego lekarza na swojej drodze
Usuń