Dziś czuję że żyję... Dlaczego? Podobno jak coś boli to znaczy że człowiek żyje, a gdy sie obudzisz i nic nie boli to znaczy że coś jest nie tak... ;) No więc ja na 100% żyję, boli mnie dziś wszystko począwszy od głowy na nogach skończywszy. Od bladziutkiego świtu jestem na pełnych obrotach bo dziś znów akcja pod znanym tytułem "Zawieź Ciotkę do szpitala". Szkoda tylko że Ciotka użyła podstępu żeby mnie o tą podwózkę poprosić, no ale cóż, tłumacze to tym że ma swoje lata ... ale z drugiej strony ja nie mogę się wszystkiego domyślać.... Razem z moją teściową która też w tym całym zamieszaniu maczała swoje palce... No i trochę się czuje wykorzystana, bo przecież jakbym wiedziała wcześniej że Ciotka na operację ma iść to sama bym zaproponowała żeby ją zwieźć, a skoro się nie przyznała to co miałam powiedzieć "Ciociu, może masz jakąś operacje na dniach to bym Cię chętnie zawiozła do szpitala?" - trochę głupio , co nie? Teściowa wczoraj po południu zadzwoniła że przyjeżdża do nas bo musi się Ciotka zaopiekować po operacji ... ja o tym pierwsze słyszę więc jak tylko z nią skończyłam rozmowę to do Ciotki dzwonie, że ja chętnie zawiozę i w ogóle ( pomijam fakt że ona ma dwie córki ) a ona że nie chce mnie fatygowac no ale skoro sama chcę to ona chętnie ... Masakra... A nie możnabył tydzień wczesniej powiedzieć po prostu "zawieź mnie" - przecież bym nie odmówiła... No a tym sposobem wszystko się jakoś tak dziwnie skomplikowało, ja się też poczułam jak ofiara spisku... no trudno. Nauczka na przyszłość. W szpitalu zeszło nam około 3 godziny bo oczywiście Ciotka sobie czegoś zapomniała, jakieś wyniki zostały w domu, inne z kolei w ogóle nie miała no i tym sposobem cała ta biurokracja się jeszcze bardziej wydłużyła... Na koniec tego "miłego" spotkania wypaliła 2 fajki i powiedziała że mogę już jechać bo już nic więcej nie potrzebuje... No to cześć... Postanowiłam jeszcze pojechać na pocztę odebrać zaległe aviso , potem wpadłam na chwilę do domu czegoś się napić i znów w drogę do kolejnych sklepów bo w weekend przyjeżdża mój 4-letni chrześniak - no i wiadomo że 1 czerwca już za pasem więc zrobiłam sobie maraton po sklepach z zabawkami i ubrankami dla dzieci... Masakra! Nie zdawałam sobie sprawy z tego że tak wszystko podrożało! Malutka koszulka 70 złotych! Matko kochana! Uciekałam stamtąd ile sil w nogach. Poszłam do innego, tańszego sklepu ale i tak nie zakupiłam najważniejszej rzeczy - pociągu, kolejki czy czegokolwiek co przypominałoby pociąg. Nie ma, wszędzie pełno batmanów, pokemonów i różnych innych dziwolągów a najzwyklejszego pociągu brak. Udało mi się dostać tylko książkę o pociągach i tyle... I tak oto po 4 godzinach chodzenia bez skutku wróciłam padnięta do domu... Zaraz muszę obiad zrobić jakiś bo mąż już pewnie w drodze do domu a potem... nic nie będę robić. Położę się i poczytam książkę. A co, po takim dniu należy mi się chwila dla siebie. Poleżę i przygotuję się psychicznie na jutrzejszą wizytę u mojej ginekolożki - jutro się rozstrzygnie sprawa mojego polipa - a mianowicie czy polip to polip. Jeśli tak to znów będę miała kolejny temat do zamartwiania się no i nasze starania o maleństwo znów odwleką się w czasie... :((( jak pech to pech...
Cześć Wiolu,
OdpowiedzUsuńzłośliwi twierdzą, że z rodziną najlepiej tylko na zdjęciach:). Z drugiej strony, to tak sobie dziś zapełniłaś rubryczkę dobrych uczynków w Niebieskim Zeszycie, że ho, ho, ho!
I wreszcie, w kontekście dnia jutrzejszego - bądź tylko dobrej myśli:)
Uściski!
No ja też cos o tym słyszalam :)) I powiem szczerze że w większości przypadków sie sprawdza ;) A co do tych dobrych uczynków to może faktycznie coś w tym jest że to co dajemy z siebie innym - nie ważne czy dobrego czy złego- powraca do naw w podwójnej dawce ...
UsuńPozdrawiam ciepło i dzięki za wsparcie co do dzisiejszej wizyty :)
No to witam w klubie - ja dzisiaj też okropnie się czuję :-/ głowa... stawy ... hech
OdpowiedzUsuńMoże jakieś przeziebienie Cię łapie... albo grypa?
Usuńa no w rodzinie już tak jest, zawsze coś, ale niestety rodziny się nie wybiera :( a szkoda! bo ja od siebie bym wymieniła parę osób:P a co do bóli to ja dwa dni temu przy wielkich porządkach tak się uderzyłam w biodro że odczuwam do dziś;/
OdpowiedzUsuńNo nie wybiera się, dlatego zawsze może sie pojawić jakaś "niespodzianka"... :) No ale cóz, nikt nie powiedział że będzie lekko :) Pozdrawiam
UsuńJak to mówią co Cię nie zabije, to Cię wzmocni;)Takich sytuacji w rodzinie jest bez liku, u mnie podobnie;)A za jutrzejszą wizytę trzymam kciuki, musi być dobrze, myśl pozytywnie!Pozdrawiam i gratuluję raz jeszcze wygranej u mnie:))
OdpowiedzUsuńNo tak mówią, i dużo w tym powiedzeniu jest prawdy :) Trzymaj mocno kciuki i dzięki za to Candy :) Banan nie schodzi mi z twarzy :) Pozdrawiam
Usuńa to ci ciociunia ;) wszystko będzie dobrze, nie ma co się zamartwiać na zapas pozytywne nastawienie to podstawa jutro będzie dobrze inaczej być nie może... ;)
OdpowiedzUsuńhehe... no taka jest i się już chyba nie zmieni :) A przynajmniej chyba cieżko byłoby to od niej wyegzekwować :)Niby wiem że zamartwianie się na zapas nic nie daje ale wiesz jak to jest... nie zawsze jest się w stanie opanować to zdenerwowanie... :))
UsuńNie ma tego złego co by na dobre nie wyszło ;D i przytoczę Ci słowa, które znalazła u jednej dziewczyny na profilu:
OdpowiedzUsuń"Czytałam jakichś artykuł dla starających się mam i pod nim był krótki wywiad z kobietą, która czekała na swój cud 8 lat. Zapisałam sobie jej odpowiedź na pytanie Czy przez te 8 lat miała Pani wytłumaczenie, dlaczego nie możecie zajść w ciąże? Odpowiedziała: Miałam. Musiałam mieć skoro fizycznie mogliśmy mieć dziecko. Moim wytłumaczeniem były słowa znajomego księdza TO NIE WY DECYDUJECIE, KIEDY DZIECKO MA POJAWIĆ SIĘ W WASZYM ŻYCIU. TO ONO DECYDUJE KIEDY WY JESTEŚCIE NA NIEGO GOTOWI."
Uszy do góry ;*
Dzięki Kochana za te słowa :) Czesto tez sobie to tłumaczę że dzidziuś będzie wtedy kiedy bedziemy w 100% na niego gotowi i mimo że wydaje nam się że jesteśmy przygotowani to widocznie jeszcze nie do końca :)
Usuń