Źródło:https://bowtalks.wordpress.com/2013/03/02/coffee-time-14/ |
Nie często zdarza mi się w połowie tygodnia w domowym zaciszu posiedzieć przed laptopem z kubkiem ulubionej kawy. Od wczoraj zaznaję tej nieziemskiej przyjemności gdyż choroba mnie dopadła (zapalenie tchawicy i krtani) i lekarz z politowaniem dał L4. W zasadzie to nie bardzo byłam chętna żeby je przyjąć, no bo w pracy teraz gorący okres, zmiany , zmiany i jeszcze raz zmiany, trzeba być na bieżąco i w ogóle, ale przekonało mnie jedno zdanie wypowiedziane przez lekarza "I tak nikt nie doceni tego że pani chora do pracy pójdzie" i już nie dyskutowałam o tym czy powinnam czy nie ze zwolnienia skorzystać. I tym sposobem siedzę sobie od wczoraj w domku, korzystam z tego że nie muszę się rano zrywać i gnać w deszczu na autobus, potem przez 8 godzin klepać w klawiaturę i wysłuchiwać ględzenia szefa jak to wszystko w tym naszym dziale jest do dupy robione i ludzie nic nie umieją i błędy popełniają i bla bla bla bla... Mam dosyć tego gadania i ogólnie atmosfery jaka się wytworzyła w dziale. Każdy chce być lepszy od kogoś innego i ten wyścig szczurów mnie dobija. Wydaje mi się że w całej firmie to tylko ja mam w dupie pęd za karierą i wspinaniem się po szczebelkach. Nie czuję się w tym wszystkim dobrze i postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć szukać czegoś innego, czegoś co da mi może odrobinę satysfakcji, bo przecież nie można całe życie zmuszać się żeby rano wstać i ruszyć cztery litery do roboty... Można? Ech... Miałam się nawet wybrać dziś na Targi Pracy ale oczywiście choroba mnie rozłożyła i wole nie ryzykować łażenia w taką pogodę wychodzenia z dom. Zaraz zabieram się za odwiedzanie stron internetowych firm które ewentualnie mogłyby zostać moimi przyszłymi pracodawcami i będę wysyłać CV. Kiedyś czytałam , że ze100 wysłanych CV tylko na 5 firmy odpowiadają. Czy nie jest to straszne? Straszne i przerażające? Co to się porobiło . No ale nic, mam nadzieję, że odzew będzie szybciej niż po 100 wysłanych.A teraz z innej beczki. We wtorek wizyta u gina i USG. Czy franca jest czy jej nie ma? Oto jest pytanie. Czuję brzuch po tej stronie i zastanawiam się czy jest to efekt tego że rośnie czy że się wchłania... Oby to drugie... .
.
Podobnie, jak Ty, wyjątkowo dziś spędzam dzien z laptopem, a to za sprawą wirusa...
OdpowiedzUsuńTe dane ad. wysyłania cv, myślę, ze jak najbardziej prawdziwie....okropne czasy nastały...
Pozdrawiam ciepło i zdrowia życzę
:)
Dzieki za odwiedzinki :) Tobie tez zdrowka, mam nadzieje ze szybko staniesz na nogi ;) Pozdarawiam
UsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrowia :) Na pocieszenie zapraszam do wzięcia udziału w konkursie :) http://conchitahome.blogspot.com/2014/10/poduszkowy-konkurs.html
OdpowiedzUsuńDzięki za zyczenia i zaproszenie, skorzystam na pewno :)
UsuńJak u mnie nagle pojawiły się torbiele to też byłam załamana. Nie martw się wszystko będzie dobrze. Jestem Żywym przykładem tego, że z dwóch bardzo brzydkich jajników może być ciąża więc i Wam się uda. Rozumiem, że u Was to jest przeszkodą do kolejnej inseminacji?
OdpowiedzUsuńCieszę się ze to napisałaś, zawsze lżej na duszy kiedy ma się taki przyklad wśród otaczających osób a nie tylko ze słyszenia ze ktoś, gdzieś, kiedyś... Mam nadzieję że i nam się wreszcie uda bo już tyle lat... :( A teraz niestety mamy miesiąc przerwy bo czekamy az to paskudztwo się wchłonie ...Oby tylko miesiąc a nie więcej... Ech... Dzięki ze wpadłaś :) Pozdrawiam
UsuńJa za sprawą przeziębienia też uziemiona przed laptopikiem i nadrabiam czytanie blogów ;)
OdpowiedzUsuńWszyscy teraz kichaja i kaszla, latwo cos zlapac :) Duzo zdrowka zycze i dzieki za odwiedziny :)
UsuńWiolu, zacznę od siebie, jeśli się nie pogniewasz. Przede wszystkim dziękuję za wizytę i pamięć:) Milczę, bo jestem w stanie zawieszenia i żaden reset nie chce skutecznie zadziałać. Można powiedzieć, że trochę mnie przerosły problemy - i te codzienne, i te nieoczekiwane - a ja wiem, że aktywność blogerska nie sprawdzi się jako terapia. Ponieważ jestem zwolenniczką teorii o zbawiennym znaczeniu przemienności życia, wierzę, że czy chcę, czy też nie, wykaraskam się wreszcie. Może wtedy pisanie bloga i wirtualne odwiedziny u fajnych ludzi znów będą mnie cieszyć:)
OdpowiedzUsuńJednakże mój stan zanurzenia w glutach egzystencji :))) nie oznacza, że nie zerkam czasem w znajomym kierunku - trzymałam za Ciebie kciuki (żałowałam, że nieskutecznie, obiecuję się poprawić:), wkurzałam na myśl o doktorku, zgadzałam z Tobą w sprawie must have.
Dziś przeczytałam, że korzystasz z przymusowego wypoczynku, więc najpierw życzę Ci zdrowia - masz Ty się z tą krtanią! I masz Ty się z tą pracą! więc życzę Ci, byś wreszcie znalazła taką, która przynajmniej trochę satysfakcjonuje, nie tylko wykańcza. Niestety, świat spsił się (z przeproszeniem wszystkich psów) i ludzie idiocieją - co skutkuje między innymi taką atmosferą, jaką masz w firmie. Mimo to, jak śpiewał Tadeusz Woźniak za swych dobrych czasów: Bądźmy wszyscy dobrej myśli, gwiazda powodzenia błyśnie, bądźmy weseli jak przy niedzieli!
Może trochę to naiwne, ale ponieważ niedziela blisko .... :)))
Uściski Wiolu, dużo serdeczności Ci przesyłam!
Witam :)) Cieszę się że jesteś moją dobrą duszą i że wspierasz :) To bardzo budujące :) Co do Twojego stanu zawieszenia to mam nadzieję że wreszcie znajdzie się reset, który skutecznie się z nim upora :) Ja właśnie dziś weszłam w taki zawias i chyba na razie nie chcę z niego wychodzić :( Dziś mam taki dzień że czytam Twój komentarz i ryczę... :( i jeszcze ta piosenka... ech... No do dupy jest :( Jeszcze raz dzieki! :)
OdpowiedzUsuń