Czas tak szybko biegnie i mam wrażenie że im bliżej do porodu tym szybciej ucieka, a ja z coraz większym brzuchem próbuję go złapać, ale ciągle mi się wymyka między palcami. Jesteśmy teraz w 34 tygodniu i tak jak dotąd nie narzekałam na to, że mi ciężko to teraz już mogę sobie ponarzekać. Właśnie tak, coraz ciężej jest mi chodzić, czasami tempo spacerowe wydaje mi się zbyt szybkie i wzrokiem szukam ławki aby chwilkę odpocząć gdyż męczę się dość mocno. Brzuch jest już na prawdę duży, nasz syn waży ponad 2 kilogramy plus wszystko inne jak wody płodowe itp pewnie drugie tyle jak nie więcej, więc nie powiem że mi lekko ;) Ale to taki słodki ciężar więc ponarzekałam sobie tylko troszeczkę i na tym koniec. Pogoda mnie teraz bardzo pozytywnie nastraja bo jest takie piękne słoneczko za oknem, że po pierwsze żal siedzieć w domu więc mnie to motywuje do spacerów a po drugie nastawienie do życia o wiele lepsze jest kiedy za oknem jest tak cudownie.
Remont pokoju dla Juniora wreszcie skończony, w zasadzie skończył się przed świętami. Był mega syf w całym mieszkaniu i już na prawdę nie mogłam się doczekać końca. Na szczęście wreszcie to nastąpiło i teraz już tylko został karnisz do założenia i firanki do uszycia i będzie już taki ostateczny koniec. Teściowa przychodziła nam pomagać w sprzątaniu, i chwała jej za to, ale szczerze mówiąc to wpadała jak bomba, nerwowo i szybko wszystko robiła, tak jakby się stresowała, że ktoś będzie oceniał wyniki jej pracy. Ciągle mnie wołała , żebym przyszła i zobaczyła czy tak może być... ech... to było dziwne, no ale co zrobić. ten typ tak ma. Wydawało mi się, że jak skończyliśmy sprzątanie to ona odczuła większą ulgę niż ja. Ale może to tylko takie wrażenie. Po remoncie, kiedy już wszystko było odgruzowane zabrałam się za wydawałoby się najprzyjemniejszą część w przygotowywaniach do przyjścia potomka na świat czyli - jak to się ładnie nazywa - wicie gniazda. Ustawiliśmy meble, mąż skręcił łóżeczko, wózek zajął też swoje miejsce w pokoju. Uprałam i wyprasowałam już prawie wszystkie ubranka, kocyki, pieluchy dla naszego szkraba. Tak się rozkręciłam, że nawet wyprałam takie dużo za duże. To było mega wyzwanie gdyż prasowanie to nie jest moje ulubione zajęcie, a tu wszystko takie maleńkie i trzeba było dobrze manewrować żelazkiem żeby nie było zagięć... O rety! Zastanawiam się tylko czy to co mamy na pierwsze dni wystarczy w takiej ilości jaką zgromadziliśmy, ale w sumie jeśli zabraknie to w sklepach jest teraz pełno ubranek do wyboru więc tatuś pojedzie i dokupi. :) Oby nie musiał.
Wczoraj byliśmy z M. na zajęciach z pielęgnacji noworodka. Uczyliśmy się jak prawidłowo podnosić, przewijać, kąpać, trzymać do karmienia takie maleństwo. Widziałam, że M. jakoś tak na początku nie bardzo wiedział jak się zabrać do roboty, ale jak już zaczął, to chętnie ćwiczył i muszę przyznać że szło mu to bardzo dobrze :) Dla mnie to był też fajny widok, mój mąż, ojciec mojego dziecka w akcji :) Super :) Mam nadzieję że na naszym synku będzie szło mu tak samo dobrze :)
A dziś mamy wizytę u naszego ginekologa, mam nadzieję że powie że wszystko jest OK i spokojnie możemy czekać na dalszy rozwój wydarzeń w zaciszu domowym. Nie ma co ale w domu czuję się najlepiej, zresztą chyba większość z nas tak ma.
Dziś mamy 34 tydzień i 5 dzień ciąży
Właśnie zastanawiam się co tam u ciebie :) cieszę się że wszystko okej. A nad imieniem już myślicie? Jakbyś miała chwilę, albo coś zaczęło się dziać to skrobnij ;0 wiki04440@gmail.com
OdpowiedzUsuńTak, imie już wybrane... po wielu negocjacjach ;)
UsuńJejku, przeczytałam poruszona :) Wasze przygotowania, oczekiwanie przypomniały mi moje własne macierzyństwo. Cudne to chwile, z niczym nie da się tego zestawić i pamięta się je chyba do końca żywota :) Pranie i prasowanie ubranek najbardziej mi z tego okresu utkwiło w pamięci... Do dziś - a sporo wody w Wiśle upłynęło - przechowuję ręcznik kąpielowy (z Enerdowa przywieziony!), kaftanik i niebieski sweterek (wróżono chłopca, a urodziła się dziewczyneczka moja najukochańsza :) Wybacz Wiolu, że tak o sobie rozprawiam - ale tak mnie wzięło po Twoim wpisie...
OdpowiedzUsuńW pięknej porze roku urodzisz swego chłopaczka :), w początkach maja - to taki optymistyczny czas, pełen słońca, zieloności, śpiewu ptaków, wiosennych zapachów. Trzymam kciuki za Twoje dobre samopoczucie i Wasze zdrówko! Serdeczności!
Witaj Prządeczko, mam nadzieję że za parę lat tez tak będę z uśmiechem na twarzy wspominać ten czas :) Wspomnienia są ulotne, ale te zostają w nas matkach na zawsze :) Buziaki
Usuńufff... przeżywam Wiolu tak jak i Ty... tyle lat jestem z Tobą/z Wami...
OdpowiedzUsuńjak urodzisz... obowiązkowo pochwal się maluszkiem... :)
Dziękuję Kochana że mnie tak wspierasz we wszystkich moich zyciowych przygodach :* jak Mały się urodzi to na pewno dam znać :) Buziaki
Usuń