Ciągłe nerwy i stres zrobiły swoje... Wczoraj w pracy źle się poczułam... Strasznie łopotało mi serce i robiło mi się słabo... Wyszłam do lekarza. Ciśnienie 170/100. Zrobili mi EKG - dodatkowe skurcze komorowe... Winowajca? Hmmm... Pomyślmy... S T R E S ! Dostałam leki, tydzień przymusowego zwolnienia,zalecenie żeby odpocząć i listę badań do zrobienia :( Wystraszyłam się nie na żarty. Dziś jest już lepiej bo jestem w domu, mogę zająć się sobą, poczytać, pooglądać telewizję, pożyć w spokoju... Ale w poniedziałek idę do pracy i już zaczynam o tym myśleć. Już psychika mi siadła :( Boję się tego co będzie...
Boze, to brzmi strasznie! To juz moga byc poczatki nerwicy... :(
OdpowiedzUsuńNiedobrze, ze juz sama mysl o pracy tak Cie stresuje, to musi byc fatalne srodowisko... Myslalas o zmianie? Wiem, ze latwiej powiedziec niz zrobic, ale zazwyczaj kiedy podejmie sie taka decyzje i zaczyna na powaznie szukac, czlowiek natychmiast nabiera dystansu i przestaje az tak przejmowac...
Mysle o zmianie caly czas i nie tylko mysle, wysylam CV gdzie tylko moge. Niestety dystansu nie nabralam z samego faktu ze chce zmiany, chyba zlape oddech dopiero wtedy kiedy bede wiedziala ze mam inna robote na 100%. Dzieki za odwiedziny :) Pozdrawiam serdecznie
UsuńMogę tylko powtórzyć to, co napisałam pod Twoim wcześniejszym postem.
OdpowiedzUsuńNie pozwól się zadręczyć chorym regułom gry, walcz o siebie, Wiolu, nie rezygnuj z wiary w wielkie możliwości zmiany, bo one są w Tobie. Na pewno zdołasz je uruchomić, a tymczasem wracaj do naruszonej równowagi. Dużo zdrowia i sił!
Serdecznie Cię pozdrawiam!
Dzieki Przadeczko :* Mam nadzieje ze wszystko sie ustabilizuje. Dzieki Kochana za slowa wsparcia. Pozdrawiam i sciskam
Usuń