Obserwatorzy

wtorek, 29 stycznia 2013

N jak nieszczęście...

Źródło: internet
Mówią że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło... Podobno... Ale czy tak jest w rzeczywistości to się okaże. ja od kilku dni mam takiego doła, że nic mi się nie chce. Jestem przybita, myślę tylko i wyłącznie o problemach, zamartwiam się i nie potrafię się wyrwać z tego błędnego koła. W weekend byliśmy u mojej Mamy, ale ta wizyta tak mnie dobiła że całą drogę powrotna przepłakałam w samochodzie. A szalę mojej depresji przelał fakt że 200 kilometrów stąd zostawiłam obrączkę i pierścionek zaręczynowy. Nic ostatnio nie układa się tak jak bym chciała. Jestem ciągle sfrustrowana i bo problemów zamiast ubywać przybywa. Kilka dni temu odezwała się zaleczona kontuzja kolana, krwawienie nie ustąpiło, wręcz przeciwnie nasiliło się (jutro wizyta u poleconej pani doktor - oby tym razem był to strzał w 10 bo nie mam już siły na wędrówki po coraz to nowych gabinetach), przyplątało się do mnie jakieś choróbsko i od wczoraj jestem na L4, próbuję znaleźć jakiś pomysł na to jak pomóc mojej Mamie w opiece nad Babcią , która choruje na Parkinsona i z każdym miesiącem choroba się pogłębia (często myślę że wyprowadzka z domu tak daleko to był zły pomysł, ale teraz jest już za późno, tu mamy pracę, mieszkanie, a tam gdybyśmy chcieli wrócić trzeba byłoby zaczynać wszystko od 0), do tego wszystkiego dochodzi myśl o ukochanym, upragnionym dziecku, stres w pracy i wiele wiele innych niepotrzebnych myśli, które nie wiadomo dlaczego zalęgły się na stałe w mojej głowie. Gdyby nie M. i jego wsparcie chyba już bym zwariowała. W niedziele wypłakałam mu w ramię wszystkie swoje smutki, wątpliwości i problemy. Przytulił, porozmawialiśmy , ulżyło mi po tym bardzo, ale problemy zostały i trzeba im stawić czoła a ja czuje że nie mam siły :( 

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Przykra niespodzianka...

No i faktycznie niespodzianka... Takiej diagnozy się nie spodziewałam. Różne rzeczy mi do głowy przychodziły ale tej chyba nie brałam pod uwagę. Otóż moje drogie , tą niespodzianka jest POLIP.  :(( Ponoć ma około1,5 cm więc wyhodowałam sobie całkiem dużego kumpla. Lekarz u którego dzisiaj byłam powiedział że tego typu polipy umiejscowione tak jak ten mój na szyjce macicy są niewykrywalne podczas USG dopochwowego. Zdziwiło mnie to , ale z drugiej strony podczas wszystkich USG które miałam w ostatnim czasie robione nikt nie mówił o polipie. Więc może jest coś w tym? Jak myślicie? Plan jest taki że najpierw trzeba pozbyć się objawów , czyli plamienia. Potem w najbliższym cyklu zrobić cytologie a potem usunąć polipa. Najchętniej pozbyłabym się go już dzisiaj, no ale niestety tak szybko się nie da. Sama nie wiem co o tym myśleć, nie tak dawno miałam pobierany materiał na badania mikrobiologiczne i czy to możliwe ze wtedy lekarz nie zauważył 1,5 cm polipa? Podczas dzisiejszej wizyty ten ginekolog który mnie badał od razu po założeniu wziernika powiedział że widzi polipa... Dziwne to trochę. Ech... zawsze coś... :(
Zastanawiam się kiedy życie przestanie rzucać nam kłody pod nogi i będziemy mogli w pełni zdrowi począć upragnione dzieciątko... Jak mówi napis na obrazku , aby utrzymać równowagę trzeba się poruszać - ale jak utrzymywać równowagę kiedy ciągle stoi się w miejscu??? :((

niedziela, 20 stycznia 2013

Problem

Leniwa niedziela, z pyszną jajecznicą i pachnącą kawą na śniadanie. I ta sielanka mogłaby trwać do końca dnia gdyby moich myśli nie rozrywał niepokój. Spowodowany jest on dziwnymi plamieniami, które towarzysza mi od kilku dni. Jutro wizyta u lekarza, oby to nie było nic groźnego :(( Boję się bardzo, bo przecież sprawy ginekologiczne są teraz priorytetowe u nas. Wiem też że nie ma się co martwić na zapas, ale to silniejsze ode mnie i w mojej głowie kotłują się przeróżne wizje tego co jutro usłyszę od lekarza. Ech... Chciałabym żeby było już jutro , po wizycie. To napięcie nie pozwala mi już normalnie funkcjonować, myślę tylko o tym. Sama się tak nakręcam i wiem że nie powinnam ale cóż, ten typ tak ma.  Muszę się czymś zająć, czymś co zajmie moja głowę na tyle żebym nie myślała o tym co złe.

A z lepszych wieści - udało mi się zrzucić już jeden kilogram odkąd przeszłam na dietę. Jak na razie trzymam się i nie odpuszczam. Myślę że spadek kolejnych kilogramów będzie dodatkową motywacją do walki z nadwagą :)


wtorek, 15 stycznia 2013

Jest! Jest ! Jest!

Dostałam nową umowę! HURAA!!! Na prawdę cieszę się bardzo :))) Co prawda umowa jest na czas określony - na dwa lata i kasa ta sama co poprzednio ale przez najbliższe dwa lata nie muszę się martwić o zatrudnienie. A co potem? Hmmm...mam nadzieję że znów przedłużą i będzie super :) Ale o to będę się martwić za dwa lata :) No a nową umowę trzeba oblać więc kolejka dla wszystkich :))



poniedziałek, 14 stycznia 2013

Koniec czy początek??

Źródło: internet
Dziś dobiegła końca moja trzymiesięczna umowa na okres próbny i... no właśnie, i nic. Wielkie nic, a właściwie to wielka niewiadoma bo nie dostałam żadnej informacji czy zostaję na pokładzie tego okrętu czy może zostanę wyrzucona za burtę. Zawiodłam się i rozczarowałam postawą moich przełożonych że tak beztrosko podeszli do tematu i nie przejęli się tym że ja się stresuję bo znalazłam się w niepewnej sytuacji. Nie było żadnego słowa na temat moich dalszych losów w tej firmie. Targają mną cały dzień skrajne emocje, złość przeplata się ze strachem i niepokojem. Nie wiem co będzie jutro, może rano okaże się że będę musiała się spakować, zabrać wszystkie rzeczy z biurka i wrócić do domu :( Och... mam nadzieję że nie... no ale to okaże się jutro ... Jutro będzie moim być albo nie być.... Oby BYĆ! 



niedziela, 13 stycznia 2013

Książkowo... muzycznie...niedzielnie :)

Jest po 10-tym więc pensja na koncie :) W związku z tym mogłam sobie pozwolić na odrobinę przyjemności dla siebie. Nie nie, to nie słodycze! jestem przecież na diecie :)) Postanowiłam zakupić kilka książek do czytania w długie zimowe wieczory i podczas jazdy autobusem do pracy i z pracy - bo przecież spędzam w nim prawie dwie godziny dziennie. Zdecydowałam się na najnowszą książkę J.K. Rowling "Trafny wybór" oraz trzy książki Virginii Cleo Andrews "Kwiaty na poddaszu", "Płatki na wietrze" oraz "A jeśli ciernie". Mam nadzieję że książki będą wciągające i przeczytam je z wielką przyjemnością.


I jeszcze coś do posłuchania na niedzielę. Na pewno każdy słyszał piosenkę zespołu Weekend "Ona tańczy dla mnie". Zyskała ona w ostatnim czasie wielu zwolenników i wielka popularność, jednak mnie bardziej od oryginału podoba się cover zrobiony przez Cezika. Zachęcam do posłuchania :)) Mnie porwał Cezik :)


sobota, 12 stycznia 2013

Takie tam...

Czas leci nieubłaganie ... Mam wrażenie że z każdym rokiem coraz szybciej. W poniedziałek miną 3 miesiące odkąd zaczęłam pracę w nowej firmie. 3 miesiące pracy już za mną a wydawałoby się że dopiero wczoraj zaczynałam... Ech...  No ale w tym przypadku nie martwi mnie to że tak szybko zleciało ale to że jeszcze nikt z kierownictwa nie udzielił mi żadnych informacji na temat ewentualnego przedłużenia (lub nie) mojej umowy. Mimo tego że zapytałam - nie uzyskałam odpowiedz. Ale wychodzę z założenia że brak wiadomości to dobra wiadomość i po cichu liczę na to że po okresie próbnym moja umowa zostanie mi przedłużona. Poza tym, gdyby mnie chcieli zwolnić to pewnie by mi wcześniej powiedzieli... a  może by nie powiedzieli... hmm.... ciężko stwierdzić. W każdym razie w lekkim napięciu czekam do poniedziałku i mam nadzieję że będą czekały na mnie dobre wiadomości. 
A dziś spotkałam się z koleżanką, którą poznałam na kursie księgowości pół roku temu. Ona niestety miała mniej szczęścia i cały czas jest bezrobotna. Robi co może, wysyła wszędzie i mimo że jest od czasu do czasu zapraszana na rozmowy rekrutacyjne to niewiele z tego wynika. Na rozmowie się kończy, potem pada zdanie "Oddzwonimy do Pani" i tyle... Na tym koniec. Koleżanka myśli o wyjeździe za granicę do pracy. W sumie nie dziwię się jej bo mi tez takie myśli chodziły po głowie kiedy przez długi czas nie mogłam pracy znaleźć. Trzymam kciuki że teraz w nowym roku znajdzie - może nie wymarzoną ale na początek jakąkolwiek - pracę. 
A ja na poważnie zabrałam się za odchudzanie. Nie ma że boli, nie ma że od jutra, nie ma że ostatni kawałek, nie ma że tylko pół! Odchudzam się i koniec kropka! Za miesiąc chciałabym wejść na wagę i zobaczyć efekty swoich starań. Trzymajcie proszę kciuki bo wiem z doświadczenia po wielu nieudanych próbach zrzucenia kilku(nastu) kilogramów że wsparcie i motywacja ze strony bliskich jest bardzo ważne.

Źródło: internet
 

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Nietykalni

Kiedy w niedzielne popołudnie śnieg sypał za oknem, robiło się pięknie biało  my z M. z filiżankami pysznej kawy postanowiliśmy obejrzeć film na który ja od dawna miałam ochotę. M. trochę sceptycznie do niego podchodził, myśląc że to takie "kino dla bab", ale po pierwszych minutach szybko zmienił zdanie i rozkoszował się ta wspaniałą projekcją tak samo jak i ja. Mowa tu o filmie "Nietylakni". Opowiada on historię milionera, który jest sparaliżowany po wypadku i zatrudnia do pomocy młodego chłopaka z przedmieścia który niedawno wyszedł z więzienia. Ta znajomość odmienia życie zarówno opiekuna jak i podopiecznego. Obaj pochodzą ze skrajnie różnych światów i dzięki temu uczą się od siebie nawzajem coraz to nowych i zaskakujących dla nich samych rzeczy. Film oparty jest na faktach więc tym bardziej wciągająca jest historia w nim opowiedziana. Nie pamiętam kiedy ostatnio tyle śmiałam się i płakałam na jednym filmie. To prawdziwie wzruszająca historia, a filmowe sceny i dialogi bawią do łez. ten film to fantastyczny sposób na poprawę humoru. Myślę że poniżej zamieszczony trailer zachęci Was do obejrzenia tego fantastycznego filmu - jeśli oczywiście jeszcze nie zdążyliście go zobaczyć :) 






Źródło: internet

niedziela, 6 stycznia 2013

Wygrane Candy :))

Co tu dużo pisać, tytuł posta mówi sam za siebie. Postanowiłam się pochwalić swoją wygraną w candy zorganizowanym jakiś czas temu przez Dominikę na jej blogu klik --> PRACOWNIA GARDEROBA.
Wygrana ucieszyła mnie tym bardziej, że jak każda kobieta uwielbiam biżuterię a nagrodą w candy były trzy przepiękne, ręcznie wykonane ze srebra i miedzi zawieszki typu "Charms". Do mnie trafiła jedna z nich, a mianowicie ta którą widzicie na powyższym zdjęciu w środku. Na żywo wygląda jeszcze piękniej, jest niesamowita i od razu skradła moje serce :) 
Zapraszam Was na bloga Dominiki, znajdziecie tam wiele pięknych, ręcznie wykonanych cudeniek ze srebra, naturalnych kamieni i minerałów. Myślę, że na pewno każdy znajdzie tam coś dla siebie :) U mnie już znalazła się w gronie ulubionych :)  

wtorek, 1 stycznia 2013

Krok w Nowy Rok...

Źródło: internet
Mamy Nowy Rok, nowy 2013. Jaki będzie ? Hmmm... chciałabym wiedzieć. Z początkiem każdego roku stawiam sobie jakieś wyzwania, niektórzy nazywają to postanowieniami noworocznymi ale dla mnie to zawsze są wyzwania, które nie zawsze udaje mi się osiągnąć. Z zeszłorocznych dziewięciu zrealizowałam tylko trzy.  Wynik kiepski bo nie osiągnęłam nawet 50%. Tak więc teoretycznie 6 powinno przejść na ten rok, ale jakoś tak się podziało że niektóre z tych wyzwań znacznie straciły na ważności i uznałam że nie warto sobie nimi głowy zaprzątać. Usłyszałam przypadkiem w telewizji wypowiedź znanego psychologa, że takich noworocznych postanowień nie powinno być więcej niż jedno, dwa max. Wtedy człowiek ma większą motywację do działania, skupia się na mniejszej ilości postawionych sobie celów i może z większą "mocą" je wprowadzić w życie. Tak więc i ja postanowiłam nie rozmieniać się na drobne i postawiłam sobie aż 3 konkretne cele. Mam nadzieję że nie zabraknie mi zapału i ochoty do ich realizacji. Poza celami mam też marzenie, marzenie przez które zaczynam popadać czasami w jakiś dziwny stan zadumy, zapomnienia, załamania? hmmm... Zatrzymuję się wtedy i zaczynam rozmyślać a łzy same napływają mi do oczu. Złoszczę się też przy tym i nawet M. nie jest w stanie do mnie dotrzeć kiedy dopada mnie ten okropny stan. Złoszczę się na siebie, na niego , na wszystko dookoła, szukam winnych i nie mogę się pogodzić z tym że tak trudno jest nam stworzyć nasze maleńkie szczęście.      
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...