źródło: internet |
Dziś powiedziałam STOP! Po prawie miesiącu funkcjonowania na najwyższych obrotach postanowiłam wreszcie zwolnić. Miałam plan, dziś biorę urlop na żądanie, nie wychodzę z łóżka, cały dzień poświęcam tylko sobie: czytam, oglądam, popijam kawusię i konsumuję najwspanialsze wspaniałości. No i poza tym że na urlopie jednodniowym jestem to reszta zupełnie nie pokrywa się z tym co sobie zaplanowałam. Zamiast leżeć (względnie siedzieć) i odpoczywać to ja już czwarta pralkę prania włączyłam, reszta wisi już dość mocno ściśnięta i schnie, chodniki z podłogi wymagały odświeżenia więc moczą się w wannie i czekają aż je upiorę, kurze wytarłam bo nie dało się odpoczywać wśród takich zakurzonych mebli, poszłam zakupić świeży chleb no bo został tylko kawałek kamiennego chleba z czwartku i tak oto mija mi dzień, który miał być dniem lenia. Ale kurcze ja już chyba nie umiem odpoczywać, nie umiem usiąść na dupie i po prostu zająć się sobą. A jak już się uda usiąść to przy kompie żeby napisać jak mnie to dziwi, że wokoło tyle pokus do podkręcania obrotów. Ech... Dawniej nie miałam problemu z tym żeby się odciąć od wszystkiego i poddać się błogiemu lenistwu. Starzeje się chyba... :) Ale wiecie co w tym wszystkim jest najgorsze - ?? Że mnie to cieszy, ten ruch, ten pęd domowy - po prostu sprzątanie mnie odpręża. A jeszcze kiedy za oknem tak wspaniale świeci słońce to nie ma szans na muchy w nosie i wypominanie sobie tego co miało byc a nie jest. Po prostu jest pięknie i oby tak pięknie bywało częściej :)