Kolejna wizyta za nami. Z maleństwem wszystko ok, rośnie tak jak trzeba i w sobotę miało już 8 mm :) Do dziś już pewnie troszkę podrosło. Najcudowniejsze było to, że usłyszeliśmy bicie serduszka naszego maleńkiego szczęścia. Ja się nie mogłam powstrzymać od płaczu, łzy mi płynęły po policzkach a mina mojego męża, bezcenna :) Cysta która była na jajniku dalej jest ale nie rośnie i na 100% nie jest to ciąża pozamaciczna więc kamień z serca. Na podstawie wyników badań genu MTHFR, które nie wyszły perfekcyjne, dostałam Acard i większą dawkę kwasu foliowego.
Teraz przed nami tydzień wyborów i poważnych decyzji. Musimy się zdecydować na lekarza prowadzącego ciążę a co za tym idzie szpital w którym będziemy rodzić. To dopiero początek a już trzeba myśleć o wszystkim ;) Muszę zrobić wywiad wśród koleżanek, popytać tu i tam i zdecydować. Mamy mało czasu bo do 10-go tygodnia musimy mieć założoną książeczkę ciąży i swojego lekarza. Niestety pan doktor, który dotąd nam pomagał nie prowadzi ciąże tylko w tych początkowych tygodniach a potem oddaje pacjentki w ręce innych położników. Mam nadzieję że uda nam się wybrać kogoś kto wzbudzi nasze zaufanie.
A z innej beczki - dolegliwości ciążowe typu senność, wzmożony apetyt albo wstręt do niektórych produktów są u mnie na porządku dziennym. Poprzedni tydzień pracy po 10-11 godzin dał mi konkretnie do wiwatu więc w tym trzymam się ściśle zaleceń pana doktora. Dostałam zwolnienie na tydzień i odpoczywam, dużo śpię i dbam o siebie.
Wczoraj powiedzieliśmy o Maleństwie mojej Mamie. Pierwsza reakcja to był szczery uśmiech, po kilku minutach jak dotarło do niej co właśnie usłyszała to popłakała się strasznie a na koniec zaczęła krzyczeć ze szczęścia :D Trzeba było to nagrać :)
Wstępnie mamy umówioną kolejną wizytę za tydzień ale nie jesteśmy zdecydowani że chcemy aby ten lekarz prowadził nam ciążę. jeszcze zobaczymy. W każdym razie nie mogę się doczekać kolejnego USG. Oby dalej wszystko było dobrze.
Dziś mamy 7 tydzień i 2 dzień ciąży.