Obserwatorzy

sobota, 31 grudnia 2011

Sylwester w domu...

Jeszcze w zeszłym roku wręcz nie do pomyślenia dla mnie było spędzanie sylwestra w domu - oczywiście domowa impreza w gronie znajomych wchodziła jak najbardziej w grę ale samotne siedzenie albo z (jeszcze wtedy) chłopakiem we dwoje  -nuda. W tym roku jakoś zupełnie mi to nie przeszkadza (chyba się starzeję) bo właśnie w taki sposób w domu najprawdopodobniej przed telewizorem spędzimy z mężem tegorocznego sylwestra. Co roku jest tak że na ostatnią chwilę szukamy imprezy, najczęściej lądujemy u znajomych, w tym roku też mieliśmy od nich zaproszenie ale pierwszego małżeńskiego sylwestra postanowiliśmy spędzić w naszym gniazdku. Zaopatrzyliśmy się w alkohol, soczki do drinków, drobne przekąski, mam zamiar też zrobić lasange której nie jedliśmy już bardzo dawno. Może nawet sobie potańczymy... :)

I jeszcze na koniec życzenia na ten nadchodzący rok dla wszystkich ( życzenia znalazłam przypadkiem w internecie i muszę przyznać że bardzo przypadły mi do gustu, podobno są to życzenia z 1883 roku a wg mnie są bardzo aktualne )
Panie, połóż zbytkowi granice
i pozwól granicom być zbytecznymi.

Nie pozwalaj ludziom fałszować pieniędzy,
ale i pieniądzom fałszować ludzi.

Zabierz żonom ostatnie słowo
i przypomnij mężom ich pierwsze.

Daruj naszym przyjaciołom więcej prawdy,
a prawdzie więcej przyjaciół.

Polepszaj urzędników,
przedsiębiorców i robotników,
którzy są czynni, ale nie dobroczynni.

Daj rządzącym lepszą polszczyznę,
a Polsce lepszy rząd.

Panie, spraw,
abyśmy wszyscy dostali się do nieba,
Ale nie zaraz!
 
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2012 !! 

czwartek, 29 grudnia 2011

Wszystko i nic...

Pogoda za oknem taka że nie wygoń psa (prawie jak w piosence Anny Jantar), mimo że może nie ma ulewy to aura mnie raczej nie nastraja zbyt optymistycznie. Poza tym zbliża się koniec roku...kolejnego roku. A taki czas u mnie 9chociaż nie tylko u mnie bo wiele osób tak ma) to czas na pewne podsumowania,  definitywne zakończenie pewnych spraw , zrobienie planów na nowy nadchodzący rok... No i co mi z tych podsumowań wyszło?? Ech... no z przykrością muszę stwierdzić że w 2011 roku się nie postarałam za bardzo... Niektóre moje plany w ogóle nie wypaliły, niektórych nawet nie zdążyłam zrealizować i muszę je przenieść na ten nadchodzący. Ale... jak zawsze jest ALE i jakieś pozytywy. 2011 rok to także rok bardzo szczęśliwy dla mnie :) Wyszłam za mąż za mężczyznę którego bardzo kocham. Co prawda temu wydarzeniu towarzyszyło sporo nerwów i zamieszania  jednak teraz z perspektywy czasu wspominam to z uśmiechem na twarzy. Wyjęłam zeszyt i chciałam zapisać postanowienia na nadchodzący rok i okazało się że są prawie takie same jak te które w poprzednim roku zapisywałam... Czy to oznacza że te coroczne listy nie mają sensu i powinnam sobie odpuścić? A może to oznacza że mam słomiany zapał?  Hmmm... nie! to nadaje jakiś sens temu wszystkiemu co mnie dotyczy, porządkuje w pewien sposób to co nieuporządkowane w moim życiu (albo przynajmniej pozornie porządkuje dając mi uczucie ulgi ). Tak więc zeszyt w dłoń :))

środa, 28 grudnia 2011

Stuknął mi 1000! :)

Jestem bardzo zaskoczona i zadowolona jednocześnie ponieważ zauważyłam,  że na moim blogu stuknął 1000 ! :) To znaczy że tysiąc osób tutaj zajrzało i przeczytało chociaż część tego co produkują moje palce na klawiaturze a nieliczni skomentowali moje blogowe notatki.  Cieszy mnie niezmiernie fakt że poznałam tutaj wspaniałe dziewczyny, które odwiedzają mnie regularnie i piszą mi wspaniale komentarze, czasem wesprą jeśli tego potrzebuję. Dziękuję bardzo za to że mogłam Was poznać Kochane :) Bardzo lubię tez odwiedzać Wasze zakątki w internetowym świecie :)  
Alinko, Kasia8719, Marciamadness, Prządka, April, Tabu, Kobieta przed 30 - dziękuję że jesteście ze mną :))

wtorek, 27 grudnia 2011

Święta , święta i po świętach....

No i jak to mówią "wszystko co dobre szybko się kończy" tak i u nas  "święta, święta i po świętach". Zostały tylko pełne brzuchy, resztki jedzenia w lodówce i wspomnienia :) Trochę bałam się tych świąt szczerze mówiąc bo pierwszy raz w swoim życiu nie spędziłam ich ze swoją rodzina czyli z Mama i Babcią. W tym roku pojechaliśmy do Teściowej. No i oczywiście nie taki diabeł straszny jak go malują, było bardzo miło, rodzinnie i sympatycznie mimo że Wigilia odbyła się w bardzo kameralnym 3-osobowym gronie,  ale nie mogłam nie myśleć łamiąc się opłatkiem z moją nową rodziną o tych którzy są gdzieś tak daleko ode mnie i beze mnie a raczej ja bez nich... Jak co roku przed Wigilią zrobiłam stroiki - jeden z nich pojechał do Teściowej. Bardzo jej się podobał ( uff.... kamień z serca) :)



 Nie mogłam też nie mieć swojego wkładu w te święta i nie przygotować nic do jedzenia... Zabraliśmy  więc domowej roboty śledziki, grzybki marynowane, 5 karpi które mój mąż zjadł sam!! i sernik :) Wszyscy chwalili więc czułam się dowartościowana :)

Wigilia i pierwszy dzień świąt minęły szybko i niezbyt leniwie więc wraz z M. postanowiliśmy drugi dzień świąt spędzić sami w naszym mieszkaniu. Zapaliliśmy świece, rozbłysły światełka choinki , otworzyliśmy winko i nalewkę z żurawiny mojej Mamy, otworzyliśmy paczkę ciastek które dostaliśmy od siostry M. z Londynu i delektowaliśmy się tym czasem spędzonym tylko we dwoje. Było bardzo romantycznie i czule... Chciałabym więcej takich wieczorów w naszym życiu.


piątek, 23 grudnia 2011

Wesołych Świąt :)

Wszystkim , którzy odwiedzają tego bloga chciałabym złożyć życzenia 
aby te Święta Bożego Narodzenia były zdrowe, radosne, ciepłe
i spędzone w rodzinnej atmosferze
a kolejny rok 2012  niech będzie czasem pokoju 
oraz realizacji osobistych zamierzeń. 
WESOŁYCH ŚWIĄT! :)


czwartek, 22 grudnia 2011

Jarmark świąteczny w Krakowie

Dziś  po południu wybraliśmy się z moim M. na Rynek aby zobaczyć jak w tym roku przystrojone są ulice i jak wyglądają świąteczne kramy które co roku rozstawiane są przed świętami na krakowskim Rynku. No i muszę przyznać że troszkę się rozczarowałam. Kramów było niewiele, niektóre całkiem zamknięte a przecież nie byliśmy późno. W każdym razie to co zobaczyłam nie sprostało moim wyobrażeniom o jarmarku świątecznym. Poniżej kilka zdjęć które udało mi się zrobić aby uwiecznić co ładniejsze kramy. 


 Nad wszystkimi kramami dumnie stoi Kościół Mariacki ... Piękny o każdej porze roku , a także wieczorem jak i w ciągu dnia.
 Lizaki do wyboru do koloru :)) Raj dla dzieci ( tych małych i tych trochę większych :) )
 Na jednym stoisku można było zakupić piękne witraże - szkoda tylko że ceny takie kosmiczne ( no ale nie powiem, ta papuga bardzo mi się spodobała).



 Nawet znaleźliśmy kramik ze staropolskimi wyrobami wędliniarskimi :) Pachniały baaaardzo smakowicie :)
 Były także węgierskie specjały - niestety nie mieliśmy zbyt dużo czasu żeby stanąć w kolejce po ten smakołyk i teraz żałuję - chyba wybiorę się jeszcze raz żeby go spróbować.


 Od ceramicznych cudeniek dostałam zawrotu głowy... było wszystko - począwszy od kubków .....
 .... na ceramicznych choinkach skończywszy :)

 No i to powód dla którego tak naprawdę odwiedzam ten jarmark co roku -  grilowane oscypki z żurawiną. Ja uwielbiam i mogłabym jeść kolosalne ilości... Mój M. nienawidzi - ja twierdzę że nie wie co traci :) Mmmmm... pychotka :)
Było miło i sympatycznie, zwłaszcza że byliśmy tam razem. Sam jarmark trochę mało świąteczny no ale cóż... w końcu mamy kryzys :))

środa, 21 grudnia 2011

Pierniczenie ze śledziami :)

Zimno zimno... dziś w Krakowie na moim termometrze za oknem - 6 stopni ale śniegu niestety brak :( Ale ja dziś nie o śniegu chciałam pisać tylko o przyjemności z przygotowań do świąt. Wczorajszy wieczór bardzo poprawił zarówno mi jak i M. humor. Zaczęliśmy od pieczenia świątecznych ciasteczek. Pierwsza część czyli samo pieczenie należało do mnie ale mistrzem przystrajania był mój Mąż :)) 

Tym razem wypróbowałam przepis znaleziony na Kotlet.tv

PIERNICZKI ŚWIĄTECZNE
Składniki:
2 szklanki mąki
240 g masła
1 zółtko
1 całe jajko
2 łyżki miodu
4 łyżki przyprawy do piernika
2 łyżki cukru pudru

Najpierw mieszamy ze sobą suche składniki czyli mąkę, cukier puder , przyprawę do piernika. Dodajemy masło i siekamy nożem całość.

 Następnie dodajemy miód i zółtko oraz całe jajko i zagniatamy.

Ciasto wstawiamy do lodówki na kilkanaście minut a potem wałkujemy ... 

... i wycinamy swoje ulubione wzorki

Nastepnie układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 15 minut. 

No tu do akcji wkroczył mój Mąż i puścił wodze fantazji przy dekoracji i oto jaki efekt końcowy uzyskaliśmy wspólnymi siłami :))




 Ciasteczek upiekliśmy około 100 ale podczas dekorowania zniknęło prawie połowa - mój M. dekorując wcinał co drugie :D

Wczoraj także oprócz pierniczków robiliśmy z M. śledzie w słoikach. Ponieważ M. bardzo je lubi wyszło 6 słoików. :) Ja śledzie robię co roku tak samo. Ten przepis "sprzedała" mi Babcia która też zawsze tylko tak robiła śledzie. To chyba najprostszy i najszybszy sposób a śledziki wychodzą super :)


ŚLEDZIE Z CEBULKĄ W OLEJU

Do przygotowania śledzi potrzebne są  

-płaty śledziowe ( ja wybieram Matiasy)
- cebula ( ja dodaję dużo ale to jak kto lubi)
-olej
-liść laurowy , ziele angielskie

Płaty śledziowe zawsze moczę w wodzie przed włożeniem do słoików około godziny. Potem odsączam na sicie i kroje w kawałki. 
Cebulkę też kroję.


I teraz najprzyjemniejsza część - układanie w słoiczku warstwami dodając 4-5 liści laurowych do słoika i kilka ziaren ziela. 
I tak słoik po słoiczku , a kiedy ułożę już wszystkie to wtedy hurtowo zalewam olejem. No i tutaj potrzeba dużo cierpliwości żeby olej dokładnie przykrył wszystko aż do dna. 

Zakręcamy i do lodówki :)) W sobotę będą super :))

Wiadomość z ostatniej chwili !! W Krakowie właśnie zaczął padać śnieg :))) Czy to znaczy że będą białe święta?? :))

wtorek, 20 grudnia 2011

Przedświąteczne zamieszanie...

Oj jak ja tego nie lubię... wszędzie kolejki, tłok, ludzie się wręcz tratują... Ech... dzicz totalna. Dlaczego zawsze przed świętami ( nie tylko Bożonarodzeniowymi) ludzie zachowują się jakby za chwile miał nastać koniec świata i trzeba napełnić lodówki i spiżarnie niewiarygodnie dużą ilością żarcia a przy tym są dla siebie niemili, warczą jeden na drugiego o byle co... Nie wiem o co chodzi. Przecież święta to czas kiedy mamy być dla siebie mili a nie odwrotnie. Wczoraj wybraliśmy się z M. na zakupy do jednego z krakowskich marketów ale już po 5-ciu minutach miałam dość. Zostawiliśmy koszyk na środku sklepu i najzwyczajniej w świecie wyszliśmy bo nie dało się po ludzku zakupów zrobić. Pobiegłam dziś do pobliskiego sklepu i kupiłam to co chciałam w mniejszym tłoku. Nienawidzę tych przepychanek. Unikam i omijam z daleka.
Wczoraj na poprawę humoru po nieudanych zakupach przystroiłam znów odrobine nasze mieszkanko . A oto co wykombinowałam :







A pod jemiołą słodkie buzi-buzi z Mężusiem :))
 

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Kosmetyczne nabytki :)

Ostatnio moja kosmetyczka powiększyła się o kilka produktów. Niestety nie wszystkie są dobre i trwałe. Zawiodłam się trochę bo to strata pieniędzy , no ale teraz nic na to nie poradzę a następnym razem na pewno nie kupię tych na których się zawiodłam.  Jako pierwsze dwa wpadły do mojego koszyka dwa produkty: krem do stylizacji włosów podkreślający loki i  ochronny krem do twarzy na zimę. W tym przypadku zarówno jeden jak i drugi produkt są jak dla mnie OK.  Zwłaszcza krem do twarzy. Mimo iż jest to krem tłusty nie zostawia grubej blłyszczącej warstwy na twarzy co dla mnie jest bardzo ważne gdyż mam mieszana cerę. Przyjemnie pachnie i szybko się wchłania. Ja mam niestety cerę naczynkową więc bardzo ucieszyłam się że znalazłam krem zimowy przeznaczony właśnie do mojego typu cery :))
Jeżeli chodzi o krem do stylizacji włosów muszę przyznać że wystarczy na wilgotne włosy go nałożyć i pozostawić do wyschnięcia. Skręt robi się praktycznie od razu. Ja nie używam suszarki po nałożeniu preparatu ale przetestuje i ten sposób.


Przechodząc obok półki z lakierami nie mogłam się oprzeć pokusie. Postanowiłam przetestować między innymi  modne ostatnio lakiery pękające a także topcoat z Essence oraz dwa kolorowe z miss  selene . No i co się okazało. Zaczynając od lakierów pękających - faktycznie pękają i dają fajny efekt kiedy się nałoży je na kontrastujący lakier bazowy. Ja przetestowałam kombinację granatowy lakier jako baza i czerwony pękający na wierzch. Efekt fajny ale bez większych fajerwerków. Lakiery z miss selene generalnie ok, ale nie kryją dobrze. Trzeba nałożyć trzy warstwy minimum żeby kolor był intensywny i nie przebijał naturalny paznokieć spod spodu. Ale za to topcoat z essence rewelacja. Ten który ja zakupiłam daje dodatkowo efekt żelowych paznokci. Jest dobry, paznokcie pięknie się potem błyszczą i efekt żelu faktycznie widać :)
I na koniec kolorowe kosmetyki do twarzy. Na pierwszy ogień totalny niewypał - sypkie cienie do powiek My secret. Producent zgodnie z informacją na opakowaniu obiecuje trwały kilkugodzinny efekt. Na moich powiekach po godzinie cień zbrylił się w załamaniu powieki. Totalna kicha.  Ale za to żelowy eyeliner Catrice super. Ja mam w kolorze ciemnobrązowym. Dokupiłam też specjalny pędzelek do aplikacji. Jestem zadowolona z efektu. Długo się trzyma, cały dzień nie trzeba go poprawiać, jest mega trwały, specjalny pędzelek dodatkowo ułatwia aplikację. To był dobry wybór. Ale już kredka do powiek średnia. Jak dla mnie za miękka przez co się rozmazuje - spływa z powieki. I ostatnia rzecz - róż do policzków. Kupiłam bo skusiła mnie cena i koleżanka polecała. No i cóż - nie jest zły ale bez fajerwerków. Trochę kiepsko się go nakłada bo spora część się osypuje ale generalnie jest dość trwały i fajnie się rozprowadza.
To wszystko co ostatnio kupiłam. Wystarczy na jakiś czas. A może pod choinką znajdę coś fajnego ? :))


piątek, 16 grudnia 2011

Wpadłam w wir ...

Od wtorku jestem na pełnych obrotach. Okazało się że moja mama rozchorowała się a że mieszka z Babcią która zaraziła się od niej to pojechałam z odsieczą. No i od wtorku zakupy, 4 razy dziennie z psem na spacer, sprzątanie, gotowanie obiadu, z Babcią do lekarza... ogólnie rzecz biorąc wszystko na mojej głowie. Mąż jest bardzo niezadowolony że go zostawiłam, no ale nic nie mówi bo rozumie że to jakby nie było mój obowiązek. Taka kolej rzeczy - kiedyś one zajmowały się mną teraz powoli role zaczynają się odwracać. I chociaż czasami wkurzają mnie do granic możliwości to nie mogłabym postąpić inaczej. Dziś już czuje dość duże zmęczenie. Mam plan żeby w niedzielę wrócić do Krakowa - zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam nadzieję że do tego czasu będą obie w lepszej formie. Przy okazji zakupów dla rodzinki powiększyła się trochę moja kosmetyczka - ale o tym przy innej okazji. Teraz marzę żeby odpocząć chwilę bo akurat - dzięki Bogu- nie mam nic do roboty.

wtorek, 13 grudnia 2011

Storczykowy grudzień

Wszyscy którzy mnie znają wiedzą że uwielbiam kwiaty doniczkowe. Mam ich w domu dość dużo - mąż twierdzi że za dużo. Ostatnio zauważyłam , że storczyki , które zresztą uwielbiam, wypuściły nowe pędy i prawdopodobnie w okolicy świąt zakwitną :) Mam dwa storczyki - jeden kwitnie na biało i środki kwiatów ma żółte, drugi zaś ma fioletowe środeczki. Już się nie mogę doczekać kiedy zakwitną bo uwielbiam kwiaty storczyków.




Wbrew pozorom pielęgnacja storczyków jest bardzo prosta. Właściwie nie trzeba przy nich robić nic. Kiedy dostałam pierwszego storczyka jakieś dwa może trzy lata temu nie za bardzo wiedziałam co z nim robić. Gdzie go postawić, jak podlewać. Okazało się że wszystkie potrzebne informacje znalazłam w czeluściach internetu i nie są to bardzo skomplikowane zasady pielęgnacji. Pierwszy ważny punkt pielęgnacji to taki, że te roślinki potrzebują dość dużo światła, ale nie mogą stać w pełnym słońcu. Mają bardzo delikatne kwiaty i mogłoby dojść do ich uszkodzenia. Jeżeli chodzi o podlewanie to storczyki nie lubią wody. Zbyt duża jej ilość może spowodować gnicie korzeni (co niestety kiedyś mi się zdarzyło). Storczyki powinno się podlewać małą ilością wody, tylko wtedy gdy ziemia w doniczce jest zupełnie sucha. Jeżeli woda po podlewaniu zbierze się na dnie osłonki lub na podstawce trzeba koniecznie ją wylać. Storczyk nie może stać w wodzie. Można nawozić rośliny w okresie wiosenno - jesiennym . Przyznam szczerze ze ja tego nie robię. Spróbuję wiosna. Może da to jakieś spektakularne rezultaty. Nie przesadzałam także jeszcze moich storczyków a wiem że powinnam bo zaczynają im "wychodzić' korzenie poza doniczkę. Trochę się boje tego zabiegu żeby ich nie uszkodzić. Ale tą operację przeprowadzę także wiosną :)
Jeszcze jedna ważna informacja. Kiedy storczyk przekwitnie często nie wiadomo za bardzo co z tym fantem zrobić. Ja czekam aż gałązka na której były kwiaty zacznie usychać i obcinam ja (co ważne) nad trzecim oczkiem gałązki. Przeważnie po jakimś czasie wypuszcza nową i tu zależy, albo z tej obciętej , albo z korzenia. Na zamieszczonych zdjęciach można zobaczyć i taką i taką wersję :) Polecam wszystkim, piękne i naprawdę mało wymagające. Trzeba po prostu wiedzieć czego im potrzeba a będą pięknie kwitły :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...